Lubrykant to dla mnie obowiązkowy towarzysz przy seksie czy masturbacji, zwłaszcza w towarzystwie gadżetów. Do pewnego czasu radziłam sobie w seksie bez dodatkowego nawilżenia, ale zdarzało się, że okupowałam to podrażnieniami przez kolejne kilka dni.
To przecież nie ma prawa działać. Chwyt marketingowy i naciąganie ludzi – dokładnie z takimi myślami spoglądałam na opis żelu Viamax na stronie Secret Delivery. Moja przekora sprawiła, że właśnie ten produkt wybrałam do recenzji.
Kiedy do sypialni zakrada się rutyna zaczynamy szukać sposobów na to, jak ponownie rozpalić płomień pożądania w łóżku. Pierwszą myślą jaka często przychodzi nam do głowy jest chęć przetestowania nowych pozycji lub wypróbowania gadżetów erotycznych.
Nie ukrywam, że zdecydowanie największą przyjemność sprawia mi stymulacja łechtaczki, jest to dla mnie najszybszy sposób na osiągnięcie orgazmu. Z tego powodu mój wybór, żeby przetestować miniwibrator Surfer marki Moqqa może się więc wydać na pierwszy rzut oka mało oczywisty.
Diamenty kojarzą nam się z najtwardszym minerałem, elegancją, bogactwem czy też pięknem. Ale dlaczego mamy ograniczać się tylko do tych wąskich ram – skoro można osiągnąć o wiele więcej? Właśnie marka Bijoux Indiscrets, idąc tym tropem, stworzyła Twenty One wibrujący… diament!
Sensuva to amerykańska marka kosmetyków erotycznych opartych na naturalnych składnikach. Na swojej stronie jej przedstawiciele piszą, że mają na celu “pomóc mężczyznom i kobietom żyć zdrowiej i bardziej namiętnie”. Z mojej strony to zdanie wygląda na nieinkluzywne wobec osób, które nie identyfikują się z żadną z tych dwóch płci.
Kiedy do tej pory myślałam o świecy i masażu erotycznym to automatycznie przypominał mi się pewien film porno, który kiedyś przez przypadek znalazłam u starszego brata na komputerze. W akcji brały udział dwie dziewczyny i wosk z roztapianej świeczki.
Jednym z moich ulubionych elementów stosunku z partnerem, jest przygotowywanie się do niego. Tworzenie nastroju świeczkami, muzyką, robienie makijażu i oczywiście zakładanie seksownej bielizny. A do niej mam naprawdę dużą słabość.
Kajdanki to klasyka gadżetów BDSM. W codziennym życiu kojarzą się nam z akcesorium policyjnym służącym do unieszkodliwiania osób zatrzymanych. W tym kontekście oczami wyobraźni widzę zimne, metalowe obręcze, które przy zatrzaskiwaniu wydają bardzo charakterystyczny dźwięk.
Moi drodzy przedstawiam Womanizer – gadżet, który „wysysa” orgazm. Tak chyba najłatwiej opisać jego działanie. I w dodatku robi to bezdotykowo. Jak to możliwe? Silikonowa nakładka jedynie otacza łechtaczkę, a powietrze wprowadzone w drgania sprawia, że doznajemy wrażenia podobnego do ssania.
Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie jaki gadżet koniecznie chciałabym mieć w swojej, dość licznej, kolekcji, to bez wątpienia powiedziałabym, że pulsator! Myślę, że zrozumie to każdy, kto choć raz trzymał go w rękach. I nie kupiłam go chyba jeszcze tylko dlatego, że sama do końca nie wiedziałam czy to gadżet dla mnie.
Uwielbiam hiszpańską markę Bijoux Indiscrets. Wiem, że się powtarzam, ale to co oni wyprawiają na rynku produktów erotycznych jest niesamowite. Ktokolwiek stoi za ich pomysłami, za całą strategią i marketingiem, z pewnością wie co robi!