Randka z samym sobą, czyli jak rozwijać swoją seksualność w pojedynkę

Avatar photo
Autorka:
16.02.2019 · Czas czytania: 4 min
Wyprostowana osoba w majtkach opiera dłonie za plecami, nad pośladkami, bawiąc się palcami. Po bokach widać liście palm.Wyprostowana osoba w majtkach opiera dłonie za plecami, nad pośladkami, bawiąc się palcami. Po bokach widać liście palm.

Dla niektórych osób życie w pojedynkę jest świadomym wyborem – chcą się rozwijać, bawić, podróżować czy spełniać zawodowo. Pragną mieć poczucie wolności i niezależności. Co ciekawe, takich osób jest coraz więcej.

Inni z kolei są sami, gdyż z jakichś powodów nie mogą znaleźć swojej drugiej połówki (lub ją stracili), mimo że bardzo by chcieli. Niezależnie czy jesteśmy singlami z wyboru czy zadecydował za nas los, nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy mogli aktywnie rozwijać swoją seksualność poprzez samomiłość.

Seks, czyli co właściwie?

Czym tak naprawdę jest seks? Większość z nas zapewne zdefiniuje go jako akt odbywający się między dwoma osobami, którego nieodłączną częścią jest penetracja. Oczywiście w takim myśleniu nie ma nic złego, jeśli z tego typu aktywności seksualnej czerpiemy satysfakcję. Zdarza się jednak, że kojarzenie seksu jedynie z penetracją niesie ze sobą negatywne konsekwencje, gdy nie sprawia nam ona przyjemności. Zapominamy, a często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że seks to nie tylko penis w waginie. Seks to także m.in. pieszczoty oralne, pieszczoty analne, petting, czy samomiłość (masturbacja, autoerotyzm, soloseksualność, ale w żadnym wypadku nie samogwałt!).

Być może wymienienie samomiłości na powyższej liście może wydawać się zaskakujące. Stanowi ona jednak formę seksualnego wyrażenia siebie. Nie tylko pozwala ona w bezpieczny sposób zaspokoić potrzebę seksualną (znika ryzyko ciąży i zakażeń chorobami przenoszonymi drogą płciową), ale także zadbać o swoją przyjemność i rozwój seksualny.

Samomiłość

Świadoma samomiłość może stać się rytuałem, pozwalającym nam na intymne spotkanie z samym sobą. Celowo używam słowa samomiłość zamiast masturbacja – ta druga częściej kojarzy się z pospiesznym, mechanicznym rozładowaniem napięcia.

Chodzi tutaj o potraktowanie soloseksualności w sposób uważny, dzięki któremu mamy szansę skupić się na swojej przyjemności, eksplorować ją, i być w kontakcie ze swoją seksualną energią.

Naga osoba pochyla się, sięgając ręką do podłogi. Widać jej zgiętą nogę, rękę i zwisające, długie blond włosy.Tutaj chodzi jednak o potraktowanie soloseksualności w sposób uważny, dzięki któremu mamy szansę skupić się na swojej przyjemności, eksplorować ją, i być w kontakcie ze swoją seksualną energią. Warto potraktować ją jak randkę z samym sobą. Zarezerwować odpowiednią ilość czasu, zapewnić sobie poczucie intymności, wyłączyć telefon, czy zadbać o zmysłową atmosferę (zapalić świece, włączyć muzykę, założyć ulubioną bieliznę).

Nie rezygnujmy także z gry wstępnej. Intymne spotkanie z samym sobą warto poprzedzić tym, co wprawi nas w odpowiedni nastrój. W tym celu możemy sięgnąć na przykład do książek erotycznych, albo samemu napisać tego typu opowiadanie, przelewając na papier swoje fantazje. Sesje samomiłości możemy także rozpocząć od relaksacji – medytacji, pachnącej kąpieli itd.

Miejsce na eksperymenty

Samomiłość, podobnie jak seks z drugą osobą, daje przestrzeń na eksperymentowanie i eksplorowanie swojej seksualności. Jednak w porównaniu ze stosunkiem partnerowanym, soloseksualność pozwala skupić się jedynie na własnej przyjemności, powoli i bez obaw odkrywając reakcje swojego ciała na różne formy stymulacji. Nie skupiajmy się więc jedynie na dotykaniu oczywistych stref erogennych, jakimi zazwyczaj są genitalia. Pobadajmy każdy fragment ciała w poszukiwaniu miejsc, których dotykanie, głaskanie, masowanie czy pieszczenie jest przyjemne, podniecające. Możemy w tym celu ograniczyć się do własnych dłoni, ale też sięgnąć po gadżety erotyczne. Te ostatnie stanowią świetny sposób na urozmaicenie soloseksualności. Pomyślmy także o zaopatrzeniu się w lubrykant, który wyeliminuje ryzyko otarć czy dyskomfortu.

Samomiłość dla „zaawansowanych”

Sesje samomiłości są świetną okazją do poszerzania stref, które będą reagować na pobudzenie, a więc do rozwijania (a nie tylko poznawania) swojej erogennej mapy ciała. Ponadto dają możliwość odnalezienia i stymulacji strefy G w przypadku kobiet oraz wykonania masażu prostaty w przypadku panów.

