Masażer różdżka Fun Factory VIM – niesamowite wibracje i moc zastosowań

Avatar photo
Autorka:
21.05.2024 · Czas czytania: 4 min

Pamiętam dokładnie, gdzie i jak pierwszy raz dowiedziałam się o istnieniu gadżetu erotycznego w postaci „różdżki”. Nawet nie wiedziałam wtedy jak się nazywa, ale zobaczyłam go w jednej ze scen łóżkowych w serialu „LOVE”, gdzie główna bohaterka w trakcie stosunku pomagała sobie w finiszowaniu właśnie za pomocą takiej różdżki. Było to dobrych parę lat temu, ale byłam ogromnie wdzięczna za tę scenę, gdzie było pokazane, że nie, to nie jest takie normalne i powszechne, żeby osiągnąć orgazm jedynie od penetracji. A z drugiej strony byłam zaintrygowana tym gadżetem, bo szczerze mówiąc to nie wyglądał jakoś… erotycznie?

Masażer dla obolałych mięśni?

Na pierwszy rzut oka wyglądało to dla mnie jak taki zwykły masażer, którego można by używać, żeby rozbić sobie obolałe mięśnie po ćwiczeniach albo rozluźnić pospinane mięśnie barków i karku ze stresu. Gadżet wydawał mi się toporny i tak szczerze mówiąc – asensualny. Ale widziałam go w paru różnych filmach i uznałam, że może faktycznie coś w tym jest, dlatego bardzo się ucieszyłam na możliwość przetestowania różdżki VIM od Fun Factory, który zresztą jest chyba moim ulubionym producentem gadżetów erotycznych. Zawsze mogę liczyć u nich na żywe kolory, ciekawy design i trochę inne podejście do znanych i lubianych klasyków! 

Duży, lekki i praktyczny gadżet

Do testów otrzymałam różdżkę w pomarańczowej wersji kolorystycznej. Trzeba przyznać, że jest to gadżet dość sporych rozmiarów, bo długość całej różdżki to trochę ponad 31 cm. Natomiast pomimo swojej wielkości, to nie jest ona wcale taka ciężka. Producent zachwala jej doskonałą ergonomiczność – lekkość i skoncentrowanie wibracji w główce na szczycie różdżki, bez przenoszenia ich na rączkę, a ja muszę uczciwie przyznać, że faktycznie całkiem wygodnie się nią operuje. 

Klasycznie gadżet wykonany jest z silikonu medycznego, który jest nieporowaty, higieniczny i hipoalergiczny. Dodatkowo jak wszystkie produkty od Fun Factory, które miałam okazję testować, jest też zaopatrzony w magnetyczną ładowarkę. A dzięki pełnej wodoodporności bez problemu umyjemy różdżkę pod bieżącą wodą, albo zabierzemy ją ze sobą do wanny, żeby uczynić kąpiel jeszcze bardziej odprężającą.

Pomysłowa gra dla par

W pudełku oprócz tego co zwykle (czyli kabla do ładowania i instrukcji obsługi z opisem wszystkich trybów) znajdziemy też całkiem ciekawą grę, w którą możemy zagrać z partnerem. Żeby się do niej dostać, trzeba rozerwać zewnętrzny kartonik, w który jest włożone pudełko, a wewnątrz ukaże nam się lista rzeczy, które być może chcielibyśmy spróbować zrobić z pomocą różdżki VIM. Jedną listę wypełniamy my, a drugą (taką samą) wypełnia nasz partner, później możemy porównać, co nam wyszło i zacząć wspólnie eksplorować! Doskonały pomysł, kiedy brakuje nam inspiracji albo nie wiemy od czego zacząć.

TO WARTO PRZECZYTAĆ

Dowiedz się więcej o marce Fun Factory: Gadżety erotyczne Fun Factory – kolory, innowacje i niemiecka jakość

Zaskakujące wibracje

Jeśli chodzi o same tryby wibracji, to mamy oczywiście wibrację ciągłą, której intensywność możemy zmniejszać i zwiększać za pomocą prostych przycisków + oraz – na rączce różdżki. Bardzo doceniam prostotę i powtarzalność tego układu przycisków w produktach od Fun Factory, bo instynktownie moje palce wiedzą co, gdzie jest i czego, gdzie szukać, bez wybijania się z rytmu.

