Kajdanki, rozpórka i knebel Sweet Anticipation od Fifty Shades of Grey. Czerwony pokój w mojej sypialni
Mogę śmiało powiedzieć, że „Pięćdziesiąt Twarzy Greya” to klasyk, który zainspirował tysiące czytelników i czytelniczek. Ja historię Any i Christiana znam raczej z ekranu telewizora, ale również na mnie wpłynęła: zaraz po seansie obcięłam sobie grzywkę tak, by wyglądać jak główna bohaterka – oczywiście w zaciszu własnej łazienki. Wtedy nawet nie myślałam, że za kilka lat mogę mieć wyposażenie jak z filmu – i to w mojej sypialni.
Sweet Anticipation to jedna z kolekcji akcesoriów do gry wstępnej marki Fifty Shades of Grey. Znalazły się w niej gadżety związane z krępowaniem, łaskotkami i klapsami, a motywem przewodnim są czerń oraz czerwone róże. Ja wybrałam dla siebie wspaniałe trio: kajdanki, rozpórkę i knebel, ale o nich więcej za chwilę.
Bukiet przyjemności
Zacznijmy od podstaw i od tego, co łączy wszystkie produkty z tej linii. Są wykonane z ekoskóry i już na pierwszy rzut oka wyglądają solidnie. I luksusowo. To dla mnie ważne, bo wydaje mi się, że trzeszczące kajdanki pachnące tanim plastikiem zwyczajnie mogą popsuć atmosferę. Tutaj nie ma o tym mowy – gadżety są przyjemne w dotyku i mają dopracowany design.
Jak wspomniałam, elementem charakterystycznym dla tej kolekcji są czerwone róże, które zdobią „skórzane” elementy zabawek. Podniesione w stronę światła mienią się czerwonym metalicznym blaskiem, a pozostawione w cieniu, gdy pąki róż nie są już tak dobrze widoczne, wydają się jakby celowo postarzane i przetarte. A co najlepsze, pomimo tych właściwości odbijania światła, materiał jest całkowicie gładki i przy pocieraniu nie sypie się z niego żaden brokat.
Surowe, ekologiczne opakowania
Producent chwali się opakowaniem bez plastiku i ma rację – akcesoria przyszły do mnie w papierowych kopertach z logo marki. Wspaniale, że idziemy w stronę pozbycia się jednorazowego plastiku, ale mimo wszystko koperty aż proszą się o ciut więcej elegancji. W środku czeka na nas jeszcze czarny materiałowy woreczek zaciągany na wstążkę i to właśnie on jest dobrym prezentowym opakowaniem.
Kajdanki do rąk
Pierwszym gadżetem, który chciałam wypróbować (i który chyba najbardziej kojarzy się ze światem BDSM), są kajdanki do rąk. Są wykonane z dwóch pasków: szerokiego, który oplata nadgarstek, i węższego, który zapinamy klamrą. Na szerokim pasku zamocowane jest małe kółeczko, do którego przypinamy czarny łańcuszek łączący kajdanki. Jest zapinany z obu stron na karabińczyki, co daje możliwość łatwego odpięcia w razie potrzeby.
Klimatyczne i trwałe
Przyznaję, że nie sprawdziłam dobrze wymiarów kajdanek i okazały się na mnie odrobinę za duże. Oczywiście spełniają swoją funkcję, ale uczucie jest dużo przyjemniejsze, jeśli blisko przylegają do skóry i nie przesuwają się z góry na dół. Przy takim porządnym chwycie można naprawdę odpłynąć… Na szczęście nic straconego, bo na wąskim pasku kajdanek znajdzie się miejsce na dodatkowe dziurki, by móc zapiąć je odrobinę ciaśniej.
Owszem, sama obecność kajdanek zmienia cały łóżkowy klimat i nie trzeba ich bardzo zaciskać, by dobrze się bawić. Ale muszę przyznać, że mi właśnie ten ucisk sprawił ogromną przyjemność. Czułam się zrelaksowana, kiedy zamknęłam oczy i coś trzymało mnie za nadgarstki. Miękko, ale stanowczo.
