Satisfyer Marvelous Four, czyli fantastyczny zestaw 4 w 1 dla niezdecydowanych

Avatar photo
Autorka:
09.05.2024 · Czas czytania: 5 min

Wiem, że nie tylko ja tak mam: wchodzę do sklepu z zamiarem nabycia jednej, konkretnej rzeczy, naprawdę potrzebnej, przemyślany, wykalkulowany na chłodno zakup. Idę więc alejkami (lub scrolluję stronę sklepu internetowego), z całych sił próbując wyobrazić sobie, że jestem koniem z klapkami po bokach głowy i wcale nie widzę mnóstwa kolorowych utensyliów, mrugających do mnie zalotnie z półek (tudzież ekranu). Z każdym kolejnym krokiem o sklepienie czaszki zaczynają jednak coraz silniej uderzać, niczym muchy obijające się o okno w sypialni, wątpliwości. Czy aby na pewno dokonałam właściwego wyboru? Czy przeanalizowałam wszystkie możliwe alternatywy?

O rany, przecież nie wiedziałam, że istnieje aż tyle innych opcji, lepszych, ładniejszych, ciekawszych, nowocześniejszych, future is now! Ekscytacja bierze górę, wpadam w szał i nim orientuję się, co tu się właściwie dzieje, ląduję (po raz kolejny) w domu z wielką siatą rzeczy. Albo, drugi scenariusz, spanikowana wybiegam ze sklepu (tudzież zatrzaskuję laptopa) no bo niby JAK PODJĄĆ NAJLEPSZĄ DECYZJĘ, gdy możliwości wydają się, dosłownie, NIESKOŃCZONE (w przeciwieństwie do zawartości mojego portfela)?

Poznaj swoje potrzeby

Czy wyżej opisana sytuacja przydarzyła mi się kiedykolwiek podczas zakupów akcesoriów erotycznych? NO BA! Ale czy to aż tak dziwne, ja po prostu czasem nie mogę wyjść z podziwu nad kreatywnością osób wymyślających te cuda, nad designem, funkcjonalnością, poręcznością, łatwością obsługi, opakowaniem…

Oczywiście, kluczem do unikania tego typu zakupowego szaleństwa jest gruntowne POZNANIE SWOICH POTRZEB. No ALE. Czy ktokolwiek kiedykolwiek wymyślił do tego celu lepszą metodę niż eksploracyjne próby i nieodłącznie związane z nimi błędy? Ja o żadnej nie słyszałam, jeśli Wy tak, dawajcie znać, chętnie zaoszczędziłabym przy następnej okazji trochę czasu.

Ja o żadnej nie słyszałam, jeśli Wy tak, dawajcie znać, chętnie zaoszczędziłabym przy następnej okazji trochę czasu.

Żartuję oczywiście, to proces słusznie czasochłonny, zwłaszcza jeśli chodzi o badanie swojej seksualności i potrzeb z nią związanych, które zresztą nieprzerwanie mogą się zmieniać i ewoluować, jest to całkowicie normalne, fascynujące i piękne! I właśnie dla osób kroczących drogą poszukiwania swoich ulubionych rodzajów stymulacji został stworzony główny bohater tego tekstu, mianowicie zestaw Marvelous Four od firmy Satisfyer.

Zestaw zabawek do eksploracji

Pierwsza rzecz, która przykuła moją uwagę, to stosunek ceny do możliwości. Cztery w jednym za niecałe 300 złotych? WOW, jeżeli jakość nie rozczaruje, super deal! W zestawie znajduje się biały akumulator, służący jako uchwyt wibratora, który można przepinać pomiędzy czterema wymiennymi końcówkami: różowym ssącym masażerem łechtaczki (lub penisa!), niebieskim wibratorem króliczkiem, fioletową różdżką do masażu całego ciała oraz żółtym, klasycznym, prostym wibratorem. Brzmi obiecująco, prawda? W pudełku mamy również kabel USB z magnetyczną końcówką do ładowania akumulatora oraz instrukcję obsługi. 

