Wegańskie prezerwatywy Loovara – do wyboru, do koloru

Avatar photo
Autorka:
03.08.2023 · Czas czytania: 7 min

Na naszym blogu nie można było dotąd znaleźć recenzji prezerwatyw – inwestycja w ten produkt nie jest duża, więc prawie każdy może przetestować je na własnej skórze. Z prezerwatywami Loovara postanowiliśmy jednak zrobić wyjątek. Niemiecka marka zachwyciła nas bowiem szeroką dostępnością rozmiarów, uroczymi, kolorowymi opakowaniami i certyfikatem Fair Trade. Na razie jednak nie jest jeszcze w Polsce popularna, a uważamy, że na to zasługuje!

O przetestowanie prezerwatyw Loovary ze swoimi osobami partnerskimi poprosiliśmy więc naszych stałych recenzentów: Patrycję, Agnieszkę, Krzyśka, Ninę i Matta oraz mnie, czyli Asię. Podsumowanie opinii i spostrzeżeń przedstawiamy w tej nietypowej, zbiorczej recenzji.

Wartości Loovary

Jak zauważa Krzysiek: „Produkują w Malezji, pochodzą z Berlina, a ich nazwa brzmi jak hinduska wariacja nt. słowa «love». Marka Loovara weszła na gęsto wypełniony rynek w 2016 roku i od początku zaczęła się wyróżniać”. Ma na myśli m.in. rozmiarówkę, design i grubość, o których więcej za chwilę.

Co jeszcze wyróżnia markę, według Krzyśka? „Stosowany do produkcji materiał posiada certyfikat Fair Trade i jest w pełni wegański (o dziwo istnieje niewegański materiał lateksowy, co wynika z zastosowania do zmiękczania kazeiny, będącej białkiem mleka zwierzęcego)”. Te same argumenty przekonały również Patrycję: „od razu byłam sprzedana. Warto wspierać firmy, które podzielają nasze wartości”.

TO WARTO WIEDZIEĆ

Co właściwie oznacza certyfikat Fair Trade? Dosłownie chodzi o „Sprawiedliwy handel” i odnosi się do idei zrównoważonego rozwoju. Wyróżnione takim certyfikatem produkty czy półprodukty (w tym przypadku lateks) wytwarzane są w godziwych warunkach dla pracowników, którzy są sprawiedliwie opłacani. Certyfikacja ogranicza więc wyzysk krajów rozwijających się.

Pierwsze wrażenia

Tak o zawartości kartonika piszą Nina i Matt: „W estetycznym opakowaniu znajdują się trzy pojedynczo zapakowane prezerwatywy oraz ulotka informacyjna. Warto zapoznać się z nią przed rozpoczęciem stosowania – zawiera m.in. informację, że prezerwatywy nie są rekomendowane do seksu analnego. Należy również pamiętać, że wykonane są z lateksu – osoby uczulone nie powinny po nie sięgać”.

Patrycja zauważa, że prezerwatywy Loovary różnią się jednak od bardziej popularnych produktów z tego materiału.

„Po otwarciu minimalistycznego pudełka pozytywnie się zaskoczyliśmy. Ogólnie nie jesteśmy wielkimi fanami lateksowych prezerwatyw ze względu na to, jakie są w dotyku i ten specyficzny zapach (np. Durexowi podziękowaliśmy już dawno). Chociaż lateksowe, prezerwatywy od Loovara są naprawdę przyjemne w dotyku i nie mają tego specyficznego zapachu. Dodatkowo prezerwatywy te mają lekko pogrubione ścianki, ale nie jest to odczuwalne pod palcami czy już na penisie. Mój partner aż się upewniał, czy na pewno są lateksowe”.

Agnieszka ma zbliżoną opinię, różniącą się nieco w kwestii zapachu: „prezerwatywy Loovara wyglądają dość zwyczajnie – przezroczyste, lateksowe, ze zwykłym zbiorniczkiem, trochę grubsze od standardowych, ale niezmiernie przyjemne w dotyku. Nie są całkowicie bezzapachowe, czuć jakby świeżo nadmuchany balon”.

Prezerwatywy te mają lekko pogrubione ścianki, ale nie jest to odczuwalne pod palcami czy już na penisie. Mój partner aż się upewniał, czy na pewno są lateksowe.

