Parabeny i gliceryna czy naturalne składniki? Czy skład kosmetyków erotycznych ma znaczenie?

Avatar photo
Autorka:
25.08.2022 · Czas czytania: 10 min
Na rysunku jedna dłoń trzyma buteleczkę lubrykantu pjur med, a druga przykłada do niego lupę. Wokół widać liście maranty.Na rysunku jedna dłoń trzyma buteleczkę lubrykantu pjur med, a druga przykłada do niego lupę. Wokół widać liście maranty.

Od kilku lat coraz częściej pojawiają się na półkach kosmetyki naturalne, organiczne, lubrykanty bez gliceryny czy bez parabenów. Czy rzeczywiście produkty opatrzone takimi określeniami są bezpieczniejsze niż inne? A może to tylko hasła mające głównie marketingowe znaczenie? Których substancji rzeczywiście warto się wystrzegać?

Czy trzeba się bać składów kosmetyków intymnych?

Od razu uspokajam! Wszystkie dostępne w sklepach kosmetyki powinny zawierać tylko legalnie dostępne w danym kraju składniki w dopuszczalnych stężeniach. Regulacje dotyczące składników kosmetyków tworzone są przez dedykowane organy z udziałem specjalistów, w oparciu o wyniki aktualnych badań.

Każdy kosmetyk powinien być bezpieczny dla większości osób, natomiast u tych o wrażliwej skórze, wyjątkowo delikatnej śluzówce czy tendencji do alergii, dany produkt może wywołać niepożądane reakcje. Poza tym, większość z nas obecnie używa regularnie co najmniej kilku kosmetyków i chociaż w każdym z nich stężenie niesprzyjających substancji jest niewielkie, może się ono kumulować. Jeśli w kilku używanych codziennie produktach znajduje się jakiś drażniący składnik, może on mieć niekorzystny wpływ na zdrowie.

Stojąca osoba z długimi, jasnymi włosami ubrana jest w białe, zabudowane majtki, we wzór drobnych, różowych kwiatków.W kosmetykach używanych do miejsc intymnych bezpieczeństwo jest jeszcze ważniejsze, bo błony śluzowe łatwo wchłaniają substancje, które skóra przepuszcza jedynie w niewielkim stopniu. Warto więc sprawdzać, jakie składniki zawierają kosmetyki intymne, których używasz, i ograniczać liczbę potencjalnie niebezpiecznych składników mających kontakt z Twoim ciałem.

Ale których substancji się wystrzegać i jak je rozpoznać? Na początek dobrze zapamiętać, że kolejność składników na opakowaniach w systemie INCI jest zawsze sortowana od największej zawartości do najmniejszej. I chociaż angielskie nazwy substancji chemicznych mogą się wydawać trudne do rozszyfrowania, podpowiem Ci kilka określeń, na które warto zwrócić uwagę. Ten tekst jest dość długi i szczegółowy, więc jeśli szukasz skróconych porad w temacie pożądanego składu kosmetyków – pod koniec wymieniam w skrócie najważniejsze wnioski.

Gliceryna i glikol propylenowy

Glicerynę akurat łatwo rozpoznać na liście składników, widnieje tam jako: glycerin (bywa również nazywana glicerolem). W kosmetykach najczęściej stosuje się ją ze względu na nawilżające właściwości. Bardzo powszechnie dodaje się ją do lubrykantów, zwłaszcza tych na bazie wody – dzięki niej mają one bardziej lepką, gęstszą konsystencję. Dlaczego więc tyle producentów chwali się na opakowaniach żeli nawilżających hasłem: “bez gliceryny”?

Widziałam sporo tekstów autorstwa edukatorów seksualnych ostrzegających, że gliceryna z lubrykantów rozkłada się do cukrów, które mogą być pożywką dla drożdży powodujących kandydozę pochwy. Jeśli dokładniej zagłębić się w temat, okazuje się jednak, że nie istnieją badania, które potwierdzałyby taki mechanizm. Wysoka zawartość tego składnika może jednak niepokoić z innych względów.

