Były glina na tropie przyjemności. Historia marki Fleshlight

Avatar photo
Autorka:
09.05.2023 · Czas czytania: 10 min
Przeroczysty masturbator Fleshlight Quickshot oraz lubrykant i płyn do czyszczenia tej samej marki leżą otoczone ozdobami.Przeroczysty masturbator Fleshlight Quickshot oraz lubrykant i płyn do czyszczenia tej samej marki leżą otoczone ozdobami.

Hallie Lieberman, historyczka zajmująca się seksualnością, twierdzi, że sztuczne pochwy pojawiły się już w XVII wieku – pierwsze były japońskie masturbatory wykonane z szylkretu i aksamitu. Z kolei w USA sztuczne pochwy dało się kupić od końca XIX wieku, zaś Pocket Pal od Doc Johnson zadebiutował pod koniec lat 70. ubiegłego stulecia. Ale kto sprawił, że popularność masturbatorów poszybowała w górę? Przybliżamy historię Fleshlight – marki, której nazwa stała się synonimem masturbatora w nowoczesnej odsłonie.

Historia Fleshlight: od bliźniaczej ciąży do bestsellera

Wszystko zaczęło się w latach 90., kiedy były policjant, Steve Shubin z żoną starali się o kolejne dziecko, co zakończyło się niespodziewanym wręcz sukcesem: Kathy zaszła w ciążę bliźniaczą. Oznaczało to jednak, że jako 46-latka musi zrezygnować z seksu, by nie zagrozić ciąży – ciąża w tym wieku jest bowiem ryzykowna i wymaga szczególnej troski, a co dopiero z bliźniakami. Niedługo po otrzymaniu tych wieści Steve spytał Kathy: “Słuchaj, czy pomyślałabyś, że jestem totalnym zboczeńcem, gdybym powiedział Ci, że podczas Twojej seksualnej abstynencji chciałbym użyć czegoś, żeby Cię zastąpić?”.

Przed oczami żony stanęła dmuchana lalka i para chwilę pośmiała się z tego pomysłu. Ale później Kathy odpowiedziała: “Cóż, gdyby alternatywami miały być niewierność i choroby, i wszystkie inne okropne rzeczy, które zdarzają się małżeństwom, zgodziłabym się. Ale to musiałoby być coś pięknego, artystycznego, coś wyższej klasy, co miałoby sens”.

Steve uznał ten pomysł za świetną okazję – miał wrażenie, że na rynku nie istnieje nic podobnego. I w zasadzie miał rację. Ówczesne masturbatory przypominały wspomniany już Pocket Pal od Doc Johnson. Profesorka gender studies, Lynn Comella wspomina je jako „bezcielesne, często niezgrabnie wyglądające sztuczne pochwy – czasami ze sztucznymi włosami łonowymi”. Wiele sklepów erotycznych, które sprzedawały również produkty dla kobiet, nie chciało mieć w swojej ofercie tego typu potworków, nie współgrały z ich atmosferą przyjazną kobietom.

Eksperymenty szalonego naukowca

Tworzenie pierwszych prototypów masturbatora wymagało od Steve’a ogromnej ilości prób i błędów. W swoim garażu Steve mieszał spożywczy olej mineralny (jadalny, więc nieszkodliwy dla ciała) z tworzywami termoplastycznymi (czyli specyficznymi rodzajami plastiku stosowanymi m.in. w procedurach medycznych). Steve nie miał wcześniejszego doświadczenia z tego typu eksperymentami, ale ze względu na duszę szalonego naukowca i historię dziadka, który był inżynierem, czuł, że ma podstawy do bycia wynalazcą.

Największym wyzwaniem okazało się znalezienie takiej proporcji składników, by powstały materiał przypominał ludzkie ciało, a jednocześnie mógł się rozciągać oraz powracać do pierwotnego rozmiaru.

Największym wyzwaniem okazało się znalezienie takiej proporcji składników, by powstały materiał przypominał ludzkie ciało, a jednocześnie mógł się rozciągać oraz powracać do pierwotnego rozmiaru. Cel ostatecznie został osiągnięty, jednak Steve wspomina, że zajęło mu to znacznie więcej czasu i pieniędzy niż przewidywał. W celu założenia nowej firmy i rozwijania konceptu masturbatora Steve uszczuplił wstępnie rodzinne oszczędności o 50 tysięcy dolarów, zaś do czasu sprzedania pierwszego egzemplarza zainwestował w ten pomysł 2 miliony dolarów.