Ekstra bezpieczeństwo

O grubości prezerwatyw Loovary dokładniej pisze Krzysiek: „Faktycznym wyróżnieniem jest grubość. Zamiast dążyć do jak największego odchudzenia, Loovara produkuje kondomy nieco grubsze od standardowych, a zarazem zdecydowanie cieńsze od najgrubszych”. Ich grubość wynosi 70-80 μm (mikrometrów), podobnie jak w najgrubszym modelu Durex: Extra Safe (80 μm).

„Producent twierdzi, że produkt nie nadaje się do innego zastosowania niż waginalne. Czyli inne formy igraszek odpadają. Biorąc pod uwagę grubszą konstrukcję, jest to co najmniej zaskakujące” zauważa Krzysiek. I chociaż rzeczywiście rozczarowuje fakt, że produktu Loovary nie zastosujemy analnie, to widzę zalety większej grubości prezerwatyw także przy stosunku dopochwowym. Może ona zwiększać ochronę antykoncepcyjną i przed chorobami oraz psychiczny komfort podczas używania.

Zamiast dążyć do jak największego odchudzenia, Loovara produkuje kondomy nieco grubsze od standardowych, a zarazem zdecydowanie cieńsze od najgrubszych.

Zalety różnorodnych rozmiarów

Jak pisze Patrycja: „Dobrze dobrana prezerwatywa to przyjemniejszy i przede wszystkim bezpieczniejszy seks. Zbyt ciasna prezerwatywa to problemy z utrzymaniem erekcji, otarciami, ból… Za duża z kolei może się zsunąć. Dlatego przy doborze prezerwatyw tak ważny jest odpowiedni rozmiar. Sami z partnerem korzystamy z prezerwatyw większych od tych standardowych – dokładnie nielateksowych SKYN Large o średnicy 56 mm. Dlatego, kiedy zobaczyliśmy prezerwatywy Loovara z możliwością wyboru aż 7 rozmiarów, stwierdziliśmy, że musimy je przetestować”.

Również mój mąż, Kamil odkrył wygodę powiększonych prezerwatyw już jakiś czas temu: „Dopasowany rozmiar to totalny game changer dla wygody! Testowałem opcję Wolf, która akurat jest zbliżona do Skyn Large, ale jeśli ktoś potrzebuje znacznie większego czy znacznie mniejszego rozmiaru niż przeciętne, to Loovara oferuje zdecydowanie szerszy wybór”.

Kolory i zwierzątka

Również Krzysiek ocenia rozmiary entuzjastycznie: „Opakowanie to majstersztyk; zamiast modelu – nazwa zwierzęcia (wskazującego na rozmiar). Na boku dyskretna, acz jasna informacja, o jaką średnicę w milimetrach chodzi. Mamy do wyboru całą paletę rozmiarów, poczynając od orła, a kończąc na bawole. I jak już wspomniałem, to nie długość, a średnica jest czynnikiem decydującym!”.

Nina i Matt także chwalą rozmiarówkę: „Dostępne są rozmiary od 47 mm do 69 mm, skojarzone z kolorem i nazwą zwierzęcia – naszym zdaniem jest to bardzo fajny pomysł, nie wartościujący żadnego z rozmiarów a jednocześnie pomagający zapamiętać swój rodzaj na przyszłość”.

Loovara to nie pierwsza marka, która wpadła na to, by oferować różnorodne rozmiary prezerwatyw. W ofercie Secret Delivery jest choćby marka Mister Size, która również proponuje 7 rozmiarów z oznaczeniem w różnych kolorach. Loovarę wyróżniają zaś wspomniane nazwy poszczególnych wariantów. Po kupieniu i zużyciu prezerwatyw Mister Size można łatwo zapomnieć, która średnica okazała się idealna. Dodanie do kombinacji liczby i koloru jeszcze symbolu zwierzęcia zwiększa prawdopodobieństwo zapamiętania pasującego rozmiaru: trudniej pomylić różowego lisa z brązowym wilkiem niż żółte 53 z pomarańczowym 57.

Dodanie do kombinacji liczby i koloru jeszcze symbolu zwierzęcia zwiększa prawdopodobieństwo zapamiętania pasującego rozmiaru: trudniej pomylić różowego lisa z brązowym wilkiem niż żółte 53 z pomarańczowym 57.

Łatwość dopasowania?

„Odpowiedni rozmiar dobraliśmy za pierwszym razem. Dodatkowo dla mężczyzn i osób z penisem, którzy nie mają punktu odniesienia, Loovara dorzuca miarkę w PDF do wydrukowania i zmierzenia średnicy penisa w czasie erekcji. Jest to super, bo może zaoszczędzić sporo stresu podczas dobierania odpowiedniego rozmiaru prezerwatyw” ocenia Patrycja.

