O dwóch nowojorskich dziewczynach, które robią wibratory. I o tym, jak łatwo zakochać się w Dame Products

Avatar photo
Autorka:
24.07.2020 · Czas czytania: 7 min
Dłoń sięga do podłużnego, liliowego bezdotykowego masażera łechtaczki Dame Aer leżącego na białej, pomiętej tkaninie.Dłoń sięga do podłużnego, liliowego bezdotykowego masażera łechtaczki Dame Aer leżącego na białej, pomiętej tkaninie. masażer bezdotykowy Dame Aer

Dame to marka, której trudno nie pokochać od pierwszego wejrzenia. Stylowe i innowacyjne gadżety, młode założycielki, które nawet na zdjęciu wyglądają jak dziewczyny, z którymi chcesz się zakolegować, i super estetyczna strona internetowa, która woła: “Oglądaj! Czytaj! Dbaj o siebie!”. Jak powstał ten koncept idealnie stworzony dla posiadających łechtaczki i punkty G? Muszę przyznać, że mnie zachwyciła ta historia!

Historia marki Dame: jak z filmu

Zdecydowanie bardziej wolę pisać o tych markach, w których wiadomo, kto za czym stoi. W Dame twarze firmy są bardzo eksponowane: Alexandra Fine i Janet Liebermann, obie teraz lekko po trzydziestce, firmę tworzą od 2014 roku. Wszystko zaczęło się od… Aż ciężko powiedzieć od czego!

“Uznałam, że nie umiem wystarczająco dobrze słuchać, żeby zostać psychoterapeutką i że moje zamiłowanie do seksualności oraz nauki o kobietach przyda się w innym celu”.

Psycholożka w służbie łechtaczkom

Alex twierdzi, że prawie od zawsze czuła, że łechtaczka ją wzywa, że to jej powołanie. Już w liceum pochłaniała liczne książki w temacie seksualności, potem ukończyła studia licencjackie w tematyce gender i designu oraz magisterskie z psychologii klinicznej na Columbia University, wybitnej nowojorskiej uczelni należącej do Ligi Bluszczowej.

Twórczynie Dame Products, Alexandra Fine i Janet Lieberman stoją obok siebie, szeroko uśmiechnięte.

Alexandra, Janet, www.dameproducts.com

W międzyczasie myślała o karierze seksuolożki-psychoterapeutki, pracowała jako edukatorka dla Czerwonego Krzyża oraz dla organizacji Planned Parenthood (która zapewnia opiekę zdrowotną w zakresie reprodukcji), a także szerzyła wiedzę o seksualności na swojej uczelni oraz podczas radiowych audycji.

“Uznałam, że nie umiem wystarczająco dobrze słuchać, żeby zostać psychoterapeutką i że moje zamiłowanie do seksualności oraz nauki o kobietach przyda się w innym celu”. Po ukończeniu studiów Alex pracowała więc w start-upie sprzedającym szampon dla dzieci, ale nocami konstruowała wibratory dla przyjaciół i przygotowywała prototyp zabawki niewymagającej użycia rąk.

Wibrator, który wkurzył inżynierkę

Z kolei Janet ukończyła Massachusetts Institute of Technology, prestiżową uczelnię politechniczną, na kierunku inżynierii mechanicznej. Zauważyła lukę technologiczną, kiedy ówczesnemu partnerowi kupiła na urodziny wibrator: “Oboje byliśmy inżynierami, którzy zawodowo projektowali produkty i żadne z nas nie umiało go używać” wspomina “Szarpnęłam się na gadżet za 160 dolarów i wciąż nie potrafiłam sprawić, żeby zadziałał. Stwierdziłam, że sama umiałabym zaprojektować lepszy produkt. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że marki gadżetów czerpały korzyści ze wstydu, którego nawet sobie nie uświadamiałam”. Bo jeśli przełamania wstydu potrzeba, by w ogóle kupić zabawkę erotyczną, to ile osób zdobędzie się na to, by napisać do producenta z pytaniem, jak właściwie powinno się jej używać?

Nieprzyzwoite nowojorskie przedsiębiorczynie

Alex i Janet poznały się zupełnie przypadkiem. Ciągle je mylono lub brano za partnerki biznesowe na spotkaniach, kiedy szukały możliwości rozwoju swoich pomysłów na produkt, chociaż nigdy wcześniej się nie spotkały.

