Wibrator dla par We-Vibe Sync O, czyli głębokie wibracje w nowej odsłonie

Avatar photo
Autorka:
20.06.2024 · Czas czytania: 4 min

Odkąd odkryliśmy z partnerem zaskakującą przyjemność płynącą ze zwykłego wibrującego pierścienia erekcyjnego z drogerii, temat gadżetów dla par bardzo nas zainteresował. Oboje lubimy urozmaicać sobie grę wstępną, dlatego możliwość podkręcenia samego stosunku stała się niezwykle interesująca w momencie, gdy w moje ręce wpadł produkt od We-Vibe. 

Nie można nie wspomnieć o tym, że We-Vibe to marka, która jako pierwsza wypuściła wibrator dla par. Myślę, że wciąż dla wielu samo słowo „wibrator” kojarzy się z zabawką tylko dla pań. I chociaż takie też można znaleźć w ich ofercie, tak warto zwrócić uwagę właśnie na te produkty dla dwojga. Szerzej o marce We-Vibe możesz przeczytać w artykule Asi Lewickiej, a dziś przyjrzyjmy się wibratorowi Sync O.

Eleganckie i kompleksowe opakowanie

Wiem, że pudełko na wielu nie robi wrażenia, ja jednak lubię, jak opakowania są spójne graficznie, nie krzyczą „wulgarnością” i są po prostu ładne.

We-Vibe Sync O zapakowany jest w niewielkie, kwadratowe, zamykane na magnes pudełko w fioletowych barwach (takich jak sam gadżet). Zarówno z zewnątrz jak i w środku znajdują się instrukcje używania z prostymi infografikami. Po otwarciu ukazuje się sama zabawka, a pod spodem pilot, magnetyczny kabel zasilający, papierowa instrukcja obsługi i najważniejsze, pokrowiec! Nic mnie tak nie cieszy jak dołączony woreczek do bezpiecznego przechowywania.

Nowość w naszej sypialni

Zarówno dla mnie jak i dla partnera taki wibrator to kompletna nowość. Sama idea takiego wibratora dla par zakłada zapewnienie przyjemności obu stronom. Jest to szczególnie istotne dla osób, które nie odczuwają szczególnej przyjemności z samej penetracji. Brzmi jak gadżet idealny. Ale czy na pewno? Nie ukrywam, oczekiwania były ogromne. Producent obiecuje kształt pozwalający na dokładne dopasowanie do ciała podczas różnych pozycji (i do tego tematu wrócimy później). Sam gadżet wykonany jest z bezpiecznego silikonu, jest wodoodporny, a co więcej, pozwala na sterowanie zarówno pilotem jak i smartfonem. Ma 10 trybów wibracji, a do każdej z nich można dopasować intensywność. 

Ostrożnie z lubrykantem

Trzeba zaznaczyć, że Sync O jest bardzo wygodny. Bez problemu można go włożyć. Niestety, używając lubrykantu, robi się naprawdę ślisko i wibrator podczas penetracji po prostu ze mnie wypadał. Oboje z partnerem nie wiemy, czy to kwestia tego konkretnego produktu, czy naszej anatomii, a może nieumiejętności używania, ponieważ tak jak wspomniałam, to pierwszy produkt z tej kategorii, jaki używaliśmy. Niemniej jednak coś tam potestowaliśmy i nie zniechęciliśmy się do dalszych prób. 

Trudności w dopasowaniu pozycji

Zastanawialiśmy się, czy może zmiana pozycji okaże się rozwiązaniem. Niestety, problem z wypadaniem występował zarówno w pozycji na misjonarza, jak i na pieska. Przy pierwszych ruchach wibrator jakoś się trzymał, ale partner bardzo musiał to kontrolować, co kompletnie odbierało przyjemność ze stosunku. Gdyby nie to, to wibracje były dla niego bardzo przyjemne, wyraźnie odczuwalne i potęgujące doznania. Jednak, kiedy było już naprawdę super, oboje oddawaliśmy się chwili, urządzenie wypadało i cała magia znikała.

