W swojej kolekcji posiadam już wiele gadżetów – i chociaż może się to wydawać mało prawdopodobne – do tej pory nie zagościł w niej żaden króliczek. Jedne z najpopularniejszych i najchętniej wybieranych typów zabawek, z jakiegoś, w tej chwili całkowicie niezrozumiałego dla mnie powodu, dotychczas omijały moją sypialnię. Och, jaki to był błąd, jaka strata – nawet sobie nie wyobrażałam!
Przeglądając propozycje, oferowane nam przez rynek gadżetów erotycznych, dość łatwo można spostrzec, że producenci prześcigają się w tworzeniu coraz to bardziej innowacyjnych rozwiązań i technologii w swoich produktach. Fale ssące, mechanizmy rotacyjne, zdalne sterowanie pilotem. W końcu przychodzi moment, że zaczynamy czuć przesyt i chęć „powrotu do korzeni”, tęsknotę za czymś prostym.
Tymczasem tzw. „self-care” to znacznie więcej niż sama mechaniczna stymulacja. Taki "quality-time" ze sobą samym ma zresztą całkiem duże znaczenie w niejednym procesie terapeutycznym, co tylko dowodzi jego istotności i skuteczności.
W dzisiejszych czasach temat seksualności i jej realizowania coraz częściej przekracza kolejne kamienie milowe, niszcząc przy tym tematy tabu. Gdzieś na autostradzie przyjemności z prędkością światła minęliśmy zjazd do pieszczot analnych. Myślę, że bez zbędnych ceregieli można powiedzieć, że „anal is the new black”.
Opisując zabawki Gvibe jako wyjątkowe, przez chwilę zwątpiłam w to określenie. Zastanawiałam się, czy na pewno nie użyłam go już zbyt wiele razy w opisach innych marek. Postanowiłam jednak pozostać przy tym przymiotniku, bo trzeba przyznać, że produkty Gvibe są NAPRAWDĘ szczególne.
Gadżety analne wybiera się ze wszystkich zabawek erotycznych najtrudniej. Szczególnie korki i koraliki dla początkujących. Pierwszy problem to dobór rozmiaru. Gry analne bazują na granicy między dyskomfortem a rozkoszą. Jak utrzymać tę granicę, wybierając zabawkę, która nie okaże się za duża?
Zastanawialiście_łyście się czasem, jak by to było wrócić do czasu Waszych pierwszych odkryć seksualnych? Do pierwszych zaskoczeń, fascynacji, poznawania potrzeb i możliwości swojego ciała? Do tych mniej i bardziej udanych prób, skończonych spektakularnymi sukcesami, a niekiedy po prostu rozczarowaniem? Jeżeli zaczynacie dopiero swoją przygodę z gadżetami...
„Prezent dla chłopaka mojego chłopaka” – te słowa do mnie wracały, po muszemu natrętne, jak refren chwytliwej popowej piosenki puszczanej przez wszystkie radiowe stacje. Podśpiewujesz, choć nawet nie lubisz popu. Od czasu spotkania tamtej dziewczyny mimowolnie zacząłem zwracać uwagę na przesyłki nadawane przez tajemniczego Almonda. Żyjemy w XXI wieku, więc jasne, miałem świadomość, że...