Kobiecy orgazm. O konieczności jego nauki, roli łechtaczki, masturbacji terapeutycznej i nauce swojego ciała

Avatar photo
Autorka:
03.02.2020 · Czas czytania: 5 min
Osoba w majtkach i prześwitującym topie leży na plecach. Nad jej łonem unoszą się motyle.Osoba w majtkach i prześwitującym topie leży na plecach. Nad jej łonem unoszą się motyle.

Trudności z osiągnięciem orgazmu są drugim problemem, zaraz po braku ochoty na seks, z którym kobiety zgłaszają się do mnie na konsultacje. “Nigdy nie miałam orgazmu”, “mam orgazmy łechtaczkowe, ale nie pochwowe, coś chyba jest ze mną nie tak”, “partner się stara, ale nic z tego” – to tylko niektóre zdania, jakie powtarzają się w nadesłanych wiadomościach.

Zaczynamy więc rozmawiać. Pytam między innymi o znajomość swoich potrzeb, tego, jaki rodzaj dotyku jest najprzyjemniejszy, jak wyglądają zbliżenia, o znajomość stref erogennych czy częstość samomiłości. Odpowiedzi są zwykle bardzo podobne.

Konieczność nauki orgazmu

Jest jedna zasadnicza różnica między kobiecymi i męskimi orgazmami. Panom orgazm dany jest w sposób fizjologiczny – zwykle doświadczany jest on przez nich w momencie wytrysku, mimo że są to dwa oddzielne zjawiska. Kobiety natomiast… muszą nauczyć się go osiągać. Co to dokładnie oznacza? Oznacza to, że większość kobiet dysponuje potencjałem osiągania orgazmu, a w tym także orgazmów wielokrotnych. Aby móc go odkryć konieczna jest oczywiście pewna doza wiedzy na temat fizjologii i reakcji seksualnej, ale przede wszystkim niezbędna jest praktyka i nabywanie doświadczenia w sferze intymnej. Inaczej mówiąc – dla kobiecego orgazmu ważne jest poznanie dróg jego wyzwolenia i sprzyjających do tego okoliczności. Duże znaczenie ma także przyjrzenie się swojemu ciału i bycie z nim w kontakcie. A im częściej orgazm zacznie się pojawiać, tym łatwiej będzie go osiągnąć przy kolejnych sesjach samomiłości czy zbliżeniach.

Jak często angażujesz się w samomiłość?

U pań, które nigdy nie doświadczyły orgazmu lub zdarza im się to bardzo rzadko, odpowiedź na to pytanie zwykle brzmi następująco: “ale ja się wcale nie masturbuję! Nie potrzebuję tego.”. Rozumiem doskonale, że powodem mogą być względy religijne. Częściej jednak jest to negatywny stosunek do autoerotyzmu, a także przekonanie, że o kobiecy orgazm powinna zatroszczyć się druga osoba. Partner/ka oczywiście może to zrobić, ale najpierw musi dowiedzieć się “jak”. Odpowiedzią na to pytanie jest właśnie samomiłość. Podczas seksu solo kobieta ma szansę poznać swoje ciało i jego reakcje. Może zobaczyć jaki rodzaj oraz tempo stymulacji sprawia jej przyjemność, gdzie są jej strefy erogenne, czy pojawiają się fantazje (które potęgują podniecenie), a także jaka pozycja oraz warunki sprzyjają orgazmowi. Ma szansę w pełni skupić się na własnej przyjemności i eksploracji swojego ciała – w czasie seksu partnerskiego jest to dużo trudniejsze. Dość często się zdarza, że kobiety swój pierwszy orgazm przeżywają właśnie same ze sobą. A co najważniejsze, nauka osiągania orgazmu podczas samomiłości pozwala przekazać techniki masturbacyjne partnerowi/ce i włączyć je we wspólne zbliżenia.

TO WARTO PRZECZYTAĆ

Dowiedz się więcej na temat samomiłości: Randka z samym sobą, czyli jak rozwijać swoją seksualność w pojedynkę.

Warto wiedzieć, że tak zwany trening masturbacyjny jest zalecany przez seksuologów kobietom mającym trudności z osiągnięciem orgazmu. Aby przyniósł efekt konieczne są jednak regularne ćwiczenia (a więc po prostu masturbacja, chociaż ja wolę nazywać ją samomiłością) oraz cierpliwość. Warto także nie nastawiać się podczas niego na orgazm – orgazm zazwyczaj jest “skutkiem ubocznym” nauki swojego ciała, dawania sobie przyjemności, a przede wszystkim pozwolenia sobie na nią i zdjęcia nogi z orgazmowego hamulca.

Na poszukiwania łechtaczki!