Dla Niny i Matta był to swoisty pierwszy raz: „Jako że prezerwatyw używamy na co dzień, przetestowaliśmy ich już wiele spośród dostępnych na rynku. Nigdy jednak nie próbowaliśmy takich «na miarę» – do nowości marki Loovara podeszliśmy więc z dużym zaciekawieniem. Producent obiecuje nam, że będą dobrane idealnie do naszych potrzeb – zanim jednak się o tym przekonamy, musimy je zmierzyć ;). Z pomocą przychodzi nam miarka dostępna na stronie internetowej. Drukujemy ją w formacie A4, wycinamy i postępując zgodnie z instrukcją sprawdzamy, który wariant będzie dla nas najodpowiedniejszy”.

„W moim przypadku po zmierzeniu uzyskałem rozmiar 69 mm (Moose), raczej solidnie dociskając miarkę. Jako że zazwyczaj używam prezerwatyw o «standardowym» rozmiarze, miałem pewne wątpliwości – postanowiłem jednak zaufać producentowi” przyznaje Matt

Trudno powiedzieć, co poszło nie tak u Niny i Matta, podczas gdy dla pozostałych recenzentów proces mierzenia okazał się znacznie prostszy. Tak wspomina go Krzysiek: „Jest to pierwszy komplet prezerwatyw, który nie utrudnia doboru właściwego rozmiaru. Ot, wydrukowałem miarkę, przyłożyłem do przyrodzenia przy okazji łóżkowych igraszek i już mogłem zamawiać właściwy rozmiar. Pozostali producenci zostają w tyle z tymi ich drobnymi druczkami!”.

TO WARTO PRZECZYTAĆ

Więcej o tym jak dobrać dla siebie prezerwatywy przeczytasz w poradniku: Jakie prezerwatywy wybrać oraz jak ich prawidłowo używać?

Wygoda użycia

Niestety obawy Matta potwierdziły się w trakcie używania: „Po wyjęciu z opakowania [prezerwatywy] już na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie «większych». Zakładam… i cóż, faktycznie leżą inaczej. Są mniej ciasne i jako że producent obiecuje idealne przyleganie, myślę, że są jednak nieco za duże. Doznania podczas seksu były dość podobne – obawiałem się nieco czy prezerwatywa się nie zsunie, nic takiego się jednak nie wydarzyło”.

Nina dodaje: „Mnie również wizualnie prezerwatywy wydały się nieco luźne i miałam pewne wątpliwości czy są dla nas dobrze dobrane, pomimo że przestrzegaliśmy instrukcji producenta. Na szczęście, nie wpłynęło to szczególnie na komfort podczas ich użytkowania. Mimo, że posiadają lekko pogrubione ścianki, intensywność odczuć nie była moim zdaniem zmniejszona. Muszę jednak zauważyć, że w porównaniu do innych prezerwatyw z jakimi miałam do czynienia, te były mniej nawilżone – musiałam częściej niż zwykle sięgać po lubrykant podczas ich stosowania”.

Kamil zgadza się z Niną co do odczucia grubości: „Prezerwatywa wydaje się cieniutka. Nie sprawia dyskomfortu, nie zwraca się na nią zbytnio uwagi. W odczuciach jest podobna do bezlateksowych Skynów, których używam najczęściej”.

Mimo, że posiadają lekko pogrubione ścianki, intensywność odczuć nie była moim zdaniem zmniejszona. Muszę jednak zauważyć, że w porównaniu do innych prezerwatyw z jakimi miałam do czynienia, te były mniej nawilżone.

Bardzo zadowolona jest także Patrycja: „W użyciu prezerwatywy Loovara sprawdziły nam się bardzo dobrze. Zakładały się bez problemu, nie ściągały w trakcie użycia, nie było też problemów ze zdjęciem po seksie. Niby prezerwatywy mają pogrubione ścianki, jednak nie było to odczuwalne podczas pieszczot czy penetracji. Jednym słowem – rewelacja”.

Krzysiek ma nieco inne wrażenia dotyczące grubości kondomów: „Powrót do prezerwatyw, gdy na co dzień się ich nie używa, to… no spora różnica. Faktycznie, produkt Loovary jest grubszy [70-80 μm] i to czuć porównując np. z modelami Durexa: Fetherlite Elite [55 μm] czy nielateksowych Real Feel [70 μm]. Nie jest to jednak w żadnym razie poziom grubości lateksowej rękawiczki (patrz: Extra Safe, także Durex [80 μm])”.

