

Dźwięk dzwonka wyrwał ją z popołudniowej drzemki. Wciąż jedną nogą zanurzona w sennej mgle, narzuciła na siebie szmaragdowy szlafrok z jedwabiu, prezent od dziewczynek, i boso przeszła przez zaciemnione mieszkanie, aby otworzyć drzwi. Po drodze mijała zaklęte wieże z książek i absurdalnie rozrośnięte monstery o liściach większych od twarzy.