Oprócz wibracji ciągłej mamy też bardzo intrygujące 3 tryby wibracji zmiennej. I, szczerze mówiąc, kompletnie mnie wyrwało ze skarpet, kiedy uświadomiłam sobie, że to nie są takie tryby zmienne, jakich doświadczyłam do tej pory w przypadku innych gadżetów. Do tej pory ta „zmienność” wibracji była w sumie bardzo powtarzalna. Ciężko mi to jakoś sensownie opisać, ale tryby zmienne w różdżce VIM są naprawdę zmienne, choć oczywiście w którymś momencie pętla się zamyka i cykl się powtarza, to ten cykl sam w sobie jest dość długi i urozmaicony. No chyba nie potrafię tego wytłumaczyć lepiej. W każdym razie, to jest coś, co absolutnie mi rozwaliło system i przyniosło naprawdę ogrom nowych doznań, i bardzo intensywnych orgazmów.

Oprócz wibracji ciągłej mamy też bardzo intrygujące 3 tryby wibracji zmiennej. (…) To jest coś, co absolutnie mi rozwaliło system i przyniosło naprawdę ogrom nowych doznań, i bardzo intensywnych orgazmów.

Cichy i wygodny

VIM został zaprojektowany tak, żeby większość wibracji koncentrowała się w główce i faktycznie trzeba przyznać, że ten gadżet ma moc. Jednocześnie muszę podkreślić, że jak na taką moc i intensywność wibracji, to urządzenie jest stosunkowo ciche. 

Główka osadzona jest na elastycznej szyjce, dzięki której łatwiej jest manewrować różdżką i dociskać ją tam, gdzie trzeba. Dodatkowo ma na sobie żłobienia, które mają pomagać w utrzymywaniu lubrykantu wodnego.

Mnóstwo nieoczywistych zastosowań

Bardzo mi się spodobało, że producent zamieszcza w instrukcji sugestie również innych, mniej oczywistych sposobów zastosowania różdżki. Przyznaję, że choć jak klasyczna polska dusza wolę raczej najpierw się zacząć bawić, a dopiero potem czytać instrukcje jak coś nie działa, to tym razem przetestowałam wszystkie sugestie producenta! 

Możemy na przykład usiąść na niej „na jeźdźca” podczas zabawy solo; możemy ją przyłożyć do dilda albo do korka analnego i wprawić je w dodatkowe wibracje. Możemy przycisnąć ją do kości łonowej i poczuć, jak wibracje rozchodzą się pobudzając w głębi łechtaczkę. Możemy z łatwością użyć jej do dodatkowej stymulacji łechtaczki w trakcie stosunku, a wibracje są na tyle intensywne, że ich stymulację również odczuwa partner. Dodatkowym sposobem zabawy jest umieszczenie główki w miejscu zwanym perineum (czyli tego miejsca między jądrami a odbytem u mężczyzny) co wprowadza drgania aż do prostaty i powoduje dodatkową stymulację, na przykład w trakcie stosunku oralnego.

Nowy numer jeden

Jest to zdecydowanie gadżet z raczej wyższej półki cenowej i dla niektórych może być poza zasięgiem. Jednak, jeśli mam ocenić sposób wykonania – który jest bardzo dobry i z całą dbałością o detale. Do tego mnogość trybów wibracji oraz zastosowania tego niby prostego masażera nie tylko solo czy w parze, ale również do wzmocnienia pieszczot partnera. Myślę, że spokojnie można dokonać takiej inwestycji, która nas zaspokoi na lata. I choć może nie do końca jest to poręczny masażer, który chciałoby się wrzucić do bagażu podręcznego, to bardzo przypadliśmy sobie do gustu i zdecydowanie na dłuuuugo będzie moim osobistym numerem jeden.

Chcesz dowiedzieć się więcej? Szczegółowy opis Fun Factory VIM sprawdzisz w naszym sklepie.

Avatar photo

O autorce:

Lenka

Cześć, jestem Lenka! Dużo czytam, trochę piszę i od niedawna zakochałam się w jeździe na wrotkach. Uwielbiam szukać nowych rzeczy, które mnie zachwycą i właśnie to sprowadziło mnie tutaj.