Czym do licha jest osmolalność!?

Im wyższe stężenie gliceryny w lubrykancie, tym większą ma on osmolalność. Przyznam, że nie jestem chemiczką i gdyby to słowo nie pojawiło się we wskazówkach Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dotyczących lubrykantów, to pomyślałabym, że argument o osmolalności to jakaś PR-owa bzdura.

Im wyższe stężenie gliceryny w lubrykancie, tym większą ma on osmolalność.

Akurat to pojęcie okazuje się jednak ważne. Lubrykanty o wysokiej osmolalności sprawiają bowiem, że błony śluzowe uwalniają więcej wydzielin, czyli pozbawiane są płynów. Wysuszona śluzówka jest zaś podatna na podrażnienia i infekcje (zarówno grzybicze, wirusowe, jak i bakteryjne).

Osoba w prześwitujących majtkach z cielistej koronki trzyma przy kroczu połówkę grejpfruta, przyciskając kciukiem jej środek.Wskazówki WHO mówią, że idealnie, gdyby lubrykant miał osmolalność zbliżoną do osmolalności wydzieliny pochwy lub nasienia, czyli do 380 mOsm/kg. Większość lubrykantów niestety znacznie przekracza ten poziom, mimo że produkcja kosmetyków o niższej osmolalności nie stwarza technicznych trudności. Oficjalnie zaleca się więc 1200 mOsm/kg jako maksymalną dopuszczalną osmolalność żeli nawilżających. A jako że producenci zazwyczaj nie podają tej wartości, WHO podpowiada, że by uzyskać dopuszczalną osmolalność, kosmetyk nie powinien zawierać więcej niż 9,9% gliceryny lub 8,3% glikolu propylenowego. Jeśli lubrykant zawiera oba te składniki, nie powinny one w sumie stanowić więcej niż 8,3% masy żelu.

Ale jak ocenić, ile gliceryny jest w produkcie? Prostej odpowiedzi nie ma, ale jeśli gliceryna jest na pierwszym czy drugim miejscu w składzie produktu o 5-10 składnikach, to najpewniej jest jej więcej niż 10% i może wtedy mieć działanie wysuszające. Lubrykanty bez gliceryny (lub takie, w których ta substancja znajduje się pod koniec listy składników INCI) mogą więc być dobrym wyborem zwłaszcza dla osób z suchością pochwy, podatnych na infekcje, a także dla narażonych na mikrourazy przy seksie analnym. Natomiast koniecznie warto sprawdzać żele także pod kątem tego, czy zawierają glikol propylenowy (propylene glycol). Niestety bywa on dodawany do kosmetyków z modnym hasłem “bez gliceryny”, chociaż te składniki mają bardzo zbliżone działanie.

Co zamiast gliceryny i glikolu propylenowego?

Oczywiście łatwo powiedzieć: „wybieraj lubrykanty bez gliceryny i glikolu propylenowego”. Tylko w takim razie jakie substancje powinny być zawarte zamiast nich w lubrykancie na bazie wody, żeby zapewnić odpowiednio gęstą konsystencję i nawilżające właściwości produktu?

W żelach bez gliceryny znajdziemy m.in. takie bezpieczne substancje jak:

  • glukonolakton (gluconolactone) oraz pozyskiwany z alg karagen (carrageenan), posiadające dodatkowe łagodzące właściwości,
  • hydroksyetylomocznik (hydroxyethyl urea) – delikatny, nawilżający składnik,
  • propanediol, czyli roślinny odpowiednik glikolu propylenowego – niektóre badania sugerują, że propanediol może być bezpieczniejszy niż glikol pozyskiwany z ropy naftowej,
  • gumę guar (cyamopsis tetragonoloba gum) i hydroksyetylocelulozę (hydroxyethylcellulose) – używane także w produktach spożywczych, naturalne składniki nadające produktom lepkość i gęstą konsystencję.

