Nie tylko dla początkujących – prosty, lecz skuteczny wibrator króliczek Amorelie Joy Shake

Avatar photo
Autorka:
29.05.2024 · Czas czytania: 3 min

Króliczki to zdecydowanie moi ulubieńcy wśród szerokiej gamy dostępnych obecnie wibratorów; do dziś nie potrafię zrozumieć, dlaczego, mimo gorących poleceń koleżanek, pierwszą tego typu zabawkę sprawiłam sobie dopiero rok temu, wiele lat po rozpoczęciu przygody z gadżetami erotycznymi. Był to jednak strzał w dziesiątkę: moja delikatnie ostygła miłość do wibratorów, dla których bardzo dużą konkurencją stały się masażery łechtaczki, wybuchła na nowo.

Jednoczesna penetracja z możliwością stymulacji łechtaczki – w moim przypadku (tak jak w przypadku zdecydowanej większości kobiet) jest to instant przepis na orgazm. Postanowiłam więc poeksplorować świat króliczkowych gadżetów: tym razem wybór padł na Shake od Amorelie Joy.

Morska inspiracja

Wibrator przyciągnął mnie do siebie swoim designem: koralowoczerwony, umieszczony w niebiesko-zielonym opakowaniu skojarzył mi się z… konikiem morskim! Jako dziewczyna znad morza – kupiona od razu.

W opakowaniu znajdziemy dodatkowo kabel do ładowania USB, instrukcję obsługi oraz mega uroczy rysunek cipki. Strasznie lubię takie drobne akcenty, wypływa z nich dbałość marki o szczegóły, bardzo ważna również, a może zwłaszcza, w przypadku produktów z niższej półki cenowej. Pierwszy kontakt z wibratorem na plus: prosty design w połączeniu z radosnymi, intensywnymi kolorami wzbudza ciepłe odczucia, nie onieśmiela i zachęca do eksploracji jego możliwości.

Świetna jakość w dobrej cenie

Producent opisuje zabawkę jako produkt dla osób początkujących: ma niewielkie rozmiary (długość użytkowa nieco ponad 10 cm, średnica 3,2 cm), jest też prosty w obsłudze – do dyspozycji mamy 3 tryby wibracji regulowane na poziomie 3 mocy, wszystko to zaś obsługiwane jednym przyciskiem, znajdującym się na szczycie trzonka. Możliwa jest opcja blokady przycisku – dzięki niej wibrator doskonale sprawdzi się w podróży, podczas której pozostanie grzecznie uśpiony w naszym bagażu.

Co jeszcze zachęca do zdecydowania się na Shake? Na pewno cena: możemy go mieć za trochę ponad 100 złotych – jest to opcja korzystna dla osób rozpoczynających dopiero przygodę z gadżetami, nieznających jeszcze swoich preferencji i chcących pobadać różne warianty stymulacji. 

Jest to opcja korzystna dla osób rozpoczynających dopiero przygodę z gadżetami, nieznających jeszcze swoich preferencji i chcących pobadać różne warianty stymulacji. 

Produkt oczywiście wykonany jest z bezpiecznego, hipoalergicznego silikonu medycznego, zapewniającego pełną wodoodporność umożliwiającą wygodne czyszczenie oraz korzystanie z zabawki pod prysznicem, w wannie lub innym mniejszym czy większym akwenie (jak na konika morskiego przystało). Jego zagięta, pokryta drobnymi marszczeniami końcówka ma umożliwić stymulację punktu G podczas penetracji, zaś część przeznaczona do masażu łechtaczki posiada szersze, gładkie zakończenie.

Stworzony pod wymiar

Co do użytkowania: zabawka naprawdę świetnie leży w dłoni, co pozytywnie mnie zaskoczyło: zwykle wolałam wibratory z wyodrębnionym trzonkiem umożliwiającym pewniejszy chwyt, tutaj jednak jego brak absolutnie w niczym nie przeszkadzał.

Być może jest to kwestia kompatybilności rozmiaru zabawki i moich drobnych dłoni – Shake wydaje się, jak gdyby projektowany pod moją anatomię.

To samo w przypadku stymulacji – myślałam, że jego skromne wymiary nie będą w stanie mnie usatysfakcjonować, obawy te okazały się jednak bezpodstawne. Rozmiar jak najbardziej ma znaczenie i w tym przypadku rozmiar ten jest idealny: końcówka do stymulacji łechtaczki układa się idealnie między wargami sromowymi, sięgając jej żołędzi łechtaczki, co zapewnia naprawdę przyjemną stymulację, wibracje bowiem rozchodzą się po całym trzonku, akumulując swoją moc na szczycie. 

Rozmiar jest idealny: końcówka do stymulacji łechtaczki układa się idealnie między wargami sromowymi, sięgając jej żołędzi łechtaczki, co zapewnia naprawdę przyjemną stymulację.

Przydatna elastyczność

Niemałe znaczenie ma tutaj też elastyczność obu końcówek, umożliwiająca dowolne manipulowanie zabawką – możliwe jest zupełne odgięcie w tył części stymulującej łechtaczkę i skupienie się na penetracji, używanie obu końcówek w sposób delikatnie stymulujący czubek żołędzi lub też mocniejsze dociskanie pobudzające wargi sromowe. To samo tyczy się większej końcówki – bez problemu dotarłam nią do punktu G, ponadto dzięki jej elastyczności możliwych jest wiele ustawień i kątów penetracji, stymulujących przednią lub tylną ścianę pochwy. W połączeniu z elastycznością części łechtaczkowej daje to naprawdę imponującą, niemalże nieskończoną ilość ustawień – prawdopodobieństwo satysfakcji graniczące z pewnością. 

Bezproblemowa obsługa

Dzięki obsłudze jednym przyciskiem użytkowanie wibratora jest dziecinnie proste, trzy dostępne moce wibratora dla mnie wystarczą w zupełności. Silikon jest bardzo przyjemny w dotyku, maskowane wejście do ładowania zapewnia łatwą dbałość o higienę. Naprawdę ciężko się tu do czegoś przyczepić, zwłaszcza za tę cenę – jej stosunek do jakości wypada bardzo, bardzo korzystnie.

Shake it, baby!

Czy i komu więc polecam wibrator Shake od Amorelie Joy? Na pewno osobom niedoświadczonym, wchodzącym w świat zabawek erotycznych – jest to wspaniały przedstawiciel króliczków, godnie reprezentujący całą tę szeroką grupę. Dzięki swoim niewielkim rozmiarom i możliwości blokady przycisków będzie to świetna opcja podróżna, również dla gadżeciar z dłuższym stażem. Ja, mimo dość niewielkich pokładanych w nim nadziei, zostałam zdecydowanie pozytywnie zaskoczona i bardzo się cieszę, że dołączył do mojej kolekcji. Podsumowując: shake it, baby. Nie pożałujecie.

Recenzja pozostawia niedosyt? Przyjrzyj się szczegółom Amorelie Joy Shake w naszym sklepie. 

Avatar photo

O autorce:

Justyna

Hej, jestem Justyna. Temat ludzkiej seksualności jest dla mnie niezwykle istotny i ciekawy, jestem gorącą zwolenniczką bezwstydnych rozmów i edukacji w zakresie ludzkiej cielesności. Uwielbiam gadżety erotyczne i to, ile nowych poziomów przyjemności są w stanie nam zafundować. Ważne dla mnie tematy to ciałopozytywność i społeczność QUEER, które mają duży wpływ na moje teksty.