Satisfyer Little Wand mini różdżka w kształcie loda włoskiego
Nadeszła wiosna, a razem z nią przyszła ochota na zaloty, spontaniczne zbliżenia z partnerem i wspomnienia – jak wyglądały słoneczne dni rok temu. I chociaż wiele z pozoru się nie zmienia, uchwyciłam moment, w którym nie wyobrażałam sobie mojego łóżka bez masażera łechtaczki.
Teraz od wielu miesięcy towarzyszą mi dwa wibratory punktu G, które używam dokładnie do tego samego celu. I o dziwo tej samej marki, Satisfyer. A dokładniej jest to Petting Hipo oraz Charming Smile (zobacz recenzję). Nie mogę ukryć, ta marka skradła moje serce przystępną ceną i niesamowicie mocnymi wibracjami. Dlatego, gdy w kolekcji pojawił się masażer łechtaczki, zapragnęłam wrócić do roku 2019 chociaż na chwilę i przypomnieć sobie za co pokochałam wtedy właśnie ten rodzaj gadżetu.
Pierwsze wrażenia
I tak stałam się posiadaczką Little Wand, masażera w kształcie loda włoskiego od Satisfyer z kolekcji Layons. Na samym początku muszę przyznać, że firma nie zawodzi – jak zawsze ich świetne gadżety przychodzą w nieciekawie obrandowanych opakowaniach.
Tym razem kartonik jest w kolorze zszarzałej mięty. Oczywiście standardowo widnieje na nim wizerunek zachwyconej kobiety, podstawowe informacje o produkcie, zapewnienie o „słodkich doświadczeniach” oraz miarka, wskazującą na wielkość zawartości (9,6 cm!).
Ale przejdźmy do tego co najbardziej istotne. Wnętrze! Którego strzeże mała, okrągła naklejka zapewniająca o higienie gadżetu. To duży plus! Przyznam się, że zaniechałam kupna jakichkolwiek zabawek stacjonarnie nie tylko przez wysokość naliczanej sobie marży. Tylko po sytuacji, gdy wybrany wibrator w sexshopie został otworzony przez kasjerkę w celu sprawdzenia czy w środku wszystko się znajduje. A później zmacany przez kolejne dwie osoby, żeby włożyć baterię i sprawdzić czy działa. Ogólnie miło, ale wolałam być jedyną osobą, która dotyka gadżetu. Jednak to inna historia.
Uroczy design i przydatne opcje
Po otworzeniu kartonika, naszym oczom ukazuje się mini różdżka (tak, dobrze czytacie!), osadzona w cieniutkim plastiku. Gadżet jest prawie całkowicie biały, poza różowo-złotą obwolutą łączącą górną część z rączką. I rzeczywiście, całość przypomina loda włoskiego w gładkim rożku! I ma to niesamowicie dużo uroku. Poza tym w środku znajdziemy instrukcję (ale to jedna z tych intuicyjnych zabawek, więc nie trzeba się na niej skupiać) oraz kabelek do ładowania.
Na rączce Little Wand znajdziemy dwa podświetlane przyciski: plus (do włączania/wyłączania) i minus, służące do zmieniania trybów. A jest między czym przełączać! Mamy, aż piętnaście programów, na które składa się pięć prędkości i dziesięć rytmów. To jest właśnie to, co utrzymuje moje zainteresowanie produktami Satisfyer! Na spodzie rożka znajdziemy również dwie magnetyczne kropeczki, do których przyczepia się ładowarkę. Cały gadżet został wykonany z w pełni bezpiecznego silikonu (poza obwolutą – to tworzywo ABS). Do tego jest w stu procentach wodoodporny.
Masażer do zabaw solo
Nadszedł czas na przetestowanie Little Wand! Muszę przyznać, że zważywszy na doświadczenia z firmą Satisfyer, miałam ogromne oczekiwania do mini różdżki. Na dodatek wróżyłam sobie masę przyjemności widząc pofalowaną, dużą główkę gadżetu. Czy miałam rację?
