Choć zazwyczaj do związku szukamy osoby o podobnych wartościach, zainteresowaniach i preferencjach, chyba każda bliska relacja staje czasem przed wyzwaniem różnicy w potrzebach seksualnych.
Niektóre marki gadżetów lub chociaż ich pojedyncze produkty to prawdziwe hity: pingwinek od Satisfyer, LELO SONA czy masażer serduszko od Rianne S. Na tle tych popularnych typów, w mnogości marek seks zabawek giną często mniej oczywiste, ale równie wartościowe produkty.
Wyobraź lub przypomnij sobie świat w 1995 roku. Na ile był inkluzywny? Czy seksualność kobiet była wtedy postrzegana pozytywnie? Kto mógł wtedy potrzebować lubrykantów? Twórcy marki pjur raczej nie mogli sobie wtedy wyobrażać, że ten segment rynku zdobędzie aż taką popularność...
Jako doświadczona gadżeciara z jednej strony chciałabym mieć je wszystkie niczym Pokemony, ale z drugiej strony w odpowiedzi na tę ukształtowaną przez kapitalizm potrzebę posiadania więcej i więcej przychodzi też refleksja. Czy to mi naprawdę potrzebne? Może tylko ładnie wygląda, a wcale się u mnie nie sprawdzi? Czy na pewno po zakupie nie będzie się kurzyć w pudełku?
Stereotypowo zazdrość uznaje się za nieodłączną część związku, podważana bywa wręcz autentyczność uczuć osób, które nie odczuwają zazdrości ze względu na duże zaufanie do partnera_partnerki. Czy zazdrość w związku jest konieczna? Czy i kiedy jej intensywność powinna niepokoić?
Rozmaitość gadżetów erotycznych oraz ich nazewnictwa (różniącego się w zależności od dystrybutora) może przyprawiać o zawrót głowy. Jak ma się w tym wszystkim połapać osoba dopiero zaczynająca się interesować gadżetami erotycznymi?
Chociaż historia HighOnLove nie jest długa, a marka pozornie jest tylko kolejną opcją na sporym rynku erotycznych kosmetyków, jej produkty zdecydowanie wyróżniają się na tle konkurencji. Uwagę zwracają, przede wszystkim, ich przepiękne buteleczki w kolorze różowego złota, zawartość w składzie olejku z konopi oraz…
Po menopauzie czy andropauzie seks może być trudniejszy i może być na niego mniej ochoty, ale jeśli tylko mamy chęć próbować nowych rzeczy, to nigdy nie jest za późno!
Kilka miesięcy temu zastanawiałam się nad zakupem niewielkiego wibratora łechtaczkowego o względnie dużej mocy wibracji, którego mogłabym wygodnie używać w trakcie seksu penetracyjnego z partnerem.
Spotkałam się np. z komentarzem typu: „Dałam za ten wibrator 150 zł! Za tę cenę powinien podziałać więcej niż kilka razy!”. Tyle że, zwłaszcza przy zakupie stacjonarnym, 150 zł to mniej więcej cena minimalna, jaką da się zapłacić za bezpieczny (ale niekoniecznie trwały) dopochwowy wibrator.
Wydawałoby się, że zabawek erotycznych używają głównie młode osoby, zwłaszcza takie, które nie są w związku. Wibratory We-Vibe kompletnie łamią ten stereotyp: to gadżety przeznaczone specjalnie dla par, stworzone przez wieloletnie małżeństwo z trójką dzieci.
Czy to cool budować siłę marki, kopiując znane już gadżety? A może niska cena i wysoka jakość wynagradzają wszystko?Twórcy Satisfyer od początku nie kryli się z tym, że chcą sprzedawać tańszą wersję luksusowych gadżetów, dostępną dla o wiele szerszej grupy osób. Czy to na pewno etyczne w takim stopniu kopiować czyjś koncept?