U pań zgłaszających trudności z osiągnięciem orgazmu, odpowiedzią na pytanie o to, jak wyglądają ich zbliżenia jest przeważnie zdanie: “jest to krótka gra wstępna i penetracja”. Pisałam już o tym w artykule Jej Wysokość Łechtaczka – co warto  niej wiedzieć?, ale napiszę jeszcze raz, bo jest to niezwykle ważne. Penetracja pochwy zazwyczaj nie jest najefektywniejszym sposobem osiągania przez kobiety orgazmu (chociaż są panie, które szczytują wyłącznie w ten sposób i jest to normalne). Często jest nim natomiast stymulacja niezwykle unerwionej, a przez to wrażliwej na dotyk, łechtaczki (to ona jest narządem homologicznym względem penisa). Podczas treningowych sesji samomiłości warto przyjrzeć się jej bliżej – i to dosłownie. Okazuje się bowiem, że kobiety, które nie są zaznajomione ze swoją anatomią, nigdy nie oglądały swoich narządów lub mają do nich negatywny stosunek – mogą mieć większe trudności z osiągnięciem orgazmu. Drogie panie, nie bójcie się wziąć lusterek w dłoń i zaprzyjaźnić ze swoją łechtaczką!

ĆWICZENIE

Ciekawym ćwiczeniem jest stymulowanie łechtaczki przed lustrem. Jest to świetna okazja do zaobserwowania jej erekcji, co może być niezwykle podniecającym doświadczeniem.

Jak stymulować łechtaczkę?

Kobiety, które mają trudności z osiągnięciem orgazmu, zachęcam do tego, aby poświęciły trochę czasu swojej łechtaczce podczas samomiłości. Łechtaczka może być stymulowana pośrednio lub bezpośrednio, w rożnych pozycjach. Pośrednie sposoby jej stymulacji to m.in. naciskanie dłonią na wzgórek łonowy i wykonywania ruchów w dół i w górę lub zataczanie okręgów. Można przy tym próbować różnej siły nacisku, jak i tempa ruchów. Innym sposobem jest rozchylanie i delikatne ciągnięcie na bok warg sromowych. Do stymulacji bezpośredniej dobrze jest przejść w drugiej kolejności. Kiedy kobieta nie odczuwa wystarczającego pobudzenia, bezpośredni dotyk łechtaczki, która jest niezwykle wrażliwa, może sprawić dyskomfort. Tego typu stymulacja może polegać na przykład na pocieraniu łechtaczki opuszkami palców – dwoma, trzema lub całą dłonią. Mogą to być ruchy w dół i w górę, na boki albo ruchy koliste. Tutaj także warto eksperymentować z ich tempem czy siłą nacisku – czasem przyspieszać, aby potem zwolnić. Mogą to być muśnięcia, bardzo mocne ruchy lub nawet lekkie uderzenia przypominające dawanie “klapsów”. Najważniejsze jest jednak podążanie za własną przyjemnością, eksperymentowanie i przyglądanie się, jak reaguje nasze ciało, jakie emocje i fantazje się pojawiają, a nie jedynie mechaniczna stymulacja. Do zabawy można włączyć także gadżety erotyczne, takie jak balsamy stymulujące czy masażery łechtaczki. Jednak sugeruję, aby początkowo zacząć od własnych dłoni i palców, co pozwoli na oswojenie się z dotykiem. I najważniejsze – w każdym momencie stymulację można przerwać, jeśli poczujemy się niekomfortowo.

Na otwartej dłoni stoi mały masażer łechtaczki Iroha Mini Ume Anzu o kształcie półkuli połączonej z zaokrąglonym stożkiem.

masażer łechtaczki Iroha Mini

Zazwyczaj zaleca się, aby ćwiczenia w pierwszej kolejności wykonywać samodzielnie, a dopiero potem włączyć w nie partnera/kę. I niekoniecznie od razu zaczynać od stymulacji łechtaczki czy pochwy. Przez kilka początkowych sesji można (np. przez pół godziny) jedynie dotykać różnych części ciała, masować je, głaskać czy szczypać, aby zobaczyć, jak reaguje nasze ciało. Pozwoli to odnaleźć różne strefy erogenne, których stymulacja może wywołać orgazm lub pomóc w jego osiągnięciu. Czasem na naukę jego osiągania potrzebny jest tydzień, ale nierzadko pierwszy orgazm pojawi się dopiero po kilku tygodniach lub nawet miesiącach regularnych ćwiczeń – i jest to zupełnie normalne. Może się też okazać, że do szczytowania kobieta potrzebuje mocnej stymulacji pochwy, gdyż stymulacja łechtaczki nie sprawia jej frajdy. Wtedy do ćwiczeń warto wykorzystać palce, wibrator czy dildo. I nie zapominać o lubrykancie!