Jeśli chodzi o wytrzymałość, to według mnie zasługują na pochwałę: trochę je szarpałam i ciągnęłam, szwy się nie rozchodzą a materiał nie pęka. Oczywiście testy trwałości przeprowadzałam w granicach rozsądku, w końcu to tylko kajdanki, a nie linka holownicza.
Sama obecność kajdanek zmienia cały łóżkowy klimat i nie trzeba ich bardzo zaciskać, by dobrze się bawić. Ale muszę przyznać, że mi właśnie ten ucisk sprawił ogromną przyjemność.
Zaskakujący obrót rzeczy
A teraz coś dla wielbicieli czerni. Tak jak mówiłam, metaliczny różany wzór jest przepiękny, ale producent poszedł o krok dalej – kajdanki są dwustronne! To znaczy, że ich czarne „skórzane” wnętrze może stać się również stroną zewnętrzną, jeśli tylko mamy na to ochotę. Prawdziwe „dwa w jednym”. Wystarczy tylko przeciągnąć węższy pasek przez dziurkę na drugą stronę, odwrócić klamrę i voilà! Ogromnie podoba mi się to rozwiązanie, bo lubię eleganckie, ale „sprytne” gadżety. Zastanawiałabym się tylko, czy po jakimś czasie używania tylko jednej strony w środku kajdanek nie powstaną zagniecenia, które mogłyby popękać po wywróceniu ich na drugą stronę.
Knebel kulkowy ball gag
Kolejnym gadżet, który stał się częścią mojego zestawu, jest knebel kulkowy. Muszę przyznać, że wybrałam go bardziej z ciekawości. Jeśli istnieje jakaś hierarchia zabawek ze świata BDSM, to taki knebel zawsze wydawał mi się być czymś dla bardziej wtajemniczonych. Czy słusznie?
Paski knebla są wykonane ze, zdaje mi się, cieńszej i delikatniejszej skóry ekologicznej. Z jednej strony piękne kwiaty, a z drugiej klasyczna czerń i logo. Knebel zapinamy rzepem, który jest dość długi, więc całość możemy sobie swobodnie dopasować. Pośrodku znajdziemy oczywiście kulkę. Jest wykonana z silikonu, dość twardego. Trochę jak kauczukowa piłeczka, tylko dużo gładsza, wręcz aksamitna. Jest przymocowana do pasków z obu stron silikonowymi „rączkami”, dzięki czemu nie dotykamy ustami żadnych „skórzanych” czy metalowych części zabawki.
Nie ma róży bez kolców
Szczerze mówiąc, moja przygoda z kneblem rozpoczęła się wyboiście, a pierwszą dużą przeszkodą było… zapięcie rzepu. Gadżet cały czas się zsuwał i nie mogłam go dobrze zamocować.
Okazało się, że chciałam go po prostu zapiąć zbyt wysoko. Kiedy zapinałam pasek z tyłu głowy (tam, gdzie zazwyczaj robię sobie kitkę), całość zjeżdżała w dół, kulka wypadała. Skończyło się na ognistym romansie moich splątanych włosów z taśmą rzepową. Po kilku próbach okazało się, że gadżet należy zapiąć niżej, na karku, wtedy wygodnie można wziąć kulkę do ust. Może to tylko moje nieobycie, a może jednak producent mógłby dołączyć rysunek poglądowy?
Na początek zgrzytanie zębami
A jak już jesteśmy w temacie kulki… Przyznam, że zaskoczył mnie jej rozmiar, bo jest mniej więcej wielkości piłeczki golfowej. Długo szukałam dobrego sposobu na trzymanie kulki: przykładałam ją do warg, robiłam dziubek, odpychałam zębami.
Aby wygodnie użytkować, powinno się wziąć do buzi całą kulkę tak, aby jej „rączki” znalazły się w kącikach ust – a przynajmniej tak mi się zdaje. Nie było to dla mnie łatwe i postawiłam na powolne przyzwyczajanie się do knebla. Przyznaję, że na początku w ogóle nie było mi przyjemnie, nawet nieco bolała mnie szczęka. Po tym, jak wypracowałam sobie dobrą metodę i znalazłam wygodną pozycję, zrobiło się naprawdę ciekawie. W moim przypadku uniesieniom od zawsze towarzyszyło przygryzanie warg, palca czy zasłanianie sobie ust, a knebel pozwala przenieść tę grę na zupełnie inny poziom.
