Spektakularna zabawa analna – wibrujące koraliki LELO Soraya Beads

Avatar photo
Autorka:
26.06.2024 · Czas czytania: 5 min

Powiedzmy sobie szczerze – ceny większości produktów LELO mocno odstają od konkurencji. Mało kogo stać, by wydać na gadżet erotyczny 500-900 zł, kiedy dostępne są kilka razy tańsze alternatywy. LELO kreuje się więc na markę ekskluzywną, chociaż w niektórych dziedzinach (np. możliwości zabawek sterowanych telefonem) pozostaje mocno w tyle na tle branży.

Czy nowy produkt LELO, czyli wibrujące koraliki analne Soraya Beads okazują się na tyle satysfakcjonujące, żeby płacić za nie jak za zboże?

Niewinne pierwsze wrażenie

Zanim odpowiem na wyżej postawione pytanie, pochwalę osoby, które zaprojektowały smukły kształt i wybrały kolory koralików, bo spisały się na medal! Dostajemy produkt w klasycznym dla analnych gadżetów czarnym kolorze lub alternatywnie w uroczym, liliowym wariancie. Miałam okazję testować ten ostatni i przyznam, że prezentuje się niewinnie i przepięknie. Obie wersje posiadają uchwyt wykończony połyskliwym tworzywem ABS o złotej barwie, który dodaje im elegancji.

Mimo dużego rozmiaru (długość całkowita 23,4 cm) koraliki są zgrabne i nie przytłaczają wielkością. Złożone są bowiem z czterech kulek, a najmniejsza ma ledwie 2 cm średnicy, dzięki czemu gadżet nada się świetnie również dla osób bez doświadczeń analnych zabaw czy preferujących małe rozmiary.

Jakość w każdym szczególe

Opakowanie gadżetu jest jak zwykle w przypadku LELO zjawiskowe, idealne na prezent. Czarny kartonik ukazuje piękny produkt, a poza nim skrywa: satynowy woreczek, kabel do ładowania, kartę gwarancji i skróconą instrukcję (również w języku polskim!). Gwarancja oprócz standardowych 2 lat na wady fabryczne obejmuje również 10 lat gwarancji jakości. W tym czasie LELO daje możliwość uzyskania 50% zniżki na nowy gadżet, kiedy stary się zepsuje.

Sam gadżet w dotyku jest równie miły co dla oka, pokryty jest bowiem niezwykle gładkim silikonem. Waży 145 g, więc jest lekki, zwłaszcza jak na spory produkt. Od razu zaskakuje mnie, jak elastyczny jest trzon z koralikami. Oczywiście nie aż tak, jak w przypadku silikonowych koralików bez silniczka, ale są one na tyle giętkie, że mogą łatwo dostosować się do anatomii. Producent poleca jednak uważać z ich wyginaniem, żeby uniknąć trwałych uszkodzeń.

Oszałamiające wibracje

Przyznam, że gdy pierwszy raz uruchomiłam produkt i przyłożyłam wibrujące koraliki do swojej skóry, byłam rozczarowana: wibracje wydawały mi się niezbyt intensywne ani szczególnie przyjemne, mimo że w innych produktach LELO są one silne i głębokie. Obwiniłam za to fakt, że pojedyncze kulki są dość małe i może nie mieszczą mocnych silniczków. Już w głowie wizualizowałam, że aby doświadczyć orgazmu z tym gadżetem, będę je musiała przetestować w połączeniu z różnymi innymi zabawkami np. masażerem łechtaczki czy dildem.

Postanowiłam jednak najpierw zapoznać się z samodzielnym działaniem Soraya Beads, żeby oswoić się z ich używaniem. Zaczęłam od nałożenia na nie sporej porcji lubrykantu. Do silikonowych gadżetów nada się oczywiście żel na bazie wody, a do koralików najlepiej specjalny, gęsty analny wariant (ja polecam Pjur Back Door z mocno nawilżającym kwasem hialuronowym, ten w granatowej buteleczce). Aplikacja poszła gładko, udało mi się szybko wsunąć do odbytu trzy kulki z czterech, nawet więcej niż szacowałam na pierwszy raz.

