Magic Motion Flamingo zabawny, różowy ptak wibrujący w rytm muzyki
Flamingowe szaleństwo trwa od kilku lat! Początki były nieśmiałe, jakaś naszywka, brelok albo okładka zeszytu. Z roku na rok flamingów jednak przybywało i zaczęły pojawiać się dosłownie wszędzie. Nie było witryny sklepowej, z której nie spoglądałby na nas ten różowy ptak.
Nic więc dziwnego, że trend dotarł także do gadżetów erotycznych. Flamingo od Magic Motion to wibrator, który rzeczywiście przypomina wyglądem flaminga. To jeden z tych gadżetów, które od samego początku skradły moje serce.
Pierwsze wrażenia
Niewielkie tekturowe pudełko przypomina mi opakowanie od We-Vibe Tango (zobacz recenzję), ale w mniejszym i bardziej minimalistycznym wydaniu.
Gładka powierzchnia z błyszczącym zarysem gadżetu prezentuje się rewelacyjnie. Na odwrocie znajdziemy informację o produkcie i jego funkcjach, a także kod QR do ściągnięcia aplikacji na telefon. Flamingo jest kompatybilny z systemami iOS 7 lub nowszym i Androidem w wersji 4.3 lub nowszej, potrzebuje także Bluetooth 4.0. Po otwarciu pudełka Flamingo prezentuje się w całej swej okazałości. Ogonek i końcówka przypominają szyję i głowę ptaka, a całość wygląda naprawdę zgrabnie. W opakowaniu znajdziemy również instrukcję obsługi, ładowarkę USB i niewielki woreczek do przechowywania.
Wodoodporność, długie działanie i moc różnych trybów
Flamingo wykonany jest z bezpiecznego dla ciała silikonu medycznego, zasilany na ładowarkę i w 100% wodoodporny, a to dopiero początek jego zalet!
Na pełnym naładowaniu działa ponad 2,5 godziny i to przy częstych zmianach trybów wibracji i ich intensywności. To pierwszy gadżet w mojej kolekcji, który daje tak wiele możliwości, jeśli chodzi o sterowanie. Flamingo sam w sobie jest urządzeniem kompletnym, którym możemy sterować za pomocą przycisku umieszczonego na końcu ogonka. Mamy wówczas do wyboru 7 trybów wibracji, w tym 3 intensywności i 4 rytmy. Jednak pełnia jego możliwości ukazuje się dopiero gdy sterujemy nim za pomocą aplikacji w telefonie.
Magia sterowania aplikacją
Aplikacja jest oczywiście darmowa, działa bardzo intuicyjnie więc nawet bez znajomości języka angielskiego (taki jest język aplikacji) łatwo sobie z nią poradzić.
Stwórz własny tryb
Z funkcji znanych mi już chociażby z kulki We-Vibe Jive (zobacz recenzję), możemy wybrać jeden z dostępnych trybów, do wyboru mamy ich 9, a w każdym z nich możemy także ustawić ich intensywność. Możemy również stworzyć zupełnie nowy tryb, bazując na własnych preferencjach, ale to jeszcze nie wszystko.
Wibruj w rytm muzyki
Flamingo może wibrować w rytmie naszej ulubionej muzyki na telefonie. Niestety aplikacja nie współpracuje ze Spotify, ale to żaden problem! Możemy skorzystać z funkcji głosowej, położyć telefon w pobliżu głośników i cieszyć się wibracjami w rytmie lubianych utworów. Ta funkcja działa także na szepty i głośne polecenia! Uwielbiam to!
Możemy skorzystać z funkcji głosowej, położyć telefon w pobliżu głośników i cieszyć się wibracjami Flamingo w rytmie lubianych utworów. Ta funkcja działa także na szepty i głośne polecenia! Uwielbiam to!
Steruj na różne sposoby
Dodatkowo mamy tu jeszcze możliwość sterowania sensorycznego, a wtedy gadżet wibruje w momencie poruszania telefonem. Możemy też zagrać w jedną z gier dostępnych w aplikacji i cieszyć się wibracjami w ten sposób, lub po prostu włączyć tryb ciągłych wibracji, i zmieniać jedynie ich natężenie. Dostępny jest także interaktywny przewodnik do ćwiczeń mięśni dna miednicy.
Przyznam szczerze, że to wszystko zrobiło na mnie spore wrażenie, a najbardziej przypadła mi do gustu opcja sterowania głosem!
Na chwilę samomiłości i wspólną kolację
W praktyce Flamingo sprawdza się naprawdę bardzo dobrze, ośmielę się nawet powiedzieć, że jest lepszy niż We-Vibe Jive! Może wibracje nie są aż tak mocne, ale najintensywniejsze ustawienia są w stanie zapewnić mi orgazm, a łagodniejsze są świetnym elementem gry wstępnej. Gadżet sprawdza się nie tylko jako kulka do wewnętrznego masażu, ale też jako poręczny miniwibrator do łechtaczki. Bez problemu można użyć Flamingo podczas spaceru, kolacji czy seansu w kinie. Unikałabym jedynie bardzo cichych miejsc, bo wtedy da się usłyszeć wibracje.
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona. Zarówno funkcjonalnością jak i ceną Flamingo. Spokojnie mogę polecić go jako pierwszy gadżet, ale myślę, że równie dobrze sprawdzi się u osób rozbudowujących swoją kolekcję zabawek erotycznych.
Zaciekawiła Cię recenzja? Sprawdź dokładne informacje o gadżecie w naszym sklepie.