Osoba ubrana w dżinsy i czerwone body trzyma przy biodrze czerwoną różę.Obie te czynności mogą prowadzić do wyjątkowo intensywnego orgazmu, wymagają jednak cierpliwości i czasu, aby móc poznać swoje ciało. Samomiłość stwarza także możliwość nauki doświadczania wielokrotnego orgazmu. Co więcej podczas seksu solo możemy potęgować swoje doznania dzięki zaprzestaniu lub spowolnieniu stymulacji w momencie największego podniecenia, a następnie wznawianiu jej po krótkiej przerwie. Mężczyźni dzięki samomiłości mają szansę nie tylko ćwiczyć opóźnianie wytrysku dzięki rozpoznawaniu tzw. punktu jego nieodwracalności i zmianie tempa oraz siły pobudzania. Mogą także trenować osiąganie orgazmu bez ejakulacji, co wzmaga doznania i pozwala na (wspomniane wcześniej) wielokrotne szczytowanie.

Pamiętajmy jednak, że rozwój seksualności i nawiązanie głębokiego kontaktu ze swoją seksualną energią wymagają praktyki, a na początku także zredukowania oczekiwań. Warto dać sobie czas, bo nie wszystko uda nam się za pierwszym razem. Dlatego zamiast na celu, skupmy się raczej na chwili obecnej i doświadczanej przyjemności.

POLECANA LEKTURA

W procesie wchodzenia na wyższe poziomy rozwoju seksualnego pomocne mogą okazać się różne poradniki z ćwiczeniami – jak na przykład książka “Slow sex. Uwolnij miłość” autorstwa Marty Niedźwieckiej i Hanny Rydlewskiej.

Samomiłość nie tylko dla singli

Samomiłość nie jest jednak zarezerwowana jedynie dla singli. Może być praktykowana także przez osoby będące w związku – np. wtedy, kiedy mamy większe potrzeby seksualne od partnera/partnerki, a częste stosunki nie są możliwe. Poza tym co zostało już powiedziane, soloseksualność stwarza także przestrzeń dla praktyk czy fantazji, które z jakichś powodów nie mogą być zrealizowane podczas seksu z drugą osobą. Jest także formą zdrowego egoizmu, kiedy chcemy zadbać o własną przyjemność. Praktykując soloseksualność poznajemy swoje ciała, jego reakcje, to co nas podnieca – a to niezwykle cenna wiedza, którą możemy wykorzystać do tego, aby seks z drugą osobą był jeszcze bardziej satysfakcjonujący. Soloseksualność nie powinna być jednak dominującą formą seksu w związku. Jeśli tak się dzieje, warto zastanowić się nad przyczynami takiej sytuacji.

Korzyści płynące z samomiłości

Dlaczego warto uprawiać seks solo?

  • Po pierwsze samomiłość eliminuje ryzyko niechcianej ciąży oraz zakażeń chorobami przenoszonymi drogą płciową – a co za tym idzie, potrzebę zabezpieczania się. Dla wielu osób pozbycie się tych obaw stwarza możliwość zatracenia się we własnej przyjemności.
  • Po drugie pozwala w bezpiecznej atmosferze poznać reakcje swojego ciała, odnaleźć strefy erogenne, przyjrzeć się swoim emocjom, pobudzić seksualną energię oraz doświadczyć jej przepływu w ciele. Dla kobiet samomiłość jest okazją, aby nauczyć się osiągać i doświadczać orgazmu – poznać drogi jego wyzwalania, jak i warunki, jakie mu sprzyjają. Wiele pań przeżywa swój pierwszy orgazm właśnie w samotności. Panowie z kolei dzięki samomiłości mogą trenować kontrolę wytrysku.
  • Po trzecie jest ona formą self-care, a więc dbania o siebie poprzez robienie tego, co sprawia nam przyjemność i pomaga poczuć się dobrze. Samomiłość ma także pozytywny wpływ na relację z samym sobą – pomaga zaakceptować swoje ciało, podnieść samoocenę.
  • Po czwarte poprawia nastrój, podnosi odporność, obniża poziom stresu, poprawia ukrwienie skóry, pomaga w walce z bezsennością, jest naturalnym środkiem przeciwbólowym…

Czy to wystarczające argumenty, aby umówić się na randkę z samym sobą?

Tekst: Joanna Niedziela
Ilustracja: Nikola Hahn

Avatar photo

O autorce:

Joanna Niedziela

Nazywam się Joanna Niedziela i jestem psychologiem-seksuologiem. Dla sklepu Secret Delivery tworzę cykl artykułów „Okiem Seksuologa”. Moim celem jest zwiększanie świadomości i otwartości Polaków w sprawach seksu poprzez przekazywanie rzetelnej i aktualnej wiedzy oraz oswajanie tematów tabu. Prowadzę swojego bloga „Seksuolog bez tabu”. Współpracuję z Fundacją Trans-Fuzja. Jestem sojusznikiem osób LGBT+. Bliska jest mi idea pozytywnej seksualności.