Orgazm podczas seksu partnerskiego

Kiedy kobieta nauczy się osiągać orgazm podczas samomiłości, zdobytą wiedzę może przekazać partnerowi/ce – na przykład kierując jego/jej ręką podczas zbliżenia. Z kolei samodzielne doprowadzenie się do orgazmu na jego/jej oczach, pozwoli partnerowi/ce jeszcze lepiej poznać techniki, które gwarantują jej seksualną ekstazę. Mimo że szczytowanie w wyniku stymulacji łechtaczki jest wśród kobiet powszechniejsze, istnieje kilka technik, które mogą wspomóc doświadczenie orgazmu w trakcie penetracji (warto podkreślić, że żaden z nich nie jest lepszy ani gorszy – orgazm jest jeden, różne są natomiast drogi jego osiągania). Kiedy kobieta czuje, że orgazm się zbliża lub odczuwa mocne pobudzenie, jest to moment na rozpoczęcie penetracji. Jedną z możliwości jest zastosowanie techniki CAT (ang. coital alignment technique – zbliżenie techniką dopasowania), o której pisałam w artykule Jej Wysokość Łechtaczka. Drugą opcją jest wybranie pozycji, w której kobieta może jednocześnie samodzielnie stymulować łechtaczkę podczas stosunku. Jeszcze innym rozwiązaniem jest umieszczenie między kośćmi łonowymi małego masażera łechtaczki lub założenie na penisa pierścienia wibrującego. Powyższe techniki ułatwiają szczytowanie i pozwalają na skojarzenie orgazmu z penetracją pochwy, a przez to wypracowanie nawyku osiągania go właśnie w ten sposób.

Co jeszcze może mieć wpływ na orgazm?

Niemałe znaczenie w odkryciu swojego orgazmowego potencjału ma odpowiedni stopień pobudzenia, a także stworzenie sprzyjających orgazmowi warunków. Warto więc zadbać o odpowiednią oprawę zbliżenia (także tego solo), a także o poczucie intymności i bezpieczeństwa (upewnić się, że nikt nam nie przeszkodzi, wyłączyć telefon, zostawić dzieci u dziadków, zamknąć drzwi na klucz). Istotna jest ponadto wystarczająca gra wstępna, chociaż nie lubię używać tego sformułowania, ponieważ jest ona formą seksu, a nie jedynie wstępem do “dania głównego” w postaci penetracji. Chodzi więc o zadbanie o odpowiedni stopień pobudzenia (długie pieszczoty, masaż erotyczny, wspólny seans filmu pornograficznego). Dla kobiecego orgazmu znaczenie może mieć także jakość relacji z partnerem/ką. Kolejnym czynnikiem jest umiejętność bycia tu i teraz – z przeprowadzonych konsultacji wiem, że bycie uważnym w seksie stanowi dla wielu osób dość duży problem. W takiej sytuacji warto ćwiczyć nawyk uważności sięgając chociażby do technik mindfulness. Tym, co mocno naciska na orgazmowy hamulec, jest lęk – np. przed ciążą czy bólem. Czasem wystarczy zadbanie o odpowiednią metodę antykoncepcji lub relaksację. Może się jednak zdarzyć, że doświadczanie tej emocji wymaga pomocy psychoterapeuty.

TO WARTO PRZECZYTAĆ

Więcej o tym, dlaczego warto czasem zrezygnować z penetracji pisałam w artykule: Penetracja to nie wszystko – o rozwijaniu sztuki miłosnej.

Nic na siłę

Mimo że orgazm najczęściej jest cudownym i przyjemnym zjawiskiem, dla wielu kobiet nie jest warunkiem koniecznym do tego, aby czerpać satysfakcję z intymnego zbliżenia. Ważniejsze od orgazmu wydaje się u nich doświadczanie emocjonalnej i fizycznej bliskości z drugą osobą. Paradoksalnie, dążenie do orgazmu za wszelką cenę, może kobietę tym bardziej od niego oddalić. Dlatego w seksie warto przede wszystkim nastawić się na doświadczanie erotycznej przyjemności, a także celebrację wyjątkowego oraz intymnego czasu z partnerem/ką i odrzucić presję osiągania go przy każdym zbliżeniu. Bo jest to zupełnie normalne, że nie zawsze się on pojawi.

Tekst: Joanna Niedziela
Ilustracja: Nikola Hahn

Avatar photo

O autorce:

Joanna Niedziela

Nazywam się Joanna Niedziela i jestem psychologiem-seksuologiem. Dla sklepu Secret Delivery tworzę cykl artykułów „Okiem Seksuologa”. Moim celem jest zwiększanie świadomości i otwartości Polaków w sprawach seksu poprzez przekazywanie rzetelnej i aktualnej wiedzy oraz oswajanie tematów tabu. Prowadzę swojego bloga „Seksuolog bez tabu”. Współpracuję z Fundacją Trans-Fuzja. Jestem sojusznikiem osób LGBT+. Bliska jest mi idea pozytywnej seksualności.