W nawiasach kwadratowych dodałam realne grubości modeli, które porównuje Krzysiek. Mam wrażenie, że pokazują one, jak trudno ocenić grubość prezerwatywy w dotyku. Wrażenia mogą zależeć również od materiału czy nawilżenia, o którym pisze Agnieszka: „Jeśli chodzi o użytkowanie, to gładko poszło (dosłownie i w przenośni). Nie czułam żadnego nieprzyjemnego tarcia, ponieważ prezerwatywy są nawilżane lubrykantem o nieco gęstszej konsystencji niż te, z którymi dotychczas miałam styczność. Jest w nim coś aksamitnego. Myślę, że docenią to osoby, które, tak jak ja, nie przepadają za prezerwatywami prążkowanymi. Prezerwatywy Loovara dobrze leżały: nie uciskały w obwodzie, łatwo się rozwijały, nie były za krótkie, choć niektórzy mogliby im zarzucić zbyt długi, rolujący się u podstawy penisa zapas”.

Nie czułam żadnego nieprzyjemnego tarcia, ponieważ prezerwatywy są nawilżane lubrykantem o nieco gęstszej konsystencji niż te, z którymi dotychczas miałam styczność. Jest w nim coś aksamitnego.

Komfortowe i bezpieczne prezerwatywy

„Czy użyję ponownie?” zastanawia się Agnieszka „Myślę, że jak najbardziej – mimo tego, że z łatwością znajdujemy odpowiedni dla nas rozmiar na drogeryjnych półkach, to dawno nie czułam się tak komfortowo i tak bezpiecznie w tym samym czasie. Jest w tych prezerwatywach coś jakby luksusowego, natomiast cena nie jest dużo wyższa od konkurencyjnych trzypaków, których zwykliśmy używać.

Według mnie, największym plusem tych prezerwatyw jest naprawdę innowacyjne nawilżenie idące w parze z dopasowaniem, co odczuwają obie strony. Czysta bliskość, zero tandety”.

Wtóruje jej Patrycja: „Nie spodziewaliśmy się tak przyjemnych w dotyku lateksowych prezerwatyw. Na plus zasługuje również inkluzywna rozmiarówka, wykorzystanie lateksu z certyfikatem Fair Trade i to, że są wegańskie. Loovara to naprawdę ciekawa alternatywa dla bardziej znanych marek”.

Pozytywną ocenę wydają ostatecznie także Nina i Matt: „jest to naszym zdaniem produkt wart przetestowania i osoby mające problem z dobraniem czegoś dla siebie wśród «standardowych» prezerwatyw, mogą odnieść z niego korzyści. Problem może jednak stanowić dobór rozmiaru – jeśli kiedyś zdecydujemy się na powrót do marki Loovara, wbrew wskazaniom miarki wybralibyśmy zapewne mniejszy obwód”. Z kolei Krzysiek poleca prezerwatywy Loovara „każdemu, kto ma problem z doborem rozmiaru, a zarazem oczekuje odrobinę większego bezpieczeństwa”.

Nie spodziewaliśmy się tak przyjemnych w dotyku lateksowych prezerwatyw. Na plus zasługuje również inkluzywna rozmiarówka, wykorzystanie lateksu z certyfikatem Fair Trade i to, że są wegańskie.

Ja dodam zaś od siebie zachętę do testowania nowych marek i rozmiarów prezerwatyw. Jak już wspominałam, koszt nie jest duży – warto więc dorzucić trzypak nowej marki czy bardziej dopasowany rozmiar do koszyka podczas kupowania gadżetów czy lubrykantów. Może się okazać, że prezerwatywa będzie tak wygodna, że nawet nie wiedziałaś_eś, że to w ogóle możliwe.

Po lekturze masz ochotę na zakupy? Prezerwatywy Loovara znajdziesz w naszym sklepie.

Avatar photo

O autorce:

Asia Lewicka

Cześć, jestem Asia! Jestem psycholożką, edukatorką seksualną i absolwentką studiów seksuologicznych. W Secret Delivery ubieram w słowa różne treści, dzięki którym pragniemy przybliżać Wam świat gadżetów erotycznych. Na blogu tworzę cykl artykułów „Wiedza o markach”, w którym opowiadam o historii i produktach najciekawszych firm z branży erotycznej. Dzielę się z Wami również moimi recenzjami gadżetów i kosmetyków oraz kontynuuję cykle „Wiedza o gadżetach” i „Seks-porady dla par”, pisząc poradniki dotyczące zabawek i dbania o życie erotyczne w związku.