Oferta zarówno akcesoriów, jak i kosmetyków erotycznych hiszpańskiej marki Bijoux Indiscrets jest już bardzo szeroka i ciągle pojawiają się w niej nowe pozycje. Ale to wcale nie oznacza, że jej kolejne produkty są wtórne czy zbędne! Akurat po tej firmie widać chęć do eksperymentowania, tworzenia zupełnie nowych standardów...
Kilka lat temu recenzowałam inny produkt Bijoux Indiscrets i pisałam o tym, że tę markę po prostu warto znać. Od tego czasu nie zmieniłam zdania, a nawet mam wrażenie, że firma daje nam coraz więcej powodów dlaczego. A jednym z nich jest jej najnowsza seria Sex Au Naturel czyli kolekcja wegańskich kosmetyków z naturalnymi składnikami, w ekologicznych opakowaniach.
W istocie It’s a Match! to serum stymulujące łechtaczkę, stworzone przez hiszpańską markę Bijoux Indiscrets. Balsam pochodzi z serii Clitherapy, nawiązującej do aplikacji randkowych typu Tinder. Biorąc pod uwagę, że w ostatnich latach coraz więcej osób poznaje swoich_je partnerów_ki (i nie tylko) właśnie online...
Przesyłki zawierające erotyczne gadżety kojarzą mi się z otwieraniem prezentów. Niby wiem co będzie w środku, a jednak kiedy widzę zmyślne opakowania to już jestem pełna zachwytu.
Marka Bijoux Indiscrets od zawsze kojarzy mi się z gadżetami dopracowanymi, ładniutkimi, takimi trochę aż „ę-ą”, a jednocześnie… mało praktycznymi. Produkują eleganckie drobiazgi w stylu piórka, naklejki na sutki, jedwabiste szarfy i oczywiście zachwalaną biżuterię.
Irytuje mnie, kiedy ktoś twierdzi, że kogoś czy czegoś “nie trzeba nikomu przedstawiać”. Jestem pewna, że nie ma nazwy ani osoby, którą znają wszyscy, ale jeśli chodzi o Bijoux Indiscrets, to tę popularną markę po prostu warto znać.
Wychodzę z założenia, że kiedy pogoda za oknami nas nie rozpieszcza, to my sami powinniśmy się rozpieszczać. Kierując się właśnie taką myślą postanowiłam spróbować czegoś, co potencjalnie będzie pachnieć latem i w dodatku nas rozgrzeje w te szare dni.
O Bijoux Indiscrets można by pisać naprawdę długo. Marka ta stosuje do swoich produktów francuskie nazwy, które mają pewnie brzmieć bardziej wytwornie niż w innych językach. Wydaje mi się to dziwnym zabiegiem w przypadku firmy z Barcelony.
Diamenty kojarzą nam się z najtwardszym minerałem, elegancją, bogactwem czy też pięknem. Ale dlaczego mamy ograniczać się tylko do tych wąskich ram – skoro można osiągnąć o wiele więcej? Właśnie marka Bijoux Indiscrets, idąc tym tropem, stworzyła Twenty One wibrujący… diament!
Kiedy do tej pory myślałam o świecy i masażu erotycznym to automatycznie przypominał mi się pewien film porno, który kiedyś przez przypadek znalazłam u starszego brata na komputerze. W akcji brały udział dwie dziewczyny i wosk z roztapianej świeczki.
Uwielbiam hiszpańską markę Bijoux Indiscrets. Wiem, że się powtarzam, ale to co oni wyprawiają na rynku produktów erotycznych jest niesamowite. Ktokolwiek stoi za ich pomysłami, za całą strategią i marketingiem, z pewnością wie co robi!
Znalazłam kiedyś farbkę do ciała w swoim urodzinowym prezencie. Czarno-niebieska tubka wyglądająca jak pasta do zębów. Miał to być chyba taki „pikantny” dodatek. Opis na opakowaniu informował, że farbka jest o smaku czekoladowym, jednak z czekoladą wspólny miała tylko kolor.