Iroha Midori – małe dzieło sztuki wśród masażerów łechtaczki

Avatar photo
Autorka:
18.09.2024 · Czas czytania: 3 min

Pierwszy raz z marką Iroha zetknęłam się na Instagramie, na story Kasi Koczułap, seksuolożki prowadzącej profil @kasia_coztymseksem. Wtedy na swoim story Kasia recenzowała masażer Iroha Rin Plus. Wygląd tego masażera prawie zwalił mnie z nóg. Design był obłędny i kiedy Kasia pokazała, z jak miękkiego materiału zabawka jest wykonana to wiedziałam, że muszę ją mieć. Już samo polecenie Kasi by wystarczyło, ale design przeważył szalę i pchnął mnie od razu na stronę Secret Delivery.

Myślę, że po tym wstępie rozumiecie z jaką ogromną niecierpliwością czekałam na paczkę, w której miała być inna zabawka marki Iroha – masażer łechtaczki Midori. Dosłownie przebierałam nogami otwierając ją, kiedy już nadeszła. Byłam tak podekscytowana, że ignorując totalnie inne gadżety w pudełku, pobiegłam ją wypróbować. I muszę Wam powiedzieć, że doznania były naprawdę… na to musicie jeszcze chwilę poczekać.

Powiew świeżości

Muszę przyznać, że takiego wyszukanego designu nie ma żadna inna znana mi marka, produkująca zabawki erotyczne.

Japońska marka Iroha, stworzona przez Tenga w 2013 roku, to dla mnie powiew świeżości na rynku już mocno zapełnionym. Wydawałoby się, że ciężko wymyślić coś czego jeszcze nie było, a tu proszę – da się. Iroha naprawdę przechodzi samą siebie produkując kolejne małe dzieła sztuki erotycznej.

Nieciekawe opakowanie

Jednak samo opakowanie mnie nie zachwyciło, jest dość zwyczajne. Proste, tekturowe, z ilustracją gadżetu. Jedyny plus jest taki, że nikt widząc pudełko nie domyśli się, że jest to masażer łechtaczki. Wygląda on bowiem bardziej jak mała lampka. Zresztą, kiedy się ładuje to naprawdę świeci. Nie dajcie się jednak zmylić temu niepozornemu opakowaniu.

Miękki i aksamitny silikon

Ten masażer występuje w trzech wariantach: w kształcie płatka kwitnącej wiśni, bałwanka i ptaszka. I właśnie tą ostatnią opcje testowałam. Wszystkie warianty są stworzone z wysokiej jakości, mięciutkiego, grubego silikonu, który nie przyciąga kurzu. Wierzcie mi, to jest błogosławieństwo i ułatwia bardzo utrzymanie zabawki w czystości, nie wiem czemu inni producenci na to nie wpadli. 

Zabawka jest aksamitna w dotyku. To najprzyjemniejszy materiał z jakiego mam gadżety erotyczne. Ze względu na to fale wibracji rozchodzą się idealnie.

Zabawka jest aksamitna w dotyku. To najprzyjemniejszy materiał z jakiego mam gadżety erotyczne. Ze względu na to fale wibracji rozchodzą się idealnie. Na początku myślałam, że za takie maleństwo (jest wielkości wierzchu dłoni) cena jest wygórowana. Po kilkutygodniowych testach, zmieniam zdanie o 180 stopni. Cena jest jak najbardziej adekwatna i zaraz Wam opowiem, dlaczego.

Minimalistyczne tryby

Mamy 5 trybów do wyboru: ciągłe wibrowanie na trzech poziomach intensywności oraz dwa tryby pulsacyjne.

Zmieniamy je bardzo wygodnie na spodzie zabawki. Na początku wydawało mi się, że 5 trybów to za mało, jednak w trakcie używania doszłam do wniosku, że niektóre marki prezentują przerost formy nad treścią, proponując ze sto różnych trybów, których i tak nie przetestujemy, bo mamy swój jeden, ulubiony. Midori natomiast ilością trybów wpisuje się w minimalistyczną całość. I bardzo dobrze, ponieważ 5 trybów w zupełności wystarczy. Tryb o najmniejszej intensywności sprawdzi się idealnie dla początkujących, a kolejne zadowolą tych potrzebujących silniejszych doznań. Co sprawia, że jest to gadżet idealny na prezent, nic bardziej eleganckiego nie znajdziecie.

Towarzysz podróży

Co jest dla mnie ogromną zaletą gadżet jest wodoodporny, producent deklaruje wodoodporność do 50 cm. Niezalecane jest głębsze zanurzenie w wodzie, ale razem z Midori możecie zanurzyć się w przyjemności tak głęboko jak tego pragniecie. Ładowanie jest indukcyjne, bardzo wygodne, a w pełni naładowane urządzenie działa bardzo długo. Kiedy podróżuję (a podróżuję bardzo często) nie muszę zabierać ładowarki ze sobą, naładowanie starcza mi na wiele upojnych wieczorów czy też poranków.

Odkryłam nowy wymiar przyjemności. Nie wiem co było najlepsze: rozkoszna miękkość materiału, głębokie, rozchodzące się po całym urządzeniu wibracje czy estetyka gadżetu.

Zaspokojone potrzeby

To teraz co się wydarzyło, kiedy pobiegłam testować Midori? Odkryłam nowy wymiar przyjemności. Nie wiem co było najlepsze: rozkoszna miękkość materiału, głębokie, rozchodzące się po całym urządzeniu wibracje czy estetyka gadżetu? Myślę, że wszystko razem. Moje potrzeby estetyczne oraz sensualne zostały w pełni zaspokojone. Iroha Midori to w moim odczuciu naprawdę dzieło sztuki współczesnej i mimo, że ze sztuką współczesną mi zupełnie nie po drodze, to tego arcydzieła jestem największą fanką.

Recenzja zachęciła Cię do sprawdzenia wibrującego masażera łechtaczki Iroha Midori? Zajrzyj do naszego sklepu.

Avatar photo

O autorce:

Joanna Filek

Cześć mam na imię Asia, jestem miłośniczką kotów (ale tak na serio, na starość planuje ich mieć z szesnaście), gier planszowych, podróży, komiksów i powieści graficznych a przy okazji tego też seksuolożką, psycholożką, psychoterapeutką CBT in spe oraz edukatorką seksualną. Jestem mamą dwóch nastolatek, które twierdzą, uparcie, że jestem najlepszą mamą na świecie więc nie wyprowadzam ich z błędu.