Erotka Dziewiąta. Szafa

Avatar photo
Autorka:
27.10.2022 · Czas czytania: 3 min
Osoba w sznurowanym gorsecie, przypiętych do niego pończochach i stringach odwraca się, patrząc przez ramię.Osoba w sznurowanym gorsecie, przypiętych do niego pończochach i stringach odwraca się, patrząc przez ramię.

Dźwięk nadchodzącego połączenia. Na ekranie smartfona ten sam numer, pod który próbowałem się dodzwonić piętnaście minut temu. Klasyk.

Odbieram. Zdyszany męski głos w słuchawce informuje mnie, że jego właściciel był pod prysznicem, nie słyszał telefonu, na nieszczęście domofon zepsuty. Czy mógłbym jeszcze…? Jak mówiłem, klasyk.

W poniedziałek będzie druga próba dorę… – próbowałem delikatnie oponować, ale nawet nie dał mi dokończyć:
Nie, nie, ja muszę odebrać tę paczkę przed weekendem, koniecznie, naprawdę. Czy moglibyśmy…?
Możemy się złapać gdzieś na mieście – poszedłem mu na rękę. Nie on pierwszy, nie ostatni. – Kiedy pan może wyjechać?
Już, teraz, zaraz.

Zerknąłem na nawigację.

Za ile może pan być na Pawiej?
Proszę mi dać 10 minut.

Czekałem na niego pod Galerią Krakowską, przegryzając migdały w gorzkiej czekoladzie. Przyjechał, z mokrymi włosami i w czerwonych crocsach. Słyszałem wyraźną ulgę w jego głosie. Był miły i trochę dziwny.

–  Dziękuję w imieniu własnym i żony! – krzyknął do mnie jeszcze, wsiadając do samochodu.

Nawet nie musiałem sprawdzać nadawcy.

***

Szafa była ciemna i przestronna. Spokojnie mógł siedzieć po turecku na jej dnie. Co dłuższe sukienki ocierały mu się o twarz. Czuł zapach jej perfum, pozostawiony na wzorzystych materiałach niczym finezyjna parafka. Przez chwilę wyobrażał sobie, że tak jak wtedy wsadza głowę pod jej spódnicę, liże ciemne pachwiny i wilgotną plamkę na majtkach, powiększającą się z każdym ruchem języka.

Podobał mu się widok zza uchylonych drzwi. Całkiem spory fragment ich małżeńskiego łóżka, zanurzony w gęstym jak dym mroku sypialni, i dwie ruchome postaci – jedna siedząca na brzegu, lekko przygarbiona, druga klęcząca przed nią i poruszająca miarowo głową w przód i w tył. Jedna poznana online kilka dni temu, druga najbliższa mu na świecie.

Obcy mężczyzna położył dłoń na włosach jego żony, a on jęknął i odszukał dłonią nabrzmiałości. Wziął się w garść, ale na razie tylko przez bokserki. Nie chciał się spieszyć, zależało mu, aby dopasować się do spokojnego rytmu, jaki dla nich wybrała.  

Nie umawiali się na żaden konkretny scenariusz, choć ona wiedziała, jakie pozycje szczególnie go podniecają. Siedząc wygodnie w ciasnej ciemności, czuł się tak, jak gdyby był na prywatnym pokazie, dostosowanym do jego osobistych preferencji. Wszystko, co robiła żona, robiła dla niego, dla nich. Była aktorką, a ich łóżko było sceną. A grała… ach, jak ona grała…

Siedząc wygodnie w ciasnej ciemności, czuł się tak, jak gdyby był na prywatnym pokazie, dostosowanym do jego osobistych preferencji.

Wstała teraz z podłogi, odwróciła tyłem, ocierała pośladkami o kolana i krocze tamtego. Mężczyzna wyciągnął ręce, chwycił ją za biodra, wepchnął palec do pępka, zacisnął dłonie na powiększonych od mleka piersiach. Chyba w którymś momencie próbował pociągnąć za gorsetowe wiązanie, ale mu nie pozwoliła. Miała na sobie czerwony komplet z odsłoniętymi plecami od Obsessive, który kilka wieczorów wcześniej wybierali razem specjalnie na tę okazję, siedząc pod kocem w identycznych flanelowych piżamach i jedząc lody z jednego kubełka. Teraz poruszała się tak, jakby tańczyła do ulubionej piosenki, choć w sypialni panowała cisza. Żałował, że nie pomyślał o oprawie muzycznej, na pewno byłoby jej łatwiej z tym lap dance’em. 

Z drugiego pokoju dobiegł płacz małej. Zauważył, że żona momentalnie zastygła, sztywne ciało, napięte mięśnie, proste plecy. Nasłuchiwała, czujna jak ptak. W sekundę z kochanki przeobraziła się z powrotem w matkę. Dostrzegł ruch, który świadczył, że ma zamiar sięgnąć po szlafrok.

Wyszedł pospiesznie ze swojego ukrycia.

Ja pójdę, kochanie. Nie przeszkadzajcie sobie, kontynuujcie.

Widział na ich twarzach dezorientację. Żona siedziała na kolanach tamtego, miała szeroko otwarte oczy i mokre usta. Uśmiechnął się do niej, wychodząc.

Małej zsunęła się kołderka. Ukołysał ją do snu, śpiewając – a raczej mrucząc – Every breath you take The Police.

Wrócił do sypialni. Siedzieli na łóżku i rozmawiali. Czekali na niego. 

Mówiłam ci, nie chcę bez ciebie – powiedziała żona z lekko nadąsaną miną. Rozczulała go, gdy zachowywała się jak mała dziewczynka.

Pochylił się i pocałował ją w usta. Smakowała tym drugim.

Rozumiem. Już jestem.

Podszedł do szafy i spróbował się w niej zamknąć, ale bez żadnego uchwytu po wewnętrznej stronie okazało się to absurdalnie trudne. Żona bez namysłu energicznie zeskoczyła z łóżka i przymknęła drzwi, zostawiając niewielką, acz w pełni satysfakcjonującą szparę. Ich oczy spotkały się na moment, na sekundę. Potem odeszła. Czerwone pasy do pończoch przecinały oba pośladki idealnie na pół. Z każdym kolejnym krokiem jej ciało coraz bardziej się od niego oddalało, robiła się coraz mniejsza, aż z powrotem był w stanie zmieścić ją w dłoni.

Tekst: Ania Kurecka
Ilustracja: Joanna Mudrowska

Avatar photo

O autorce:

Ania Kurecka

Hej, jestem Ania. Urodziłam się ponad 30 lat temu i nadal nie wiem, kim będę, gdy dorosnę. Jednocześnie dojrzałam już chyba do myśli, że nie muszę wiedzieć. Od niedawna spełniam marzenie o życiu cyfrowej nomadki i jest mi po prostu dobrze. Skończyłam dziennikarstwo i komunikację społeczną, a także antropologię literatury, teatru i filmu. Dla Secret Delivery stworzyłam cykl opowiadań Erotki. Moje IG: @literycztery.