Gdy uruchomiłam produkt, okazało się, że bezpodstawnie obawiałam się o moc wibracji. Doznania okazały się tak silne, że wystarczyła mi dość delikatna stymulacja łechtaczki dłonią, by dojść w kilka minut. A to się u mnie rzadko zdarza – zazwyczaj potrzebuję masażu żołędzi łechtaczki elektronicznym gadżetem. Mocna stymulacja analna koralików Soraya Beads zafundowała mi więc wyjątkowe fajerwerki! Wobec tego jakikolwiek dodatek kolejnego gadżetu dla intensywniejszej stymulacji wydawał mi się już zbędny.

Gdy uruchomiłam produkt, okazało się, że bezpodstawnie obawiałam się o moc wibracji. Doznania okazały się tak silne, że wystarczyła mi dość delikatna stymulacja łechtaczki dłonią, by dojść w kilka minut.

Wirtuozerska technologia

Pełna wersja instrukcji koralików na pierwszej stronie ogłasza: „Spektakularna zabawa analna czeka na Ciebie”. Jako że przeczytałam ją dopiero po użyciu gadżetu, to mogłam od razu stwierdzić, że to całkiem adekwatne podsumowanie jego działania. Produkt posiada kształt zbliżony do alternatyw konkurencji i tak jak inne gadżety LELO ma 3 standardowe przyciski (środkowy do włączania i zmiany trybów, a plus i minus do zmiany intensywności). Co więc wyróżnia go na tyle, że w praktyce okazuje się taki spektakularny?

To najpewniej zasługa innowacyjnej technologii Bow-Motion™. Producent pisze o niej, że jest inspirowana „wirtuozerskimi pociągnięciami smyczków” i „sprawia, że wszystkie wibrujące kulki analne pracują w pełnej harmonii, zapewniając doznania porównywalne z tymi, które towarzyszą pchnięciom, jednak bez właściwych dla tych pchnięć ruchów”.

Gdybym czytała to przed użyciem, pewnie miałabym w głowie cytat z Taco Hemingwaya: „czuję, że pulsują moje bzduromierze”, ale po skorzystaniu z Soraya Beads, w pełni się zgadzam z tym porównaniem wrażeń do seksu analnego. Z tym, że używanie wibrujących koralików okazać się może mniej bolesne niż penetracja odbytu dildem czy penisem, bo nie wymaga wielokrotnego wsuwania i wysuwania gadżetu, które mogłoby podrażniać delikatną śluzówkę.

Zamiast porównania do pociągnięć smyczków, powiedziałabym zaś raczej, że wibracje poszczególnych kulek przy trybach o zmiennych częstotliwościach przypominają fale przeskakujące z kulki na kulkę. Tryby wibracji wydają mi się zresztą bardzo mocną stroną gadżetu: zazwyczaj pasują mi w zabawkach tryby stałe i może 1-2 zmienne, a reszta mnie rozprasza. W tym wypadku większość trybów daje intrygujące, silne wrażenia.

Gadżet unisex

Na stronie LELO znajdziemy też informację, że koraliki służą zarówno do stymulacji punktu P, czyli prostaty u osób z penisem, jak i punktu A, znajdującego się w pochwie, nieco głębiej niż punkt G. Od początku podejrzewałam, że ze względu na stymulację prostaty dla mojego męża, Kamila gadżet może się okazać o wiele przyjemniejszy niż dla mnie, więc również on sprawdził jego działanie.

W tym momencie wspomnę, że oczywiście gadżet wymaga dokładnego wyczyszczenia przy używaniu przez różne osoby, zwłaszcza przy przeznaczeniu tak chłonnym jak odbyt. Akurat z mężem uprawiamy seks bez zabezpieczeń, więc w naszym wypadku ryzyko zakażenia chorobami przy wspólnym korzystaniu z zabawek szczególnie nie wzrasta, ale nie polecałabym dzielenia się koralikami analnymi z osobami, których wyników badań się nie zna. Dla bezpieczeństwa można na nie nałożyć prezerwatywę, tylko wtedy trzeba pilnować, by się z nich nie zsunęła.