Konserwanty

Droga kosmetyków z taśmy produkcyjnej do Twojego domu może zająć nawet kilka miesięcy, a przez kolejne tygodnie czy miesiące produkty powinny wciąż być zdatne do używania. W większości z nich jakiś rodzaj konserwantu jest więc niezbędny, by zachować odpowiednie właściwości i uniknąć zepsucia kosmetyku. Ze względu na przepuszczalność błon śluzowych, ochrona przed rozwojem niebezpiecznych mikroorganizmów w kosmetykach intymnych jest więc bardzo istotna. Z drugiej strony, niektóre konserwanty mają na tyle silne działanie, że mogą szkodzić nie tylko chorobotwórczym drobnoustrojom, ale i ludzkiemu organizmowi. Na które z nich warto uważać?

Parabeny

Na buteleczkach kosmetyków, zwłaszcza tych chwalących się naturalnymi składnikami, od kilku lat coraz częściej pojawiają się hasła: „bez parabenów”.

Osoba ubrana w biały, prosty stanik i wysokie majtki trzyma duży liść, oparty o jej ramię. Na jasnym tle widać jej cień.Wątpliwości na temat tych substancji pojawiły się w 2004 roku, kiedy opublikowano badanie sugerujące, że parabeny mogą powodować nowotwory (ślady parabenów znaleziono w próbkach tkanki raka piersi). Badanie nie wykazało jednoznacznej zależności między stosowaniem parabenów a rozwojem nowotworu czy zaburzeniami hormonalnymi, jednak udowodniło, że parabeny przenikają przez skórę i akumulują się w ciele.

Pomimo kontrowersji europejskie i amerykańskie regulacje wciąż oficjalnie uznają parabeny za bezpieczne, zwłaszcza że ich zawartość w kosmetykach jest bardzo niska (maksymalnie około 0,4%). Wielu producentów i klientów woli jednak dmuchać na zimne i unikać ich stosowania. Rozpoznanie tych składników ułatwia fakt, że ich pełne nazwy zawierają zawsze końcówkę –paraben (np. methylparaben, propylparaben, butylparaben).

Fenoksyetanol

Innym popularnym konserwantem o wątpliwej reputacji jest fenoksyetanol. Występuje on w licznych rodzajach kosmetyków i może się kryć pod różnymi nazwami (phenoxyethanol, ethylene glycol monophenyl ether, 2-Phenoxyethanol, phenoxetol, phenoxyethyl alcohol, beta-hydroxyethyl phenyl ether, euxyl K® 400 czy nawet rose ether). Zgodnie z ustaleniami Komisji Europejskiej fenoksyetanol jest bezpieczny do używania w kosmetykach przy stężeniu 1%.

Natomiast niektóre badania wskazują, że fenoksyetanol może powodować podrażnienia skóry i reakcje alergiczne czy zaburzać pracę układu nerwowego u dzieci. W związku z tym lepiej unikać tej substancji przy podatności na alergie skórne, w ciąży, podczas karmienia piersią oraz u dzieci poniżej 3 lat. U pozostałych osób nie ma raczej powodu by unikać fenoksyetanolu, ale nie zaleca się używania kilku produktów czy nakładania wielu warstw kosmetyków zawierających ten składnik, żeby ograniczać jego potencjalne drażniące działanie.

Polikwaternium-15

Pod tą trudną nazwą kryje się kolejna substancja konserwująca o drażniącym potencjale. W jednym z badań lubrykanty zawierające polikwaternium-15 zwiększały namnażanie wirusa HIV (na marginesie był wśród nich żel oznaczony jako „bez gliceryny i parabenów”, natomiast w składzie mający omówiony wcześniej glikol propylenowy i właśnie polikwaternium-15). WHO zaleca więc unikanie używania lubrykantów zawierających polikwaternium-15, a być może także innych związków z tej grupy (poznasz je po nazwie: polyquaternium, wraz z liczbą).