Poniekąd tak… ale przyznaję się, zabrałam się do gadżetu ze złej strony. Przede wszystkim, jeśli ktoś chce typowy masażer łechtaczki to nie będzie to gadżet dla niego. Dlaczego? Przez masażer łechtaczki rozumiem coś wygodnie leżącego w dłoni, dającego optymalną ilość przyjemności do orgazmu. A to jest różdżka w wersji mini – to jak bomba atomowa! Jeśli chcemy go użyć do stymulacji np. w pozycji na pieska, i używamy lubrykantu, to Little Wand będzie się z dłoni wyślizgiwał przez swoją budowę. Jest na to za duży, a jego kształt nie nadaje się do tego rodzaju pieszczot. Do tego daje bardzo silne doznania, że ciężko się skupić na tej ilości doznań.
Oddaj kontrolę partnerowi!
To gadżet stworzony do samomiłości albo do przejmowania kontroli partnera nad naszą łechtaczką. W pierwszym przypadku sprawa jest prosta – zabawka jest nam w stanie nawet dać wytrysk. Mi dał już nie jeden. A w dodatku ma tyle trybów wibracji, że każdy dobierze coś dla siebie. Druga sytuacja przedstawia się ciekawiej. Ponieważ przez wielkość Little Wand, penetracja i stymulacja łechtaczki jednocześnie jest albo utrudniona, albo nawet niemożliwa. Dlatego to bardzo dobra opcja na to, żeby partner wziął… włoskiego loda w swoje ręce. Ile z was fantazjowało o tym, żeby wasz partner przejął kontrolę, i zafundował przyjemność z zabawkami?
To bardzo dobra opcja na to, żeby partner wziął… włoskiego loda w swoje ręce. Ile z was fantazjowało o tym, żeby wasz partner przejął kontrolę, i zafundował przyjemność z zabawkami?
Ja jestem jedną z nich i nie raz udało mi się namówić drugą osobę na takie praktyki. Niestety często gęsto okazywało się, że facet niby przykładał masażer do łechtaczki, ale zawsze w złym miejscu. Za każdym razem albo zbyt wysoko, albo zbyt nisko. Oj to potrafiło zirytować, dlatego zazwyczaj brałam sprawy w swoje ręce. Przy mini różdżce nie ma tego problemu! Jej główka jest na tyle duża, że nie ma opcji, aby partner źle trafił. A wibracje mogą zapewnić cudowne doświadczenia. Polecam!
Właściwy chwyt i dokładne czyszczenie
Co do minusów – poza opakowaniem – to jest ich niewiele. Jeśli Little Wand chce się używać jako tradycyjnego masażera łechtaczki, to można wskazać na rozmiar i to, że wyślizguje się z rąk. Ale osobiście rekomenduje od samego początku patrzeć na produkt jako na różdżkę. W tym przypadku, ten minus nie jest adekwatny.
To na co chcę zwrócić uwagę, to główka, a dokładniej jej kształt. Fale na niej, przy pocieraniu, to źródło dodatkowej przyjemności. Natomiast adekwatnie powstające wklęśnięcia to już epicentrum bakterii. Nie jest to więc gadżet, który przetrze się bez zastanowienia mydłem i przepłucze wodą. Uczulam, że trzeba tu się przyłożyć i dokładnie przemyć każdy rowek. Little Wand jest biały, więc na szczęście wszelkie zanieczyszczenia widać na pierwszy rzut oka.
ZOBACZ KONIECZNIE
Więcej informacji o czyszczeniu gadżetów znajdziesz w artykule Natalii Trybus: Jak czyścić i jak przechowywać zabawki erotyczne?
Uniwersalna mini różdżka
Podsumowując – jestem na tak! Ale nie będzie to gadżet pierwszego wyboru, gdy będę chciała odbyć tradycyjny stosunek z partnerem. Natomiast będzie to numer jeden przy bardziej samotnych wieczorach i gdy będę chciała oddać kontrolę mojej drugiej połówce. I zdecydowanie to będzie jeden z moich ulubionych lodów tego roku. Mogę go również polecić osobom, które albo jeszcze nigdy nie testowały różdżek i chcą się przekonać, czy warto. Ale także tym kobietom, które chcą sprawdzić, czy są w stanie osiągnąć wytrysk. Siła jaką ma Little Wand powala, więc zdecydowanie nadaje się do takich testów!
AKTUALIZACJA
Masażer Satisfyer Little Wand jest już niedostępny w sprzedaży.