Oboje bardzo lubimy spontaniczność, seks nie może być „na siłę”, dlatego chcąc cieszyć się po prostu sobą nawzajem, nie możemy uznać tego urządzenia za stworzone dla nas.

Głębokie wibracje również dla wrażliwych

Samo działanie jest świetne. Pomijając kwestię wypadania, przyjemność była dla mnie ogromna, a orgazm przyszedł bardzo szybko. Mojemu partnerowi również się podobało. Guzik łatwo klika, chociaż wydaje mi się, że dla wielu będzie on służyć jedynie do włączania i wyłączania, gdyż największą zabawę daje zdalne sterowanie. Wibracje nie są zbyt agresywne, dla mnie to bardzo ważne, ponieważ mam bardzo wrażliwą łechtaczkę i nie każdy produkt stymulujący ją, daje mi taką przyjemność. Najważniejsze w tym gadżecie jest to, że znajdując swój ulubiony rytm wibracji, można do niego dostosować intensywność. Co prawda przy pierwszym razie z tą zabawką i dłuższej walce z wypadaniem odłożyliśmy ją na bok, natomiast uwrażliwiła nas na tyle, że dalsza zabawa była równie ciekawa.

Wibracje nie są zbyt agresywne, dla mnie to bardzo ważne, ponieważ mam bardzo wrażliwą łechtaczkę i nie każdy produkt stymulujący ją, daje mi taką przyjemność. Najważniejsze w tym gadżecie jest to, że znajdując swój ulubiony rytm wibracji, można do niego dostosować intensywność.

Wibrator nie tylko do penetracji

O ile penetracja w naszym przypadku nie zdała egzaminu w tym połączeniu, tak We-Vibe Sync O znajdzie u nas zastosowanie. Wbrew „tytułowego” przeznaczenia jest to także gadżet do używania w pojedynkę.

Co prawda bezpośrednia przyjemność przypada tylko jednej stronie, natomiast partner może mieć również niezłą zabawę z kontrolowaniem tej przyjemności. Wszystko za sprawą wspomnianej już możliwości zdalnego sterowania.

Nie będę ukrywać, pilot bez dłuższego namysłu poszedł w odstawkę, ponieważ od razu zainstalowaliśmy dedykowaną aplikację. Jest ona bardzo prosta w obsłudze, dostępna w języku angielskim. Oferuje różne tryby, dając możliwość zarówno gotowych kombinacji jak i własnych wariacji. Umożliwia również chat i videochat, co może okazać się świetnym rozwiązaniem dla par, które dzieli odległość.

Ogromny potencjał o małych gabarytach

Ciężko mi jednoznacznie podsumować ten produkt. We-Vibe Sync O daje cudowne wibracje, ale w naszym przypadku nie spełnia swojej podstawowej funkcji. Na szczęście ze względu na niewielkie rozmiary i woreczek do przechowywania, gadżet z łatwością można gdzieś ze sobą zabrać i testować. Warto również dodać, że będzie idealny dla osób lubiących zabawy poza domem. Ze względu na wygodę w samym włożeniu i trzymaniu w sobie (bez penetracji bardzo dobrze się trzyma), to świetna okazja do sterowania przez partnera na przykład podczas spaceru 😉 Z całą pewnością mogę powiedzieć, że wibrator jest odpowiedni dla osób początkujących. Niewielki rozmiar, dopasowany kształt, giętki materiał i intuicyjna aplikacja sprawiają, że nie ma się czego bać, tylko próbować odkrywać siebie nawzajem. 

Chcesz dowiedzieć się więcej? Przyjrzyj się specyfikacji wibratora dla par Sync O w naszym sklepie.

Avatar photo

O autorce:

Aleksandra

Hej, z tej strony Aleksandra i nic co ludzkie nie jest mi obce. Z wykształcenia jestem filolożką rusycystyki, jednak to nie przeszkoda, by zajmować się seksualnością, przecież dotyczy ona każdego z nas! Niezwykle ważne jest dla mnie życie w zgodzie z samą sobą, dlatego chciałabym, aby każdy znalazł dla siebie komfortową przestrzeń w sferze seksualnej.