Miętowy masażer łechtaczki Dame Pom o kształcie jajka pływa w wodzie z jasnymi różami i butelką olejku do kąpieli HighOnLove.

masażer łechtaczki Dame Pom

Okazuje się, że na Brooklynie nie ma (lub w 2014 nie było) szczególnie wielu młodych kobiet próbujących założyć start-up robiący erotyczne gadżety. Jako że tworzyły idealny duet umiejętności pozwalających na stworzenie takiego produktu, zdecydowały się połączyć siły.

Na początku nie było łatwo. Kiedy ubiegały się o niewielką pożyczkę, w banku je wyśmiano. “Tłumaczyłyśmy, że chcemy robić przyzwoite produkty o charakterze seksualnym, ale powiedziano nam, że to nie może być przyzwoite” wspomina Alex.

Crowdfundingowy strzał w dziesiątkę

Potrzebowały pieniędzy, by stworzyć produkt, ale nie chciały korzystać z pomocy inwestorów. “Większość z nich to starsi, biali mężczyźni, a pokazanie im, że koncept naszej firmy jest wartościowy byłoby wyzwaniem, jako że oni takich produktów raczej nie potrzebują” opowiada Alex. Zamiast tego Alex i Janet w 2014 odpaliły kampanię na portalu crowdfundingowym Indiegogo dotyczącą ich pierwszego produktu: Eva. Przygotowały się do tego perfekcyjnie: wiedziały, że by kampania odniosła sukces należy zebrać jak najwięcej środków w ciągu pierwszej doby, bo dzięki temu algorytm strony wypromuje ich zbiórkę i zwiększy jej popularność. Dlatego wysyłały wiadomości do wszystkich swoich kontaktów, prosząc o wpłaty (Alex wspomina, że wysyłała wtedy 450 maili dziennie). Ustawiły cel zbiórki na 50 tysięcy dolarów, ale po 45 dniach zebrały aż 575 tysięcy, bijąc rekord, jeśli chodzi o największy sukces kampanii crowdfundingowej dla zabawki erotycznej!

“Myślę, że to nas odróżnia od wielu firm – nie ozdobiłyśmy produktów w kwiatki tylko dlatego że zdaje nam się, że kobiety lubią kwiatki”.

Przemyślany projekt i skrupulatne testy

Jak łatwo zgadnąć, Alex miała głównie wpływ na ogólną ideę Evy, a Janet projektowała mechanizm i wygląd produktu, spędzając całe dnie przy drukarce 3D. Dla założycielek Dame ważne było, by wibrator odpowiadał potrzebom użytkowniczek, dlatego pozwoliły wybrać kolor gadżetu osobom, które wsparły zbiórkę na Indiegogo.

Dłoń trzyma pionowo liliowy, podłużny masażer łechtaczki Dame Kip. Jego elastyczny czubek wygina się, dociśnięty do podłoża.

masażer łechtaczki Dame Kip

Do wyboru był: czerwony, biały, niebieski i turkusowy. “Myślę, że to nas odróżnia od wielu firm – nie ozdobiłyśmy produktów w kwiatki tylko dlatego że zdaje nam się, że kobiety lubią kwiatki”.

Następnie firma skupiła się na zbieraniu informacji zwrotnej od użytkowników. Oczywiście, nie było to szczególnie proste. “Zazwyczaj możesz oglądać, jak dziecko reaguje na nową zabawkę i widzisz, dlaczego nie może znaleźć przycisku, który powinno znaleźć” tłumaczyła Alex “Nie możemy oglądać ludzi uprawiających seks”. Chociaż w prelekcji z 2017 roku wspomina, że pojawiły się na seks imprezie, żeby jednak zobaczyć na własne oczy, jak ludzie korzystają z ich zabawek, tylko okazało się, że ze względu na specyficznych uczestników, niebędących reprezentatywną próbą, zebrane tam opinie były ponadprzeciętnie entuzjastyczne.

Zazwyczaj jednak Alex i Janet wysyłały prototypy do testowania chętnym wraz z ankietą do wypełnienia. Jako że stworzenie takiego prototypu kosztowało aż 600 dolarów, po powrocie zabawki zdejmowały z niej obudowę, sterylizowały i zakładały nową obudowę, a potem wysyłały zabawkę do kolejnej osoby. Dzięki temu jeszcze przed wprowadzeniem pierwszego produktu zebrały mnóstwo opinii pozwalających wprowadzać zmiany.

Nieustające sukcesy

W 2017 postanowiły stworzyć kolejny produkt: Fin, a środki tym razem zbierały w serwisie Kickstarter – Fin był pierwszym gadżetem erotycznym, który został zaakceptowany do zbiórki na tymże portalu. W 30 dni uzbierały 400 tysięcy dolarów.