Doznania zapierające dech w piersiach
No właśnie, co właściwie ma robić taki knebel? Uciszać czy sprawiać przyjemność? Zacznijmy od rzeczy oczywistych: mówić się nie da, pozostają więc inne formy komunikacji, co warto wcześniej omówić z partnerem/partnerką. Dużym plusem jest to, że ten gadżet jest zapinany na rzep, więc, o ile nie jesteśmy całkowicie związani, możemy go łatwo odpiąć samodzielnie. Jeśli chodzi o przyjemność, tak jak wspominałam, knebel zapewnia bardzo ciekawe doznania, których wcześniej miałam jedynie namiastkę. Ciężko nawet to opisać: to wypełnienie, lekkie duszenie, opór przy próbie zaciśnięcia zębów, przyjemny ból… powracająca myśl, że to może jednak nie kulka zatyka nam usta?
Co właściwie ma robić taki knebel? Uciszać czy sprawiać przyjemność? (…) Knebel zapewnia bardzo ciekawe doznania, których wcześniej miałam jedynie namiastkę. Ciężko nawet to opisać: to wypełnienie, lekkie duszenie, opór przy próbie zaciśnięcia zębów, przyjemny ból…
Rozpórka z kajdankami
Kolejnym gadżetem, który wybrałam, jest rozpórka z kajdankami. Fani filmowej trylogii pamiętają, że podobny drążek znajdował się też w słynnym czerwonym pokoju Christiana Greya. Z jedną tylko różnicą: tamten był rozsuwany, co na pewno zaskoczyło nie tylko związaną bohaterkę, ale też widzów. Rozpórka z kolekcji Sweet Anticipation ma pięćdziesiąt centymetrów długości i również jest pokryta błyszczącym materiałem w róże. Jej końce są zwieńczone czarnymi ozdobnymi okuciami, a na jednym z nich widnieje logo marki. Ostatnim elementem samej tyczki są czarne kółeczka, zamocowane na stałe, ale obracające się wokół własnej osi (czyli nic sobie nie zwichniemy).
Specyficzne zapięcia
Kajdanki dołączone do rozpórki są nieco większe, bo przeznaczone do nóg. Tu nie miałam aż takich problemów z dopasowaniem, są tylko lekko luźne.
O ile jednak tam mieliśmy do czynienia z karabińczykami, to tutaj kajdanki mocuje się okrągłym zapięciem – takim, jak przy naszyjniku czy bransoletce. W ferworze emocji trochę trudno te małe kółeczka otworzyć, także lepiej poćwiczyć nieco wcześniej.
W rozkroku
Nie mogłam się doczekać testu rozpórki, bez wątpienia był to gadżet, który najbardziej rozbudzał moją wyobraźnię. Tyczka może wydawać się dość krótka, ale po przypięciu zapewnia nogom zaskakująco duży rozkrok. Podobnie jak w przypadku knebla, czułam taki delikatny opór, który w towarzystwie całej tej otoczki krępowania i zabawy kontrolą przeradza się w bardziej ekstremalne odczucia. Rozpórka dodała pikanterii podczas gry wstępnej, ale przy penetracji w naszych ulubionych pozycjach okazywała się nieco problematyczna – i to dla nas obojga. Jak to mówimy: przekombinowaliśmy.
W dobrym miejscu i czasie
Antycypacja – oznaka, zapowiedź przyszłych wydarzeń, podpowiada słownik języka polskiego. I myślę, że opisanie kolekcji tym słowem jest bardzo trafione, bo dla mnie te gadżety wiążą się głównie z grą wstępną i budowaniem nastroju. W tej początkowej fazie zbliżenia sprawdziły się u mnie znakomicie! O wiele lepiej niż w kolejnych etapach, kiedy nasza uwaga skupiała się już bardziej na naszych ciałach niż na nowym ekwipunku. Rolę tych gadżetów w mojej sypialni widzę tak: rozpalają, kuszą, towarzyszą pięknej czarnej bieliźnie, ale po jakimś czasie dyskretnie lądują na stoliku nocnym i czekają na kolejne wezwanie.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Wszystkie akcesoria Sweet Anticipation znajdziesz w naszym sklepie.