Rozgrzewający hybrydowy lubrykant Sensuva ON Insane – ufaj swojej intuicji

Avatar photo
Autorka:
07.01.2024 · Czas czytania: 4 min

Mam pewien sentyment do kosmetyków Sensuva w związku z tym, że żel stymulujący łechtaczkę ON tej marki znalazł się w mojej pierwszej paczce z produktami do recenzji od Secret Delivery. Między innymi dlatego chętnie sięgnęłam po jej kolejny produkt: smakowy lubrykant.

Pochopna decyzja

Muszę natomiast przyznać, że nie przyjrzałam się opisowi żelu ON Insane zbyt dokładnie. Skupiłam się na tym, że jest hybrydowy (wodno-silikonowy) i pomyślałam, że to doskonale, bo w sumie nigdy wcześniej nie używałam hybrydowego lubrykantu. Mam swoje ulubione wodne żele, doceniam silikonowe np. do zastosowania analnego, więc zdecydowanie wypadałoby spróbować także hybrydowego. Z chęcią wybrałam też jego wiśniowy smak.

Natomiast zupełnie umknęło mi rozgrzewające działanie lubrykantu Sensuva. Dopiero kiedy otworzyłam paczkę, zorientowałam się, że testowany żel ma takie stymulujące działanie. No cóż, na tym etapie nie było odwrotu. Ostatecznie może to dobra decyzja? W sumie nigdy wcześniej nie testowałam rozgrzewającego lubrykantu. Obawiałam się o moją wrażliwą błonę śluzową, którą łatwo podrażnić. Ale kto wie, może bezpodstawnie? Może ten żel okaże się dla mojej pochwy świetną stymulacją? Ponoć kto nie ryzykuje, nie pije szampana!

Sensoryczny raj?

Markę Sensuva zdecydowanie docenić można za piękne, dość minimalistyczne opakowania. Czarna buteleczka ze złotymi elementami i geometrycznymi wzorami oraz wygodnym dozownikiem ułatwia używanie żelu, a także umila wizualnie to doświadczenie. W dodatku żel o smaku wiśniowego lizaka ma też kremową konsystencję i piękny, jasnoróżowy kolor – mój ulubiony! Otrzymałam go jakoś w okolicy premiery filmu „Barbie”, więc tym bardziej wydał mi się idealnie pasujący do okoliczności.

Zachwyciłam się również jego zapachem! Czuć od niego aromat czerwonych owoców z ostrą nutą imbiru, za który odpowiada naturalny ekstrakt z korzenia tejże rośliny. Nie wiem, czy bym zgadła, że to akurat wiśniowy lizak, ale jest to zdecydowanie słodka, owocowa woń.

Zachwyciłam się również jego zapachem! Czuć od niego aromat czerwonych owoców z ostrą nutą imbiru, za który odpowiada naturalny ekstrakt z korzenia tejże rośliny.

Nie mój smak

Chociaż lubrykant jest opisany jako smakowy, to niestety na języku już nie jest tak przyjemny jak w zapachu. Dominuje w nim smak słodzika i sztucznych dodatków.

Zawarty w nim składnik słodzący to sukraloza, która smakuje mi np. w bezcukrowych batonikach czy ciastkach, ale tutaj akurat zupełnie mi nie podeszła.

Podejrzewam, że nie pomaga w tym wypadku silikon w składzie lubrykantu. Nigdy wcześniej nie jadłam żelu z zawartością silikonów i, swoją drogą, wiem, że dla dobra układu pokarmowego nie powinno się go spożywać w zbyt dużych ilościach. Może to właśnie silikon wpływa na dziwny posmak kosmetyku?

Dla porządku przyznam jednak, że ogólnie nie jestem fanką smakowych lubrykantów, więc ten nie był dla mnie wyjątkowym rozczarowaniem – raczej potwierdzeniem reguły.

TO WARTO PRZECZYTAĆ

Więcej o rodzajach lubrykantów i ich zastosowaniu przeczytasz w poradniku: Lubrykanty czyli czym i po co nawilżać miejsca intymne oraz jaki lubrykant wybrać.

Ogień w pochwie

Największe nadzieje wiązałam z dopochwowym użyciem lubrykantu Sensuva ON Insane. Niestety w tym przypadku ziściły się moje najgorsze obawy. Chociaż na gładkie, szklane dildo zaaplikowałam oszczędną ilość lubrykantu, to moja wagina szybko zareagowała pieczeniem i bólem.