Wracając do meritum, u Kamila z aplikacją trzech kulek nie było problemu, z czwartą było nieco trudniej, ale kiedy już się udało wsunąć wszystkie kulki, doznania były niesamowite. Nie było dla mnie niespodzianką, że Kamil ogólnie uznał wibracje koralików za zaskakująco mocne i przyjemne. Poza tym, docenił też różne tryby działania, chociaż jemu jednak stałe wibracje podobały się najbardziej. Do orgazmu potrzebował dodatkowo stymulacji penisa, a ostateczne doświadczenie szczytowania z koralikami ocenił jako łatwiejsze niż zwykle, długie i intensywne.

Pełna wygoda

Sterowanie wibracjami okazuje się banalnie proste zarówno samodzielnie, jak i w parze. Panel sterowania jest umiejscowiony przy podstawie, przyciski łatwo wyczuć. Ładowarka z bolcem również jest wygodna w użyciu (wolę taką opcję niż magnetyczne ładowarki, które można łatwo odłączyć od zabawki).

Koraliki Soraya Beads są też w pełni wodoodporne, więc można się nimi bawić w wannie i łatwo umyć pod bieżącą wodą – a to szczególnie ważne przy gadżetach analnych. Produkt ma też opcję blokady podróżnej. Co prawda jest spory, ale lekki i smukły, więc zmieści się nawet w niedużym bagażu lub do większej torebki.

Istne fajerwerki

Jako że zabawki erotyczne testuję już ponad 5 lat, bywam coraz bardziej zblazowana i coraz ciężej mi znaleźć gadżet, który zrobi na mnie wrażenie. Ale koralikom Soraya Beads to się naprawdę udało! Okazały się wybitnie miłą niespodzianką i ze względu na to, że wiernie naśladują przyjemne doświadczenie seksu analnego, dołączają do moich ulubieńców. Chociaż w niedawnej recenzji króliczka Ida Wave wyraziłam rozczarowanie LELO, a zwłaszcza jej aplikacją mobilną, to nowy produkt odbudowuje moje zaufanie do marki.

Wracając jednak do początku recenzji i ceny koralików Soraya Beads: tak, są drogie, ale… Ostatecznie kosztują tyle co kilka wizyt w salonie masażu albo 1-2 sesje farbowania włosów w zakładzie fryzjerskim w dużym mieście. A przecież taki gadżet, jeśli się o niego właściwie zadba, to nie jednorazowa przyjemność, tylko porządny produkt na lata.

Sama co prawda nie mam porównania z tańszymi opcjami wibrujących koralików, a nawet gdybym miała, trudno byłoby pewnie ocenić, czy Soraya Beads są tyle razy lepsze od konkurencji co droższe. Natomiast mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jeśli szukasz estetycznego, wygodnego, wibrującego gadżetu analnego wysokiej jakości zapewniającego silne doznania albo ekskluzywnego, intymnego prezentu dla bardzo bliskiej osoby, której preferencje seksualne nie są Ci obce, to koraliki od LELO będą doskonałą opcją.

Po lekturze masz ochotę na zakupy? Koraliki analne LELO Soraya Beads znajdziesz w naszym sklepie.

Avatar photo

O autorce:

Asia Lewicka

Cześć, jestem Asia! Jestem psycholożką, edukatorką seksualną i absolwentką studiów seksuologicznych. W Secret Delivery ubieram w słowa różne treści, dzięki którym pragniemy przybliżać Wam świat gadżetów erotycznych. Na blogu tworzę cykl artykułów „Wiedza o markach”, w którym opowiadam o historii i produktach najciekawszych firm z branży erotycznej. Dzielę się z Wami również moimi recenzjami gadżetów i kosmetyków oraz kontynuuję cykle „Wiedza o gadżetach” i „Seks-porady dla par”, pisząc poradniki dotyczące zabawek i dbania o życie erotyczne w związku.