Fantastyczne falujące płatki – masażer łechtaczki Amorelie Snog
Z marką Amorelie miałam już przyjemność się poznać dzięki wibratorowi Quickie i wtedy, mimo mojego sceptyzmu przekonała mnie do siebie. Tym razem w moje ręce trafiło coś, co sprawiło mi niesamowitą ekscytację. Jest to masażer Snog posiadający falujące silikonowe płatki. Snog z angielskiego oznacza namiętne pocałunki. Czy nazwa takiego gadżetu może być bardziej trafna?
Na pewno sprawia, że jestem bardziej zafascynowana przedmiotem recenzji. Przy okazji recenzowania wibratora dla par Dorcel Infinite Joy wspomniałam, że stale poszukuję gadżetu, który będzie w stanie masować łechtaczkę po bokach. Czy tym razem odnalazłam to czego szukam? Czy Snog stanie na podium mojej kolekcji? Jestem tego niesamowicie ciekawa!
Ekscytujące odpakowywanie
Zdecydowanie należę do osób dla których całe doświadczenie z gadżetem jest przygodą. W tym również jego odpakowywanie. I tutaj się nie zawiodłam. Co prawda pierwszą warstwą jest ochronna folia. Myślę, że można było spokojnie zastosować pojedyncze plomby higieniczne.
Ale potem była już sama ekscytacja. Dalej jest obwoluta z cienkiego kartonu. Po zsunięciu mamy pudełko z grubszego kartonu. Design jest ciekawy. Czerń, biel, turkus i złote detale. Do tego rozsypane po kompozycji litery układające się w nazwę marki. Czyli elegancko, ale z pewnym dystansem i zachętą do zabawy. Na opakowaniu mamy streszczone informacje o zabawce, jest też dyskretny wizerunek gadżetu z profilu.
Ściągam pokrywkę i moim oczom ukazuje się zawartość na plastikowej podstawce. Gadżet, a obok niego silikonowy pierścień do którego przejdę potem. Usunięcie podstawki okazało się wyzwaniem. Malutki otwór służący do podważenia zdał się na nic, bo podstawka była mocno wpasowana w pudełko. Z pomocą przyszedł element, na którym wyeksponowany był silikonowy pierścień. Pociągnięcie za niego pozwoliło mi dostać się do instrukcji i ładowarki. Zatem mamy komplet zestawu. Zabrakło mi w nim woreczka do przechowywania. Niestety sama muszę coś wykombinować.
Nietypowy kształt gadżetu
Design zabawki jest niezwykły, choć prosty. Nie przypomina mi absolutnie niczego! Jedyne co mi przychodzi na myśl to wibratory na penisa. Gadżet jest podłużny i posiada rowek, z którego wychodzą silikonowe płatki schodzące się ku sobie tworząc tunel. Miejsca między nimi jest dość dużo, a do tego są elastyczne, więc powinny zgrać się z anatomią większości osób.
Masażer Snog jest pokryty grubą warstwą silikonu, ozdobiony złotą plastikową wstawką. To właśnie w to miejsce możemy umieścić dołączony do zestawu pierścień z silikonu. W instrukcji możemy znaleźć informację, że innym zastosowaniem może być użycie go w roli ringa na penisa. Ale szczerze przyznam nie wydaje mi się do tego odpowiednio przystosowany. Jest bardzo cienki i wąski. Niżej znajduje się panel sterowania złożony z dwóch przycisków, a na końcu port ładowania. Ja wybrałam do testów wersję bordową, ale dostępne są jeszcze dwie: miętowa i czarna.
Przemyślane sterowanie
Pora uruchomić gadżet. Przy pierwszym włączaniu należy zwrócić uwagę, że jest aktywny tryb blokady przycisków.
Najpierw należy nacisnąć oba przyciski naraz, przytrzymując kilka sekund. Gdy to zrobimy mamy gadżet gotowy do użytku. Jednokrotne naciśnięcie dużego przycisku włącza zabawkę. Małym przyciskiem zmieniamy intensywność, dużym rytm. Gadżet poza stałymi wibracjami dysponuje 5 rytmami. Rozdzielenie funkcji na dwa przyciski oznacza, że każdy rytm możemy ustawić w odpowiadającej nam intensywności. Przyciski chodzą bardzo lekko i niestety kilka razy niechcący zmieniłam tryb.