Barwne opakowanie i jakościowa zawartość

Zabawki są wodoodporne, wykonane z wysokiej jakości bezpiecznego dla skóry, łatwego w czyszczeniu silikonu medycznego. Do naszej dyspozycji przygotowanych zostało 11 trybów intensywności fal ssących oraz 12 poziomów wibracji; dodatkowo producent pisze o tzw. „whisper-mode”, czyli cichym trybie pracy gadżetu. Ponad to, na opakowaniu znajdziemy obietnicę 15 lat gwarancji! Samo opakowanie też robi zdecydowanie pozytywne wrażenie: estetyczny, kolorowy design, minimalistyczna grafika oraz złożona z piktogramów instrukcja, ukazująca się po otwarciu pudełka niczym strona tytułowa książki, zawierająca obrazkowe przedstawienia możliwych sposobów użycia każdej z końcówek. Naprawdę, duże WOW i to jeszcze przed wzięciem zabawki do ręki!

Samo opakowanie też robi zdecydowanie pozytywne wrażenie: estetyczny, kolorowy design, minimalistyczna grafika oraz złożona z piktogramów instrukcja, ukazująca się po otwarciu pudełka niczym strona tytułowa książki, zawierająca obrazkowe przedstawienia możliwych sposobów użycia każdej z końcówek.

Wygodny bezdotykowy masażer

Na pierwszy ogień poszedł masażer łechtaczki, głównie dlatego, że jakiś czas temu zgubiłam ładowarkę do mojego serduszka od Satisfyer i baaaardzo za masażerami łechtaczki się stęskniłam. Końcówka jest bardzo mądrze wyprofilowana, idealnie przylega i bardzo łatwo znaleźć właściwy punkt przyłożenia i utrzymania zabawki.

Z drugiej strony, mój partner przy stymulacji penisa miał odwrotne odczucia – musiał więcej uwagi wkładać w równe dociskanie zabawki podczas masturbacji, żeby efekt był satysfakcjonujący. Dodatkowo, większą satysfakcję był w stanie czerpać ze stymulacji przez napletek niż na odsłoniętej żołędzi – prawdopodobnie kwestia indywidualnej wrażliwości. Jego opinia – ciekawe doznania, zupełnie inny rodzaj stymulacji niż dotychczas, bardziej jednak jako element gry wstępnej; nie był on w stanie osiągnąć orgazmu tylko przy użyciu masażera.

Mimo możliwości wykorzystania gadżetu również przez mężczyzn, wydaje się on być zaprojektowany bardziej pod łechtaczkę. Rączka dobrze leży w dłoni, wypukłe przyciski do regulacji intensywności sprawiają, że łatwo zmieniać tryby bez kontroli wzroku. Wszystkie plusy tej końcówki sprawiają, że super sprawdza się też w seksie partnerskim: z łatwością można dopasować zabawkę do łechtaczki oraz spontanicznie regulować intensywność doznań.

Idealnie wyprofilowany króliczek

Niesamowicie czekałam też na możliwość wypróbowania króliczka; zawsze kusiły mnie tego typu wibratory i naprawdę nie wiem, jakim cudem w mojej całkiem już pokaźnej kolekcji nie było do tej pory ani jednego! Równoczesna penetracja ze stymulacją łechtaczki to u mnie zdecydowanie instant przepis na orgazm i muszę przyznać, że króliczek nie zawiódł moich oczekiwań.

Jest to wręcz pierwsza zabawka, w której ograniczam się do najniższych trybów, w przeciwnym razie wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko! Obecnie zdecydowanie mój ulubieniec, jeśli chodzi o masturbację, znów plus za idealne wyprofilowanie, kształt i rozmiar obu końcówek jakby robione na miarę. Zdecydowanie moje odkrycie miesiąca i chyba też potwierdzenie, że to zestaw dobry nie tylko dla osób stawiających pierwsze kroki w świecie gadżetów erotycznych. Nowy fakt o mojej seksualności: kocham króliczki i totalnie chcę tę miłość eksplorować.

Przyjemnie rozluźniająca różdżka

Kolejna końcówka: różdżka. Tego typu masażera również nie miałam nigdy okazji testować, więc ponownie – doza ekscytacji na starcie. Szczególnie że, umówmy się, spięte mięśnie karku to smutna codzienność wielu z nas, a usługi masażysty do najtańszych przyjemności nie należą. Oczywiście ciężko taki dobry manualny masaż wykonywany przez drugą osobę zastąpić jakimkolwiek urządzeniem, jednak uważam, że ten masażer to naprawdę dobre rozwiązanie doraźnej samopomocy.