W 2018 Alexandra Fine jako CEO marki trafiła na listę Forbes 30 under 30 – 30 obiecujących przedsiębiorców w wieku poniżej 30 lat. Obecnie Dame Products mają już w ofercie kilka produktów i akcesoriów, a test na ich stronie pomaga wybrać, który będzie dla Ciebie najlepszy.

Misja marki Dame: koniec luki przyjemności

“Lubimy mówić, że chcemy zamknąć lukę przyjemności”. O ile wiele marek gadżetów erotycznych wspomina, że chce robić bezpieczne, przetestowane, projektowane przez kobiety produkty, które nie są ani zbyt oczywiste, ani zbyt medyczne, to mało kto powołuje się na lukę przyjemności (analogiczną do znacznie bardziej znanej luki płacowej).

Dłoń trzyma przy pępku jasnoróżowy masażer łechtaczki Dame Eva, przypominający kształtem jajko z dwoma ramionami po bokach.

masażer łechtaczki Dame Eva II

Z badań wynika, że kobiety z męskimi partnerami doświadczają w seksie znacznie mniej orgazmów niż mężczyźni (co ciekawe, nie dotyczy to kobiet w związkach jednopłciowych). W dodatku aż 23% kobiet określa seks jako zupełnie nieprzyjemny w porównaniu do 5% mężczyzn.

“Większość dorosłych osób uprawia seks w jakiejś formie, ale jeśli o tym nie rozmawiamy, tracimy możliwość, by uczynić go trochę lepszym” zauważa Janet. Alex dodaje: “Chcemy zmienić świat na lepsze, zajmując się jedną pochwą po drugiej” (“one vagina at a time”).

Seksualność (nie)akceptowalna w reklamach

Na swojej drodze do uprzyjemnienia życia osób z pochwami Dame zauważyły jednak kolejny przejaw dyskryminacji. Kiedy chciały reklamować swoje produkty minimalistycznymi plakatami w nowojorskim metrze, kampania nie została zaakceptowana. Oczywiście powołano się na to, że seksualność nie powinna być tak widoczna w przestrzeni publicznej… Tyle że plakaty środków na potencję czy roznegliżowane modelki i modele na reklamach marek modowych, a nawet pizzerii nie zostały z tego powodu odrzucone.

Dame pozwały więc nowojorskie metro, powołując się na podwójne standardy oraz stworzły stronę approvednotapproved.com z quizem, dotyczącym tego, jakie reklamy są akceptowane, a jakie nie, pokazującym absurdalność argumentu o nieprzyzwoitości plakatów z produktami Dame. “Ochrona dzieci przed pornografią jest ważną sprawą, ale w rzeczywistości ten pretekst nakłada więcej ograniczeń i częściej robi wyjątki od reguł niż ludziom się wydaje” zauważa Alex.

Swell czyli edukacja na najwyższym poziomie

Marka stara się także edukować. Blog Dame Products nazywa się Swell: to gra słów, skrót od sexual wellness, ale samo w sobie słowo swell (puchnąć, nabrzmieć) budzi seksualne skojarzenia. Portal prezentuje przepięknie ilustrowane artykuły pisane przez licznych ekspertów z zakresu zdrowia seksualnego, terapii, edukacji seksualnej czy aktywizmu. Poruszane przez Swell tematy są bardzo praktycznie, chociaż często nieoczywiste jak np. “Dlaczego konopie indyjskie są dobre dla Twojej pochwy?”, “Jak posprzątać po seksie?” (poradnik o zmywaniu plam po różnych wydzielinach ciała), “Jak się masturbować, kiedy brakuje nam prywatności?”. Pojawiają się także wzmianki dotyczące bieżących problemów (kiedy piszę ten tekst w czerwcu 2020, na stronie wita mnie oświadczenie o solidarności z protestami #blacklivesmatter, a w zakładce zdrowie wisi artykuł o tym, jak radzić sobie z uczuciami w trakcie pandemii).

Proste i piękne produkty Dame

Oferta Dame wciąż jest jeszcze dość skromna, ale ciągle się rozwija. W Secret Delivery znajdziemy wszystkie 6 ich masażerów. Wszystkie mogą służyć do stymulacji łechtaczki, tylko jeden z nich służy również do użytku wewnętrznego. Mają pastelowe i żywe kolory, ale niekoniecznie stereotypowo kobiece – w ich palecie znajdziemy m.in. miętowy, śliwkowy czy granatowy.