Dałam sobie chwilę: minutę, może dwie, żeby sprawdzić, czy może ta reakcja minie i zmieni się w przyjemniejszą, np. obiecywane przez producenta uczucie ruchu w pochwie. Były to jednak płonne nadzieje. Skończyłam ten eksperyment pod prysznicem, starając się wydłubać palcem piekący żel ze środka (wolę unikać płukania waginy strumieniem wody, które wyjaławia jej mikroflorę).

Intensywny do bólu

Postanowiłam więcej nie męczyć mojej pochwy żelem Sensuva, za to potraktować nim moją łechtaczkę, która znacznie bardziej lubi silne bodźce. Nałożyłam więc na nią niewielką ilość żelu, na początek tylko na próbę. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony łechtaczka była rzeczywiście odrobinę pobudzona, ale z drugiej pojawiło się lekkie pieczenie. To było doznanie na granicy przyjemności i bólu, ale z odchyłem w stronę dyskomfortu.

Warto zaznaczyć, że tego hybrydowego żelu nie można używać z silikonowymi zabawkami erotycznymi. Jako że zazwyczaj masuję łechtaczkę właśnie takimi gadżetami, to musiałam się zastanowić, jak mogę dalej wykorzystać ten lubrykant przy stymulacji tegoż organu. Po przemyśleniach zdecydowałam się na założenie prezerwatywy na wibrator, żeby nie uszkodzić jego powierzchni. Następnym razem znów zaaplikowałam niewielką ilość żelu Sensuva na łechtaczkę, odczekałam chwilę i zaczęłam ją stymulować wibratorem. Wrażenie było podobne: piekące, zahaczające o ból, nie do końca przyjemne.

Zaskakujące zastosowanie

Mimo wszystko, udało mi się znaleźć praktyczne zastosowanie dla żelu Sensuva. Przy użyciu analnym nie czuję tego nieprzyjemnego wrażenia pieczenia i podrażnienia (ewidentnie mój odbyt nie jest szczególnie wrażliwy). Lubrykant o kremowej, gęstej konsystencji okazał się więc idealny do aplikacji szklanego korka analnego.

Tak że choć byłam już bliska oddania lubrykantu Sensuva komuś, kto lepiej z niego skorzysta, ze względu na przyjemny aromat i konsystencję jeszcze nie raz chętnie użyję go do analnych zabaw.

Zostań w strefie komfortu

Mimo wszystko, ostatecznie sądzę, że hybrydowy lubrykant Sensuva ON Insane to całkiem niezły produkt. U mnie się nie do końca sprawdził, ale jeśli ktoś lubi silne wrażenie ciepła w pochwie lub na łechtaczce, to zdecydowanie go polecam. Z kolei, jego smak może się spodobać osobom, które lubią owocowe słodycze – dla mnie jego słodkość wydała się zbyt intensywna. Natomiast konsystencję i zapach oceniam celująco: kremowy lubrykant świetnie się rozprowadza, ma piękny różowawy kolor, a jego aromat wiśni i imbiru wprowadza niezwykle przyjemny nastrój.

Natomiast konsystencję i zapach oceniam celująco: kremowy lubrykant świetnie się rozprowadza, ma piękny różowawy kolor, a jego aromat wiśni i imbiru wprowadza niezwykle przyjemny nastrój.

A z tej przygody z żelem, którego opisu nie doczytałam dokładnie, mam taki wniosek: moja intuicja nie kłamała, że lubrykanty rozgrzewające nie są dla mnie. I w związku z tym, mam taką radę: jeśli czujesz, że coś nie jest dla Ciebie, to może faktycznie nie jest dla Ciebie. Czasem warto zostać w strefie komfortu.

Recenzja pozostawia niedosyt? Szczegółowy opis hybrydowego lubrykantu Sensuva ON Insane sprawdzisz w naszym sklepie.

Avatar photo

O autorce:

Asia Lewicka

Cześć, jestem Asia! Jestem psycholożką, edukatorką seksualną i absolwentką studiów seksuologicznych. W Secret Delivery ubieram w słowa różne treści, dzięki którym pragniemy przybliżać Wam świat gadżetów erotycznych. Na blogu tworzę cykl artykułów „Wiedza o markach”, w którym opowiadam o historii i produktach najciekawszych firm z branży erotycznej. Dzielę się z Wami również moimi recenzjami gadżetów i kosmetyków oraz kontynuuję cykle „Wiedza o gadżetach” i „Seks-porady dla par”, pisząc poradniki dotyczące zabawek i dbania o życie erotyczne w związku.