Fleshlight czyli latarka z niespodzianką

A skąd pomysł na charakterystyczny kształt latarki? Pierwotne prototypy masturbatorów Steve’a były manekinami od kolan do żeber, jednak okazało się, że na tak duże, realistyczne lalki absolutnie nie było popytu.

Zrozumiałem, że faceci chcą używać czegoś, co jest przenośne, dyskretne itd. Wpadłem na pomysł, że no cóż, jeśli mam umieścić materiał w obudowie, to muszę ją zaprojektować. Faceci lubią narzędzia, piwa, termosy i tym podobne. Idąc tym tropem, zdecydowałem, że zrobię latarkę. Większość facetów ma latarkę w swoim samochodzie, ciężarówce lub garażu, więc nazwę to Fleshlight”.

Nazwa produktu narodziła się więc z gry słów: flashlight to po angielsku latarka, a flesh – ciało. A kiedy cały koncept produktu był gotowy, w 1998 roku Steve uzyskał patent na swój materiał SuperSkin™. Receptura niezawodnego materiału pozostaje więc niezmienna już od ponad 20 lat!

Zaskakujący pomysł i wielki sukces

Na pomysł zaangażowania do produkcji gwiazd porno wpadli z kolei synowie Steve’a, którzy pracowali wtedy u niego. Nauczyli się zdejmować gipsowe odlewy z ludzkich ciał, co nie było takie łatwe, bo wymagało odpowiedniego przygotowania. Mokra zaprawa była zimna, więc aktorki, których krocza miały zostać uwiecznione w masturbatorach, musiały się najpierw rozgrzać i podniecić, by ich narządy płciowe były odpowiednio nabrzmiałe. Wtedy ekipa robiła im zdjęcia, a następnie nakładała gips na wulwę lub anus. Nie zawsze odlewy wychodziły idealnie – z powstałej gipsowej formy tworzono wstępny gliniany model, który był potem dodatkowo rzeźbiony przez profesjonalnego artystę na podstawie zdjęć, żeby dokładnie oddać rzeczywistą anatomię. Obecnie można zamówić Fleshlight na wzór swojej wulwy lub odbytu, ale taka atrakcja kosztowałaby około 5000 dolarów.

Obecnie można zamówić Fleshlight na wzór swojej wulwy lub odbytu, ale taka atrakcja kosztowałaby około 5000 dolarów.

Produkcja masturbatorów na Amerykę Północną i Australię odbywa się w całości w Austin w Teksasie – firma ma tam około 100 pracowników. Europejska siedziba i fabryka znajduje się w Sewilli w Hiszpanii. Od początku istnienia firma sprzedała już ponad 15 milionów Fleshlightów i wciąż sprzedaje 80 tysięcy sztuk miesięcznie na całym świecie!

Misja: odczarujmy męską masturbację

Chociaż motyw męskiej masturbacji jest znacznie bardziej obecny w popkulturze niż kobiecej (patrz: filmy od “American Pie” do „Call Me By Your Name”), jednak często jest ona traktowana jako pretekst do żartów czy aktywność dla osób, które nie mają z kim uprawiać seksu, bo nie są na tyle atrakcyjni, by znaleźć partnerkę_a. Mimo że męska seksualność jest znacznie bardziej akceptowana, a przynajmniej widoczna, to akurat masturbacja bywa uznawana za coś wstydliwego. I chociaż w ostatnich latach bardzo dużo mówi się w mediach o kobiecej masturbacji jako ważnej czynności i przejawie emancypacji, a dilda i wibratory coraz częściej pojawiają się w czasopismach i telewizji, to jakoś nie widać podobnej tendencji normalizacji męskiej masturbacji i gadżetów do niej stworzonych.

TO WARTO PRZECZYTAĆ

Czy zabawek erotycznych używają tylko kobiety? Więcej o tym i podobnych mitach przeczytasz w artykule Natalii Trybus: Największe mity na temat gadżetów erotycznych

Steve przekonał się boleśnie o stygmatyzacji męskiej masturbacji, kiedy odmówiono mu publikacji reklam Fleshlight. Zwrócił uwagę, że powodem mógł być fakt, że reklamę zobaczą kobiety, a one masturbację partnerów często traktują jak zdradę. Uznał więc, że rozwiązaniem jest edukowanie mężczyzn o tym, że masturbacja jako sposób na zaspokojenie swoich potrzeb nie jest powodem do wstydu, a kobiet o tym, że autoerotyzm nie ma komponentu emocjonalnego, jest wynikiem potrzeby fizjologicznej. Steve stał się więc ambasadorem męskiej masturbacji i już od wielu lat przekonuje w wywiadach o tym, że masturbacja jest niezbędna. Traktuje masturbację także jako prewencję nadużyć wobec kobiet, zakładając, że mężczyźni usatysfakcjonowani masturbacją nie będą wywierać presji na uzyskanie seksu od swoich partnerek.