Oryginalny gadżet dla par

Najbardziej charakterystycznym produktem Dame jest niewymagająca użycia rąk Eva, obecnie dostępna w wersji Eva II. Ma niewielki korpus i dwie elastyczne antenki do zamocowania pod wargami sromowymi. Nadaje się do używania podczas seksu z partnerem: ma stymulować łechtaczkę w trakcie penetracji, co zdecydowanie zwiększa szansę na doznanie orgazmu, ponieważ większość kobiet nie doświadcza go w wyniku samej penetracji pochwy. Eva jest pokryta silikonem medycznym, wodoodporna i zasilana poprzez stację ładowania. Oferuje 3 poziomy intensywności wibracji.

Dame Eva II minimasażer łechtaczki niewymagający trzymania 439 zł
KUP TERAZ

Wygodny masaż łechtaczki

Kolejny masażer, Fin przyda się do masażu stref erogennych: swoich własnych lub partnera czy partnerki. Posiada, opcjonalny uchwyt pozwalający bezproblemowo utrzymać go na między palcami. Pozwala zarówno na punktową stymulację czubkiem lub masaż większego obszaru płaskim spodem. Jest silikonowy, odporny na zachlapania, zasilany magnetyczną ładowarką USB i oferuje 3 prędkości wibracji.

Pom i Kip to następne masażery łechtaczki. Pom to elastyczny, owalny gadżet ze spiczastą wypustką dopasowujący się do ciała, a Kip ma kształt przypominający szminkę, oferujący możliwość stymulacji płaską częścią lub ostrym czubkiem. Oba są pokryte silikonem, woodoporne i zasilane magnetyczną ładowarką USB oraz dają jeszcze więcej opcji stymulacji niż Eva i Fin, oferując 5 wzorów i 5 poziomów intensywności wibracji.

Najbardziej budżetowym produktem Dame jest Zee: klasyczny miniwibrator typu bullet (o kształcie naboju). Ma obudowę z plastiku ABS o miękkim wykończeniu, jest odporny na zachlapania, zasilany ładowarką USB i oferuje 3 prędkości wibracji.

Dame Zee miniwibrator w kształcie szminki 99,90 zł
KUP TERAZ

Zjawiskowy wibrator

Z kolei Arc to pierwszy wibrator punktu G od Dame. Przy prawie 20 cm długości i wypukłej główce pozwala łatwo znaleźć każdy wrażliwy punkt wewnątrz pochwy, a jego smukłość czyni go uniwersalnym. Umożliwia też stymulację zewnętrznych stref erogennych. Posiada najmocniejszy silniczek ze wszystkich produktów Dame, oferuje 5 wzorów i 5 poziomów intensywności wibracji. Jest pokryty silikonem i wodoodporny oraz ładowany magnetyczną ładowarką USB.

Produkty skrojone pod klientki

Jak widać, Dame Products rozbudowują swoją ofertę, skupiając się przede wszystkim na różnych rodzajach stymulacji łechtaczki i tworząc gadżety od budżetowych jak Zee do wyjątkowych produktów z wyższej półki jak Eva. Ich produkty są wykonane z bezpiecznych materiałów i w większości wodoodporne, więc można ich wygodnie używać w kąpieli.

Można by, oczywiście, dyskutować, czy 400 zł za wibrujący masażer łechtaczki o jedynie 3 prędkości wibracji, to nie przesada i czy przy takich cenach Alex i Janet mają prawo mówić, że chcą robić gadżety dostępne. Z drugiej strony jednak nie sądzę, aby ktoś używał wszystkich 100 czy nawet 10 trybów wibracji w masażerach, które dają takie możliwości. Wierzę Dame Products, że dzięki dobrze przeprowadzonym testom konsumenckim stworzyły produkty, które naprawdę odpowiadają potrzebom klientek: są estetyczne, proste i funkcjonalne. No i nadal zaczytuję się w blogu Swell – Wam też polecam!

Chcesz przyjrzeć się bliżej przepięknie zaprojektowanym, uroczym gadżetom Dame? Zajrzyj do naszego sklepu!

Avatar photo

O autorce:

Asia Lewicka

Cześć, jestem Asia! Jestem psycholożką, edukatorką seksualną i absolwentką studiów seksuologicznych. W Secret Delivery ubieram w słowa różne treści, dzięki którym pragniemy przybliżać Wam świat gadżetów erotycznych. Na blogu tworzę cykl artykułów „Wiedza o markach”, w którym opowiadam o historii i produktach najciekawszych firm z branży erotycznej. Dzielę się z Wami również moimi recenzjami gadżetów i kosmetyków oraz kontynuuję cykle „Wiedza o gadżetach” i „Seks-porady dla par”, pisząc poradniki dotyczące zabawek i dbania o życie erotyczne w związku.