Świece do masażu Shunga o obłędnych aromatach

Avatar photo
Autorka:
25.04.2023 · Czas czytania: 3 min

Uwielbiam masaże. Bliskość, czułość i uczucie relaksu połączone z powolnym budowaniem napięcia sprawiają, że zdecydowanie jest to jedna z moich ulubionych form gry wstępnej. W poszukiwaniu naprawdę wyjątkowych doznań, przetrząsnęłam większość drogeryjnych półek oferujących olejki, emulsje i wszelkiej maści mazidła, by w końcu odkryć moich masażowych ulubieńców – świeczki.

Jest to produkt niebanalny: z jednej strony elegancki dodatek do wnętrza, tworzący w nim nastrojowy, sensualny klimat. Z drugiej zaś funkcjonalny produkt pielęgnacyjny, stymulujący nie tylko swoim zapachem i konsystencją, ale również temperaturą!

Piękne i praktyczne opakowania

Z wielką ekscytacją czekałam więc na paczkę ze świeczkami od Shungi. W przeszłości miałam już przyjemność testować produkty tej firmy i za każdym razem zachwycał mnie ich design, minimalistyczna forma i szata graficzna inspirowana kulturą japońską. Również tym razem aspekt wizualny nie wzbudził zawodu: okrągłe, metalowe, czarne puszki ze świeczkami wyglądały lepiej niż na zdjęciach.

Opakowania są niewielkie: z jednej strony minus, gdyż wiąże się to z niewielką ilością produktu. Z drugiej jednak zaletą takiego rozwiązania jest poręczność i łatwość aplikacji, lekka świeca idealnie leży w dłoni. Plusem jest też płaska forma puszki: ryzyko jej przewrócenia i rozlania olejku jest naprawdę znikome. Cechy te nasunęły nam się już podczas unboxingu, tego samego dnia przyszła też kolej na test praktyczny. Przejdźmy zatem do konkretów.

Obłędne aromaty

Pierwszy z nich: zapach. Po odpaleniu świeczka roztacza wokół przepiękny aromat wypełniający po chwili całe pomieszczenie. Zapach jest wyraźny, choć delikatny i naszym zdaniem bardzo naturalny i przyjemny. Miałyśmy okazję wypróbować dwie wersje: czekoladę oraz owoce egzotyczne. Obie obłędne, choć każda na swój sposób: czekolada jest bardziej miękka, otulająca i zmysłowa, owoce zaś energetyczne i stymulujące. My zostałyśmy fankami czekolady, najwyraźniej mamy do niej słabość w absolutnie każdej postaci.

My zostałyśmy fankami czekolady, najwyraźniej mamy do niej słabość w absolutnie każdej postaci.

Rozkoszne ciepło i konsystencja

Na upłynnienie świeczki trzeba chwilę poczekać, więc tutaj leci nasz protip: najlepiej odpalić ją sobie do winka, kolacji czy romantycznej kąpieli. Wcześniejsza stymulacja zapachem niewątpliwie zaostrzy wasz apetyt na cielesną przyjemność i pozwoli wprowadzić się w odpowiedni nastrój.

Jeśli chodzi o sam masaż, pierwsze wrażenie to kojące uczucie ciepła. Osobiście nigdy nie byłam fanką zimnego olejku na ciepłej skórze, więc świeczki były dla mnie masażowym objawieniem. Wyższa temperatura pomaga się zrelaksować, wyciszyć i zdecydowanie potęguje doznania. Olejek ze świeczki bardzo łatwo rozprowadza się na skórze, daje uczucie gładkości i nawilżenia bez zostawiania nieprzyjemnego filmu. Nie lepi się, wchłania się w skórę w idealnym tempie, zapewniając odpowiedni poślizg dla dłoni podczas całego aktu. Nie musicie też martwić się o zabrudzenia: wszelkie ślady dało się usunąć z pościeli bez zostawiania trwałych plam.

Osobiście nigdy nie byłam fanką zimnego olejku na ciepłej skórze, więc świeczki były dla mnie masażowym objawieniem.

Sknocony knot

Brzmi wspaniale, prawda? Świeczki do masażu Shunga są naszym zdaniem naprawdę wysokiej jakości gadżetem, jednak niestety doszukałyśmy się jednego minusa.

Przy drugim użyciu w obu świeczkach złamał się knot, przez co nie dało ich się ponownie odpalić. Poradziłyśmy sobie z tą przeszkodą przy użyciu ceramicznego kominka na tealighty, w którym stopiłyśmy pozostały wosk, jednak producent mógłby pomyśleć o jakimś rozwiązaniu tego problemu.

Gdyby knot złamał się w jednej świeczce, można by mówić o przypadku, jednak taka sama akcja w obu świadczy już o jakimś produkcyjnym niedopatrzeniu. Może lepiej sprawdziłby się knot drewniany? Albo opcja dodawania do zestawu zapasowego knota? Nie jesteśmy świeczkologami, wierzymy jednak, że ten drobny mankament da się ulepszyć i wtedy (naszym skromnym zdaniem) świeczki do masażu Shunga z czystym sumieniem nazwać będzie można gadżetem idealnym.

Pozycja obowiązkowa dla miłośników masaży

Podsumowując: czy polecamy Wam bohatera dzisiejszego wpisu? Myślę, że tak. Produkt ma zdecydowanie wiele zalet, w kategorii świec do masażu (a trochę ich już wypróbowałam) plasuje się w mojej ścisłej czołówce. Jakość kosmetyku jest bez zarzutu, a elegancka forma roztacza atmosferę luksusu, pozwalającą fanom masaży wynieść ten rytuał na wyjątkowy, nowy poziom. Sprawdźcie sami, czy również w Waszym przypadku świeczki staną się ulubieńcem romantycznych, zimowych wieczorów.

Zaciekawiła Cię recenzja? Sprawdź dokładne informacje o świecach do masażu Shunga w naszym sklepie.

Avatar photo

O autorce:

Justyna

Hej, jestem Justyna. Temat ludzkiej seksualności jest dla mnie niezwykle istotny i ciekawy, jestem gorącą zwolenniczką bezwstydnych rozmów i edukacji w zakresie ludzkiej cielesności. Uwielbiam gadżety erotyczne i to, ile nowych poziomów przyjemności są w stanie nam zafundować. Ważne dla mnie tematy to ciałopozytywność i społeczność QUEER, które mają duży wpływ na moje teksty.