Rianne S Moon Vibe księżycowy masażer łechtaczki
Uważam się za osobę dość praktyczną. Nie kolekcjonuję butów ani torebek, kupuję je kierując się wygodą i funkcjonalnością, a nie marką czy aktualną modą. Nie działa to jednak w dwóch przypadkach: książkach i gadżetach erotycznych. Tych pierwszych uczę się ograniczać, kupując ebooki, za to tych drugich posiadam całkiem sporą kolekcję. Znaczną ich część oczywiście dostaję, takie już uroki bycia seks vlogerką i testerką, ale lubię sobie od czasu do czasu kupić coś, co totalnie mnie zauroczyło.
Tak było w przypadku marki Rianne S, o czym pisałam już przy okazji wibrującego serduszka (zobacz recenzję). Pudrowo-cukierkowa kolorystyka i urocze kształty skradły moje serce! I oto do mojej kolekcji dołączył nowy masażer łechtaczki Moon Vibe. Przyznaję się bez bicia, że kupiłam go dlatego, że urzekło mnie jego zdjęcie z pączkami. No i oczywiście dlatego, że jest ładny, a ja lubię mieć ładne gadżety. Chciałam też sobie zrobić świąteczny prezent.
Dyskretne opakowanie
Pierwsze co przyciąga uwagę to nietypowe opakowanie. Nie mamy tu klasycznego pudełka, a tylko małą kosmetyczkę z dyskretnym logo. Wrzucona do torebki, nie zwróciłaby niczyjej uwagi, większość z nas ma przy sobie niezbędne kosmetyki spakowane w podobny sposób. Do kosmetyczki dołączona jest kłódka, taka jak te, którymi kiedyś zamykano pamiętniki. Dzięki niej możemy mieć pewność, że nikt, kto nie powinien, nie zajrzy do środka. Warto jednak pamiętać gdzie zostawiło się kluczyk!
Bezpieczenstwo i moc kolorów
W środku oprócz masażera znajduje się też ładowarka USB i instrukcja obsługi. Moon Vibe wykonany jest z silikonu, a element w złotym kolorze to tworzywo ABS, oba materiały są bezpieczne dla ciała. Do wyboru mamy trzy kolory (różowy, fioletowy i koralowy), ja zdecydowałam się na koralowy. Kształt masażera, jak sama nazwa wskazuje na księżyc. Dla mnie to taki trochę księżyc na sterydach, ale niech będzie!
Delikatny masaż różnych stref
To maleństwo wyposażone jest w dwa silniczki, a my do wyboru mamy siedem trybów wibracji. Trzy z nich to ciągłe wibracje o różnej intensywności, pozostałe to zmienne, pulsujące rytmy. Gdy tylko zobaczyłam Moon Vibe to od razu pomyślałam, że te „szczypce” czyli ramiona księżyca są wprost stworzone do stymulacji łechtaczki i sutków! W praktyce rzeczywiście fajnie się to sprawdza, ale w moim przypadku bardziej na rozbudzenie. Końcówki masażera są dość miękkie, przez co wibracje są tam delikatniejsze i idealnie nadają się do początkowej fazy zabaw i dla osób z bardziej wrażliwymi sutkami. Miękkie końcówki mają jeszcze jedno fajne zastosowanie! Idealnie nadają się do masażu wędzidełka.
Gdy tylko zobaczyłam Moon Vibe to od razu pomyślałam, że te „szczypce” czyli ramiona księżyca są wprost stworzone do stymulacji łechtaczki i sutków!
Poręczny i wodoodporny
W momencie, w którym mamy ochotę na nieco intensywniejszą stymulację można użyć całej powierzchni lub boku masażera, wibracje stają się wówczas bardziej odczuwalne.
Umieszczając środkowy palec w otworze sprawimy, że gadżet nie wyślizgnie się z ręki i możemy go w ten sposób użyć do masażu większej powierzchni ciała np. pleców. Przy tym wszystkim należy zaznaczyć, że Moon Vibe jest wyjątkowo cichy, co uważam za kolejny plus. No i można go zabrać pod prysznic lub do wanny, ponieważ jest wodoodporny.
Uroczy i przyjemny
Nic nie poradzę na to, że lubię ładne gadżety. Najbardziej jednak lubię, kiedy wygląd to nie jedyny ich atut. Rianne S po raz kolejny nie zawodzi, co mnie osobiście ogromnie cieszy. Jeśli jesteście na etapie poszukiwań małego i niepozornego masażera to Moon Vibe może okazać się strzałem w dziesiątkę! Jednak nawet osoby, które pierwsze doświadczenia z gadżetami erotycznymi mają już za sobą, mogą odkryć przyjemność z jego używania.
AKTUALIZACJA
Masażer Moon Vibe jest już niedostępny w sprzedaży.