Bez problemu byłam w stanie dosięgnąć nim newralgicznych okolic, w moim przypadku: karku, ramion i lędźwi. Doznania różnią się w zależności od sposobu przyłożenia różdżki: możemy jeździć po skórze jej bokiem, wówczas odczuwamy przyjemne wibracje docierające do mięśni i powodujące ich rozluźnienie; inna opcja to punktowe przykładanie do ciała szczytu różdżki, dzięki czemu masaż ma raczej charakter pulsacyjnych fal rozchodzących się wokół zabawki. Gadżet może też oczywiście być ciekawym uzupełnieniem gry wstępnej, nadaje się również do stymulacji sfer erogennych. Tak naprawdę, jeśli chodzi o zastosowania różdżki – sky is the limit (a właściwie body is the limit, chyba bardziej w tym przypadku pasuje).

Nieduży i prosty wibrator analny

I na koniec: klasyczny, prosty, żółty wibrator. Tutaj za dużo zaskoczeń nie było. Ale nie zawsze i wszędzie te zaskoczenia przecież są potrzebne, ważne, żeby gadżet działał i spełniał swoją funkcję. No i zdecydowanie wywiązuje się on z tej roli. Ze względu na prosty kształt końcówki jest ona bardzo uniwersalna, nadaje się zarówno do stymulacji zewnętrznych sfer erogennych, jak i seksu penetracyjnego, zarówno pochwowego jak i analnego. Jego raczej niewielkie rozmiary (długość ok. 14 cm, średnica 3,3 cm) są, według mnie, dobrą opcja dla osób początkujących w seksie analnym, chcących ostrożnie testować ten rodzaj stymulacji.

Niby taki zwykły i niepozorny, a uwierzcie mi, przy odrobinie fantazji gwarantuje absolutnie niezwykłe wrażenia.

Muszę przyznać, że żółty wibrator został chyba moją ulubioną opcją do seksu partnerskiego, właśnie dzięki tej mnogości zastosowań. Fajnie sprawdza się przy podwójnej penetracji, znów plus za niewielkie rozmiary. Niby taki zwykły i niepozorny, a uwierzcie mi, przy odrobinie fantazji gwarantuje absolutnie niezwykłe wrażenia. 

Świetny stosunek ceny do jakości

Wnioski z tej obszernej recenzji pewnie zdążyliście już wyciągnąć sami – mi nie pozostaje nic innego niż zdecydowane, gorące polecenie Marvelous Four od Satisfyer. Aha, zapomniałabym o jedynym mankamencie, jaki zdążył do mnie przywędrować – nie uważam, żeby tryb pracy zabawki był jakiś szczególnie cichy jak gwarantuje producent, jest to raczej standardowa głośność aktualnie wychodzących na rynek gadżetów. Jednak ten aspekt absolutnie nic w mojej ocenie nie zmienia.

Wspaniały stosunek ceny do jakości, cztery zabawki w jednej, łatwość obsługi, ładowania oraz czyszczenia i naprawdę nieskończone możliwości – wszystkie te cechy sprawią, że zestaw przypadnie do gustu zarówno osobom stawiającym pierwsze kroki w świecie akcesoriów erotycznych, jak i doświadczonym gadżeciarzom. Ponadto, piękne opakowanie sprawia, że to świetna opcja na prezent. To jak, komu zrobisz tę przyjemność? Nie mówię tego często, ale w tym miejscu z czystym sumieniem mogę obiecać – z Marvelous Four od Satisfyer satysfakcja gwarantowana.

Recenzja pozostawia niedosyty? Pełną specyfikację i opis Satisfyer Marvelous Four znajdziesz w naszym sklepie.

Avatar photo

O autorce:

Justyna

Hej, jestem Justyna. Temat ludzkiej seksualności jest dla mnie niezwykle istotny i ciekawy, jestem gorącą zwolenniczką bezwstydnych rozmów i edukacji w zakresie ludzkiej cielesności. Uwielbiam gadżety erotyczne i to, ile nowych poziomów przyjemności są w stanie nam zafundować. Ważne dla mnie tematy to ciałopozytywność i społeczność QUEER, które mają duży wpływ na moje teksty.