Rzadko który twórca mówi tak bezpośrednio o tym, że stworzył produkt idealny dla siebie samego.

Produkt tworzony z pasją

Muszę przyznać, że zapał Steve’a do pracy wydaje mi się imponujący – mimo że tworzył Fleshlight na czas ciąży swojej żony, to dwie dekady później nadal używa swoich masturbatorów. Rzadko który twórca mówi tak bezpośrednio o tym, że stworzył produkt idealny dla siebie samego. A że przy okazji ten produkt okazał się doskonały dla tysięcy czy milionów innych osób z penisami, tym lepiej! Warto jednak wspomnieć, że twórca Fleshlightów jest w pewien sposób kontrowersyjną postacią: w wywiadach zdarzyło mu się opowiadać o swoich wyjątkowo brutalnych zachowaniach z czasów pracy w policji, a i opinie pracowników firmy nie zawsze pokazują go w najlepszym świetle.

Uprzedmiotowienie czy upodmiotowienie kobiet?

Dziennikarka portalu Vice trafnie zauważa również, że “dziś Fleshlight polaryzuje nawet społeczność, która go używa. Z jednej strony, Fleshlight jest drogą do poszukiwania nowych form otwartości seksualnej. Z drugiej, sprowadza człowieka do repliki jego narządów rozrodczych”.

Najbardziej wyraźnym przykładem uprzedmiotowienia kobiecych ciał w wykonaniu Fleshlight jest oczywiście seria Girls. Jednak same aktorki, których wulwy i odbyty zostały uwiecznione w postaci masturbatorów miewają odwrotny punkt widzenia. Posiadaczka pierwowzoru jednej z najpopularniejszych wulw z tej serii, Stoya zauważa, że wiele osób ogląda porno nielegalnie i bez zwracania uwagi na konkretne aktorki, jednak w przypadku Fleshlightów klient zazwyczaj świadomie wybiera model o jej kształcie. Ktoś kupuje ten konkretny Fleshlight, bo docenia jej pracę lub nawet po prostu przejrzał zdjęcia oraz opis na stronie produktu i spodobało mu się to, co zobaczył na tyle, że zapłacił niemałą kwotę za fantazję o seksie z nią. „To jest tak naprawdę uczłowieczające”.

Dziewczyny Fleshlight zarabiają bowiem tantiemy zależne od sprzedaży egzemplarzy na ich wzór, a nie tylko jednorazowe honorarium.

Czujesz się trochę, jakbyś miała figurkę na swój kształt” dodaje Stoya, której zarobek ze sprzedaży Fleshlight Girls pozwolił na finansową stabilizację i założenie własnej firmy produkującej niezależną, etyczną pornografię. Dziewczyny Fleshlight zarabiają bowiem tantiemy zależne od sprzedaży egzemplarzy na ich wzór, a nie tylko jednorazowe honorarium. Obecnie zostanie jedną z Fleshlight Girls to cel kariery dla wielu aktorek z branży. Być może wynika to z niezbyt szlachetnych powodów: chęci zarobku i narcystycznych ciągot, ale trzeba przyznać, że budowanie poczucia własnej atrakcyjności na podstawie opinii innych osób to dość naturalne i bardzo ludzkie dążenie.

Stereotypowo męski punkt widzenia

Osobiście nieszczególnie podoba mi się bardzo heteronormatywna (niezwracająca uwagi na różnorodność tożsamości płciowych i preferencji seksualnych) narracja założyciela Fleshlight, w dużej mierze kładąca nacisk na to, że mężczyźni mają większe niż kobiety potrzeby seksualne (co oczywiście nie jest całą prawdą).

Na Instagramie marki znajdziemy, za przeproszeniem, mnóstwo gołych dup i cycków. Fleshlight świadomie odwołuje się więc do komunikatów seksualizujących kobiety zamiast w centrum promocji postawić osoby z penisem i ich potrzeby. Doszliśmy więc do sytuacji, gdy reklamy nowoczesnych gadżetów dla wulw i wagin, jeśli prezentują ludzi, to przede wszystkim są to zmysłowe, artystyczne obrazy rozkoszy kobiet (patrz: reklama marki LELO), a gadżety dla penisów – zdjęcia wyidealizowanych, zgodnych z kanonem piękna aktorek porno. Mam wrażenie, że w tym przekazie zaginęli gdzieś po drodze mężczyźni i ich ciała.