WHO zaleca więc unikanie używania lubrykantów zawierających polikwaternium-15, a być może także innych związków z tej grupy (poznasz je po nazwie: polyquaternium, wraz z liczbą).

Bezpieczniejsze konserwanty

Jeśli wolisz wybrać konserwanty uważane za delikatniejsze i bezpieczniejsze dla skóry, zamiast parabenów, fenoksyetanolu i polikwaternium szukaj pod koniec składu benzoesanu sodu (sodium benzoate) lub sorbinianu potasu (potassium sorbate). Wiele firm wykorzystuje też organiczne związki o konserwujących właściwościach takie jak kwas salicylowy (salicylic acid), kwas benzoesowy (benzoic acid) czy kwas sorbowy (sorbic acid). Dodatkowo warto szukać produktów w szczelnych opakowaniach, które minimalizują dostęp powietrza i ograniczają wzrost bakterii.

Środki plemnikobójcze

Chociaż środki plemnikobójcze nie są szczególnie popularne, wciąż czasem pojawiają się w składach lubrykantów, warto więc o nich wspomnieć w kontekście bezpieczeństwa. Badania sugerują, że mają one istotnie drażniące działanie (zwłaszcza nonoksynol-9, ang. nonoxynol-9), dlatego ich używanie nie jest zalecane przez WHO.

Naturalne znaczy bezpieczne?

Patrząc na same skomplikowane nazwy nonoksynolu-9 czy polikwaternium-15 nietrudno uwierzyć, że te syntetyczne związki mogą być niebezpieczne. W ciągu ostatnich lat znacznie wzrosła liczba kosmetyków tworzonych w oparciu o naturalne, roślinne składniki, a ich producenci przekonują nas, że są one o wiele bezpieczniejsze niż ich syntetyczne odpowiedniki.

Osoba z krótkimi, czarnymi włosami, ubrana w białą koszulę i złote kolczyki koła ukrywa twarz za dużym liściem monstery.Sprawa zdecydowanie nie jest jednak taka prosta. Chociaż roślinne składniki większości osób nie zrobią krzywdy, liczne naturalne substancje mogą wywoływać reakcje alergiczne u bardziej podatnych użytkowników_czek.

Kontaktowe alergiczne zapalenie skóry objawia się najczęściej zaczerwienieniem, wysypką i swędzeniem skóry po bezpośrednim kontakcie z alergenem. Lekarze zwracają uwagę, że bardzo trudno ustalić źródło takiej reakcji alergicznej. Wrażliwość i alergia na daną substancję może rozwijać się latami, więc składnik, który nam wcześniej służył, ostatecznie może stać się źródłem podrażnień. Tak że o ile organiczne jedzenie często okazuje się wyborem korzystnym dla zdrowia, organiczne kosmetyki już niekoniecznie.

Popularne w kosmetykach roślinne alergeny

Wśród uczulających naturalnych składników jest m.in. około 80 roślinnych olejów, w tym olejek z drzewa herbacianego (melaleuca alternifolia oil / tea tree oil), który zawarty jest w niektórych lubrykantach czy piankach do czyszczenia gadżetów ze względu na jego przeciwgrzybicze i antywirusowe właściwości. Reakcje alergiczne może też wywoływać olejek miętowy (mentha piperita oil / peppermint oil), składnik wybranych żeli o właściwościach chłodzących, czy olejki z kwiatów ylang-ylang (cananga odorata oil / ylang-ylang), jaśminu (jasminum officinale oil / jasmine oil), lawendy (lavandula angustifolia oil / lavender oil), dodawane np. do kosmetyków do masażu. Badania sugerują, że powodują one uczulenia nawet u 1% użytkowników! Jako że naturalne kosmetyki uważane są za bezpieczniejsze niż syntetyczne, bywają czasem używane w celu załagodzenia podrażnień i wysypki, co może dodatkowo pogorszyć sprawę.