Konieczność lubrykantu
To, co zwróciło moją uwagę to głębokie wibracje, które mimo grubej warstwy silikonu nadal są mocne i pobudzające. Okrągła, gładka strona gadżetu idealnie nadaje się do wstępnego pobudzania łechtaczki. Wibracje są fantastycznie rozprowadzane po większym obszarze. No dobrze, a co z naszymi płatkami? Odkryłam, że aby wykorzystać pełnię ich potencjału konieczny jest lubrykant na bazie wody. Na sucho mało czułam i był opór.
To, co zwróciło moją uwagę to głębokie wibracje, które mimo grubej warstwy silikonu nadal są mocne i pobudzające.
Zaskakująca intensywność
Pierwsze zetknięcie płatków z moją łechtaczką natychmiast doprowadziło mnie do niedużego wytrysku. Niesamowite, ale troszkę za intensywne jak na początek zabawy. Dałam sobie chwile oddechu i spróbowałam powoli eksplorować mój srom za pomocą płatków. No i tu wyszły pierwsze wady. Budowa gadżetu uniemożliwia jego stabilny chwyt. Zabawka obraca się w trakcie używania, przez co łechtaczka przestaje być obejmowana płatkami. Zdjęcie pierścienia nieco pomogło, ale nadal gadżet wysuwał mi się z dłoni. Może mocniejsze ściskanie by to ograniczyło, jednak wtedy wibracje za szybko męczą dłoń. Zatem sesja z tą zabawką wiąże się z poprawianiem jej co jakiś czas.
Fantastyczne działanie płatków
Natomiast jej działanie jest niezwykle skuteczne. Płatki fantastycznie otulają clitoris, nie ściskają za mocno. Zwróciłam uwagę, że im mniej dociskam gadżet, tym lepszy efekt. Budowa główki pozwala na wygodne wprowadzenie łechtaczki między płatki bez konieczności ich rozchylania. Wystarczy przesunąć po łechtaczce, a gadżet trafi tam, gdzie trzeba. Faktycznie doznania są inne niż przy zwykłych masażerach. Z jednej strony stymulacja skupia się na łechtaczce, z drugiej wibracje są rozprowadzanie też po wargach sromowych. Snog fantastycznie mi się sprawdził również do masażu sutków, ale tutaj bardzo szybko doświadczyłam przestymulowania.
Faktycznie doznania są inne niż przy zwykłych masażerach. Z jednej strony stymulacja skupia się na łechtaczce, z drugiej wibracje są rozprowadzanie też po wargach sromowych.
Bezproblemowe czyszczenie
Gadżet wytrzymał na jednym naładowaniu dwie dłuższe sesje samomiłości, a ładowanie również nie zajęło długo. Trochę obawiałam się mycia, ale okazuje się, że wyczyszczenie przestrzeni między płatkami wcale nie jest trudne dzięki ich elastyczności. Na dodatek jest to gadżet wodoodporny, więc nie trzeba w trakcie czyszczenia martwić się, że zepsujemy zabawkę.
Idealny dla konkretnych potrzeb
Ten masażer z pewnością umieszczam w kategorii gadżetów przyjaznych początkującym. Nawet, jeśli nie polubimy się z wibrującymi płatkami, to wystarczy ustawić je ku górze i mamy klasyczny masażer. Ja, mimo że miałam już styczność z najróżniejszymi gadżetami, również jestem bardzo zadowolona. Mam masażer, który dosłownie obejmuje moją łechtaczkę i daje możliwość rozgrzania ciała, uwolnienia napięcia i odprężenia po wszystkim. Jedynym dużym minusem jest brak jakiegoś oparcia dla palców, które pozwoliłoby na utrzymanie zabawki w odpowiadającym mi ułożeniu. Snog jest doskonałą zabawką do odkrywania swojego ciała i eksperymentowania ze strefami erogennymi. Dokładnie tego szukałam i niesamowicie się cieszę, że w końcu znalazłam.
Po przeczytaniu recenzji zainteresował Cię wibrujący masażer łechtaczki Amorelie Snog? Znajdziesz go w naszym sklepie.