Bijoux Indiscrets It’s a Match!, czyli płynny wibrator dla Twojej łechtaczki
Wibrator w płynie – brzmi wystarczająco intrygująco, aby pokusić się o wypróbowanie. Przyznam, że byłam ciekawa, czy bez szemrzącego bzzz również można poczuć wibrującą przyjemność.
Era Tindera
W istocie It’s a Match! to serum stymulujące łechtaczkę, stworzone przez hiszpańską markę Bijoux Indiscrets. Balsam pochodzi z serii Clitherapy, nawiązującej do aplikacji randkowych typu Tinder. Całe pudełko jest w napisach typu: “Stop swiping and give yourself a super like. Prepare yourself for some serious pleasure” (“Przestań przeklikiwać i daj samej_mu sobie superlajka. Przygotuj się na prawdziwą przyjemność!”) albo: “Orgasmic remedies to survive the dating app era. After all, well-trained fingers are for more than swipe right!” (“Orgazmiczne remedium do przetrwania ery randkowych aplikacji. Koniec końców, dobrze wyćwiczone palce służą nie tylko do przesuwania w prawo!”). Biorąc pod uwagę, że w ostatnich latach coraz więcej osób poznaje swoich_je partnerów_ki (i nie tylko) właśnie online, to całkiem interesująca koncepcja marketingowa.
Koncepcja koncepcją, pewnie równie jak ja jesteś ciekawa_y, czy śmiałe przechwałki znajdują swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Opakowanie, zapach i jeżówka elektryczna
Po rozpakowaniu kartonika w dłonie wpada mi niewielka eco-friendly aluminiowa tubka w modnym kolorze lawendy. W pierwszej chwili przywołuje we mnie skojarzenie z apteczną maścią.
Jej wnętrze skrywa 10 mililitrów mlecznobiałego serum stymulującego łechtaczkę (i różne inne wrażliwe miejsca, np. sutki, nie musimy się przecież ograniczać).
Poza znanym z właściwości nawilżających i regeneracyjnych aloesem, w składzie znajdziemy ekstrakt z kwiatów Acmella oleracea, rośliny znanej także jako znieczulecznik lub jeżówka elektryczna (jeżówka elektryczna – czy to nie brzmi niesamowicie?). Jest ona szeroko stosowana w medycynie i kosmetologii.
Balsam pachnie kokosowo – ja akurat lubię, a Ty? Na początek wystarczy dosłownie kropla, niemniej uczciwie przyznaję, że trudno kontrolować ilość wypływającego płynu. W każdej chwili możemy dołożyć kolejną warstwę, w zależności od tego, jaki efekt chcemy uzyskać.
It’s a Match! jest całkowicie wegański i może być bezpiecznie stosowany również na język (choć ze względu na specyficzny chemiczny posmak nie podpasował ani mnie, ani partnerowi).
Najważniejszy jest kontekst
Warto pamiętać, że produkt nie powinien być używany w sytuacji pozbawionej seksualnego kontekstu. Wyobrażam sobie, że działanie może być wówczas odebrane jako co najmniej drażniące (bo jako takie nadal będzie odczuwalne, co do tego nie mam wątpliwości).
Balsam nadaje się zarówno do zabawy solo, jak i z partnerem_ką. Można go połączyć z gadżetami erotycznymi w stałej formie. Jeśli tylko się u Ciebie sprawdzi, w dalszym eksperymentowaniu ogranicza Cię właściwie tylko wyobraźnia.
Is it a match?
Sama zastosowałam serum It’s a Match! w sytuacji jak najbardziej seksualnej. Niemniej, w ciągu kilku pierwszych sekund poza efektem rozgrzania poczułam… nieprzyjemne szczypanie. Wrażenie trochę podobne do tego, które odczuwa się podczas seksu penetracyjnego bez odpowiedniego nawilżenia.
Ponieważ nie była to jedyna stymulacja, przyznaję, że początkowo po prostu nie ogarnęłam, nie wiedziałam, co dokładnie wywołuje u mnie dyskomfort. Byłam zdezorientowana, czekałam na ten przyjemny efekt mrowienia, o którym się naczytałam, na łagodne pulsowanie. “Czuć bicie serca w cipce” – znalazłam komentarz na jakiejś zagranicznej stronie.
Niestety, nie było mi dane.
Szczypanie było zbyt bolesne. Nie wytrzymałam. Poszłam się opłukać. Gdybym tego nie zrobiła, zgodnie z obietnicą producenta działanie trwałoby jakieś czterdzieści minut. Po szybkim prysznicu niemiłe wrażenie zostało ze mną jeszcze tylko przez kilka chwil. Wróciłam do partnera, ale już nie do serum. Może następnym razem, dziś nie.
Postanowiłam potraktować tę sytuację jako przypomnienie, że jesteśmy różni_e i różne rzeczy sprawiają nam przyjemność, a eksplorowanie pozwala nam je określić.
Warto było szaleć tak?
It’s not a match. Nie dopasowaliśmy się. No trudno. Żałuję, szczególnie że produkt otrzymałam w ramach współpracy i naprawdę miałam nadzieję nie tylko na miłe urozmaicenie, ale i stworzenie rzetelnego opisu działania.
Postanowiłam potraktować tę sytuację jako przypomnienie, że jesteśmy różni_e i różne rzeczy sprawiają nam przyjemność, a eksplorowanie pozwala nam je określić.
Możemy zawsze przewijać w lewo, asekuracyjnie odrzucając wszystkie kandydatury, ale możemy też zaryzykować – w sytuacji, gdy czujemy, że to może być “to”. Jasne, nie każdy ruch w prawo zaskutkuje miłością do grobowej deski, ale z pewnością każdy czegoś nas – o nas samych – nauczy.
Szczegółowy opis i opinie o serum It’s a Match! znajdziesz w naszym sklepie.