Jako że naturalne kosmetyki uważane są za bezpieczniejsze niż syntetyczne, bywają czasem używane w celu załagodzenia podrażnień i wysypki, co może dodatkowo pogorszyć sprawę.

Na niektórych działają drażniąco także substancje z roślin ze rodziny astrowatych, do której należą takie kwiaty jak rumianek czy chryzantema. Ekstrakt z kwiatów rumianku (chamomilla recutita flower extract) bywa zaś dodawany do lubrykantów ze względu na swoje łagodzące działanie. W składzie żeli nawilżających można też znaleźć również znany ze swoich kojących właściwości aloes (np. w postaci ekstraktu czy soku: aloe barbadensis leaf extract, aloe barbadensis leaf juice). Ten sukulent rzadziej wywołuje reakcje alergiczne, jednak warto pamiętać, że są one możliwe.

Aromaty i smaki

Przyznajemy, że lubrykanty o smaku i zapachu ulubionych owoców czy deserów mogą stanowić wspaniały dodatek do seksu oralnego. Niestety naturalne substancje smakowe i zapachowe są dość częstą przyczyną alergii. Substancje zapachowe (parfum / aroma) to jedne z najbardziej uczulających składników kosmetyków: szacuje się, że uczulenie na aromaty występuje u około 1% dorosłych oraz 1,8% dzieci i młodzieży. Naturalne smaki mogą zaś wywoływać niepożądane reakcje u osób z alergiami pokarmowymi.

Bezpieczeństwo kosmetyków intymnych w pigułce

Tutaj przedstawiam skrót wniosków z moich wywodów w punktach:

  • Jeśli masz tendencje do infekcji pochwy czy urazów analnych, wybieraj lubrykanty bez gliceryny (glycerin) ani glikolu propylenowego (propylene glycol) lub zawierające te składniki w niewielkich ilościach. W dużych stężeniach mogą one wysuszać śluzówkę i czynić ją podatną na podrażnienia.
  • Istnieją badania sugerujące, że parabeny mogą zaburzać równowagę hormonalną i prowadzić do nowotworów, jednak ten związek nie został potwierdzony. Jeśli wolisz unikać tych konserwantów, kryją się pod nazwami z końcówką -paraben (np. methylparaben).
  • Nie używaj kosmetyków z fenoksyetanolem (phenoxyethanol) przy podatności na alergie skórne, w ciąży, podczas karmienia piersią oraz u dzieci poniżej 3 lat. Niezależnie od tych warunków ograniczaj liczbę używanych kosmetyków z fenoksyetanolem.
  • Lepiej unikaj polikwaternium-15 (polyquaternium) i pochodnych tej substancji – mogą zwiększać namnażanie wirusa HIV.
  • Jeśli możesz, wybierz inne sposoby antykoncepcji niż środki plemnikobójcze (np. nonoxynol-9) – mają one istotnie drażniące działanie.
  • Obserwuj swoje reakcje na naturalne kosmetyki – wiele roślinnych składników może powodować alergie.
  • Unikaj aromatów (parfum) tam, gdzie nie są konieczne – to jedne z najbardziej uczulających substancji.
Pjur Med Natural Glide naturalny lubrykant wodny 100 ml 59,90 zł
KUP TERAZ

Dodam jeszcze kilka porad w kwestii bezpieczeństwa niezwiązanych bezpośrednio ze składem:

  • Jeśli nie używasz dużych ilości kosmetyków, wybieraj produkty w mniejszych opakowaniach, które nie zdążą się zepsuć, zanim się skończą.
  • Niektórzy ginekolodzy radzą po seksie (z partnerem_ką lub solo) wypłukać wodą resztki lubrykantu z pochwy, żeby nie zaburzały jej mikroflory i nie powodowały infekcji.
  • Przechowuj kosmetyki w warunkach zalecanych przez producenta, a także kupuj je w sprawdzonych sklepach, gdzie powinny być właściwie przechowywane.
  • Przy tendencji do alergii spytaj swojego lekarza o porady dotyczące najlepszych dla Ciebie kosmetyków.

