Wielozadaniowość w jednym palcu? Masażer Teaser od Satisfyer
Słowem wstępu, Satisfyer to niemiecka marka, która przychodzi do nas z konkretną misją, która mówi o tym, że każdy zasługuje na doświadczanie dobrego samopoczucia seksualnego. Nieważne, kim jesteś, jakie masz preferencje i co potrafisz — należy Ci się rozkosz pełna komfortu. Niby banalne hasło, a jednak niezwykle ważne. Kupuje mnie już sama idea, którą dopełnia najwyższa jakość, elegancja i przystępna cena oferowanych produktów.
Czym jest Teaser od Satisfyer w teorii?
Teaser to niewielkich rozmiarów masażer nakładany na palec, którego używać możemy zarówno solo, jak i w parze. Przeznaczony jest do masażu wszystkich stref erogennych — począwszy od szyi, przez sutki, aż po strefy intymne (niezależnie od płci!) — w tym przypadku ogranicza nas jedynie wyobraźnia i osobiste preferencje.
Jest wykonany z bezpiecznego dla ciała silikonu i tworzywa ABS, które według producenta jeszcze lepiej przewodzi wibracje (a jest ich aż 12 trybów!). Z tej przyjemności możemy korzystać około godziny, gdzie tylko chcemy, wliczając w to wannę czy prysznic, ponieważ produkt jest wodoodporny. Dostępny jest w dwóch kolorach — niebieskim i żółtym.
Była miłość od pierwszego wejrzenia?
Otóż zapowiadało się dobrze, w tym miejscu mogę wymienić niemalże same plusy. Teaser od Satisfyer jest zapakowany w bardzo estetyczne zielono-niebiesko-żółte pudełko z magnetycznym frontem. Na przodzie widnieje przykuwająca oko minimalistyczna grafika. Opakowanie do nas nie krzyczy, nie zdradza, co tam znajdziemy, wręcz przeciwnie — stanowi pewną tajemnicę, którą chce się poznać. Jest na tyle ładne i ciekawe, że postanowiłam je zostawić. Po otwarciu magnetycznej części widzimy subtelne grafiki podpowiadające, w jaki sposób możemy skorzystać z gadżetu oraz gwóźdź programu — widoczny przez „okienko” — masażer. Mimo wszystko nawet on nam niewiele zdradza, bowiem zabawka niczego nie sugeruje swoim wyglądem (co również może być zaletą dla wielu użytkowników). Szczerze powiedziawszy, nigdy nie widziałam zabawki erotycznej o takim kształcie.
Po otwarciu magnetycznej części widzimy subtelne grafiki podpowiadające, w jaki sposób możemy skorzystać z gadżetu oraz gwóźdź programu — widoczny przez „okienko” — masażer.
W środku oprócz niej znajdziemy kartę gwarancyjną, instrukcję obsługi (brak języka polskiego) oraz zasilający magnetyczny kabel USB. Czas ładowania wynosi około półtorej godziny. Taka opcja ładowania ma zarówno wady, jak i zalety. Na plus jest bezpieczeństwo — produkt jest wodoszczelny, zatem nie musimy się martwić, że woda jednak przedostanie się tam, gdzie nie powinna, minus — trudniej dostępny kabel w przypadku uszkodzenia/zepsucia tego, który był dołączony.
I co dalej? I dalej był czas na sprostanie wysokim oczekiwaniom, które rosły z każdą kolejną obietnicą producenta. Ale od początku.
Miły w dotyku, śliski z lubrykantem
Zabawka jest przyjemna w dotyku, delikatna, miło sunie po skórze, jednak, szczególnie do stref intymnych, sugeruję użycie lubrykantu na bazie wody.
Niestety bardzo szybko nastąpiło pierwsze rozczarowanie, ponieważ pomimo zapewnień producenta o zabezpieczeniu przed zsuwaniem z palca, u mnie ten problem występuje. Intensyfikacja tego problemu ma miejsce w momencie wykonywania szybszych ruchów przy jednoczesnym użyciu żelu intymnego, który przedostaje się pod uchwyt. Jest to jednak problem, który nie będzie dotyczyć każdego, ponieważ zależy od indywidualnej budowy ciała. Myślałam o tym, by włożyć w niego dwa palce, jednak uchwyt nie jest na tyle rozciągliwy. Mimo wszystko, jestem w stanie sobie poradzić.
Przyjemne wibracje, (zbyt?) proste sterowanie
Działanie samo w sobie jest CU-DOW-NE. Ilość trybów i ich intensywność jest dla mnie jak najbardziej wystarczająca. Każdy możne znaleźć coś dla siebie. Począwszy od jednostajnych i słabszych wibracji, przez mocniejsze, pulsujące, zmieniające strony (góra-dół) i tak dalej, i tak dalej… No można na chwilę zapomnieć o wszystkim.
Ale niestety faktycznie na chwilę, bowiem napotkałam kolejny minus — jeden przycisk. Gwałtowna zmiana intensywności, która mogłaby wydłużyć przyjemność, przetrzymać moment orgazmu, czy też po prostu poprawić komfort (nie każdy lubi długotrwałe intensywne doznania), jest niestety niemożliwa — należy przeklikać wszystkie tryby, by wrócić do początku. Jeśli jednak zależy nam na szybkim powrocie do jednego z pierwszych, jednym z rozwiązań może być wyłączenie i włączenie urządzenia — odbywa się to bardzo szybko.
Można z nim przeżyć wiele historii — szybkie, wolne, delikatne, mocne — każdą z osobna, albo dowolnie je przeplatając.
Co do głośności jego pracy, no cóż, słychać go. Czy może to przeszkadzać? Owszem, ale tak jak i wszystko może się podobać lub nie, dla mnie to akurat neutralna cecha.
Magnetyczna nie tylko ładowarka
Coś w sobie ten Teaser jednak ma. Po tych wszystkich narzekaniach zadałam sobie pytanie, czy jest to w takim razie nietrafiony gadżet. I co? Bardzo szybko zaprzeczyłam! Przyciąga mnie niczym magnes. Bardzo chętnie z niego korzystam. Mimo wad, o których wspomniałam, potrafię sobie z nim poradzić (a i on świetnie sobie radzi ze mną). Można z nim przeżyć wiele historii — szybkie, wolne, delikatne, mocne — każdą z osobna, albo dowolnie je przeplatając. Moim zdaniem jest to świetny sposób na rozluźnienie, ale i zaproszenie do dalszych czynności seksualnych. Sprawdzi się także przy penetracji, zarówno w seksie z osobą partnerską, jak i przy użyciu innego gadżetu. W moim przypadku stanowi idealne uzupełnienie zabawy z Miss V Cupid.
Podsumowując, moja relacja z Teaserem ma wzloty i upadki, jednak każde spięcie kończy się dobrze, a nawet baaaardzo dobrze. Jednym zdaniem — warto spróbować i posiadać taki gadżet w swojej kolekcji.
Zaciekawiła Cię recenzja? Sprawdź dokładne informacje o masażerze Teaser w naszym sklepie.