To ostatecznie które kosmetyki wybierać?

Oczywiście nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, natomiast my bardzo polecamy przykładowo lubrykanty z serii pjur med: Premium Glide, Repair Glide, Soft Glide, Natural Glide i Vegan Glide. Posiadają one certyfikat wyrobu medycznego, co oznacza, że mogą nie tylko skutecznie poprawiać komfort podczas seksu, ale także wspomagać leczenie np. suchości pochwy.

Dłoń trzyma buteleczkę lubrykantu Pjur Med Vegan Glide. W tle widać drewnianą podstawkę oraz fioletowe i liliowe kwiaty.

wodny lubrykant wegański Pjur Med Vegan Glide

Ponadto, spełniają one bardziej wyśrubowane wytyczne niż żele nawilżające klasyfikowane jako kosmetyki. Warto jednak wspomnieć, że niektóre z nich zawierają glicerynę czy glikol propylenowy, więc mimo wszystko mogą nie być adekwatne dla osób z wyjątkowo wrażliwą śluzówką.

I chociaż po lekturze tego tekstu można odnieść wrażenie, że drażniące składniki i alergeny czyhają na nasze zdrowie w każdym opakowaniu na drogeryjnej półce, chciałabym raczej skłonić do indywidualnego podejścia do kosmetyków. Jak wspominałam na początku, każdy składnik powinien być bezpieczny dla większości użytkowników. Jeśli używane przez Ciebie kosmetyki, w tym te intymne, spełniają swoją funkcję i sprawiają Ci przyjemność, zazwyczaj nie ma powodu, by z nich rezygnować.

Patrz na swoje reakcje, nie na modne hasła

Różne legalne substancje mogą jednak podrażniać wyjątkowo wrażliwą skórę ze skłonnościami do alergii lub powodować długoterminowe konsekwencje, które czasem trudno udowodnić naukowo. Ze względu na ten ostatni problem ostrożnym osobom polecałabym rezygnację z parabenów, polikwaternium i nonoksynolu-9. W wypadku kosmetyków z innymi opisywanymi w tym tekście, potencjalnie drażniącymi czy uczulającymi składnikami warto po prostu obserwować, jak ciało na nie reaguje.

Pamiętaj za to, że modne napisy „bez gliceryny / bez parabenów / 97% naturalnych składników” wcale nie muszą świadczyć o większym bezpieczeństwie produktu! Lubrykant z niewielką zawartością gliceryny i z fenoksyetanolem może być bezpieczniejszy niż ten „bez gliceryny” i „bez konserwantów”. Bezpieczeństwo kosmetyków zapewniają na szczęście regulacje prawne i właściwe przechowywanie. Rozmaitość dostępnych opcji jest tak duża, że niemal każdy powinien móc znaleźć produkt dla siebie. A jeśli nie jesteś pewien, który z licznych kosmetyków intymnych wybrać, skontaktuj się z nami – pomożemy!

Tekst: Asia Lewicka
Ilustracja: Nikola Hahn


Źródła:

Avatar photo

O autorce:

Asia Lewicka

Cześć, jestem Asia! Jestem psycholożką, edukatorką seksualną i absolwentką studiów seksuologicznych. W Secret Delivery ubieram w słowa różne treści, dzięki którym pragniemy przybliżać Wam świat gadżetów erotycznych. Na blogu tworzę cykl artykułów „Wiedza o markach”, w którym opowiadam o historii i produktach najciekawszych firm z branży erotycznej. Dzielę się z Wami również moimi recenzjami gadżetów i kosmetyków oraz kontynuuję cykle „Wiedza o gadżetach” i „Seks-porady dla par”, pisząc poradniki dotyczące zabawek i dbania o życie erotyczne w związku.