Jeśli chodzi o działania odpowiedzialne społecznie, w jednym z artykułów z 2014 roku znalazłam wzmiankę o tym, że Fleshlight finansował operacje rekonstrukcji piersi po mastektomii czy pomagał ratować populację azjatyckich słoni (!?), ale obecnie nie widzę na stronie marki żadnych informacji o CSR. Istnieje też ryzyko, że nie jestem w stanie do nich dotrzeć przez bardzo słabą czytelność automatycznie tłumaczonej na polski strony (języka nie da się zmienić ręcznie lub nie jestem w stanie znaleźć tej opcji).

Fleshlight Flight masturbator – Pilot 189,90 zł
KUP TERAZ

Fleshlight: pierwsze dyskretne masturbatory

A co stoi za tak wielką popularnością Fleshlightów? Jakie zalety mają poszczególne modele? Myślę, że ich największą zaletą, której brakowało poprzednikom, jest dyskrecja. Opakowanie w kształcie latarki rzeczywiście nie budzi podejrzeń – można je trzymać w garażu, samochodzie czy szufladzie szafki nocnej – w końcu latarka może się przydać w losowych momentach przerwania dostaw energii elektrycznej 😉

Realistyczne wrażenia

Najbardziej znane produkty Fleshlight to oczywiście seria realistycznych masturbatorów Girls. Otwory części z nich odwzorowują wulwy, a inne – anusy aktorek porno. Wielkość kolekcji robi wrażenie, naprawdę jest z czego wybierać – w naszym sklepie znajdziesz około 40 modeli. Girls są dosyć duże: obudowa ma długość użytkową 23 cm, całkowitą – 25 cm.  Myślę, że masturbator Fleshlight Girls to doskonały pomysł na urodziny czy wieczór kawalerski/panieński dla osób, o których wiemy, że gustują w pornografii i lubią takie realistyczne zabawki, które mogą też wykorzystać do zabawy z partnerką_em.

Wielbicielom realistycznych zabawek można też polecić standardowy model: Classic Pink Lady dostępny w kilku wersjach wewnętrznej struktury m.in.: Original dla łagodniejszych i Vortex dla bardziej różnorodnych doznań. Jego otwór ma wygląd standardowej wulwy, a produkt jest trochę tańszy niż modele z serii Girls, chociaż nie różni się rozmiarem. Zbliżone kształtem do modelu Classic są też masturbatory Stamina Training Unit (w skrócie STU) umożliwiające naukę kontroli wytrysku, polecane osobom z przedwczesną ejakulacją. Do wyboru mamy opcję z otworem w kształcie sromu, odbytu oraz możliwość zakupu w zestawie z akcesoriami.

Designerskie, przezroczyste modele

W tym samym rozmiarze są też modele Turbo i Ice: wyglądające znacznie mniej realistycznie przez nietypowe kolory materiału. Turbo ma dyskretny, okrągły otwór, a Ice, chociaż ma wygląd odbytu lub wulwy, jest to znacznie mniej zauważalne na pierwszy rzut oka przy jego przezroczystości.

Masturbator Turbo dzięki specjalnej strukturze ma imitować wrażenia z seksu oralnego, zaś Ice ma w całości przezroczystą obudowę, która daje możliwość poglądu penetracji dla dodatkowych wizualnych wrażeń.

Odrobinę mniejszym modelem jest Flight: ma 16 cm długości użytkowej i 20 cm całkowitej. Jego wielkość, okrągły otwór i przezroczysty materiał czyni go chyba najdyskretniejszym z Fleshlightów i świetnym towarzyszem podróży. Dostępny jest w wersjach z różną wewnętrzną strukturą.

Kompaktowe, podróżne masturbatory

Jeszcze mniejsze są masturbatory z serii Go, zachęcającej oczywiście do zabrania ze sobą na wycieczki. Ich obudowa ma długość 18 cm, a wewnętrzny otwór 16,5 cm i są to po prostu mniejsze wersje modeli STU i Ice oraz przypominające masturbatory Classic modele: Surge Lady (z otworem pochwowym) i Jolt (z otworem analnym).

Najmniejszymi, niemal kieszonkowymi produktami Fleshlight są modele Quickshot. Ich długość całkowita to 11 cm, użytkowa 9 cm. Każdy z nich ma budowę otwartą z dwóch stron, co czyni je bardziej przyjaznymi do zabaw z partnerką_em. Wyjątkowo każdy z nich ma dwa otwory: z jednej strony pochwowy, z drugiej – analny. Dostępne są w wersjach z różną strukturą i w różnych kolorach.

Stymulacja wibracjami lub niezwykłą wewnętrzną strukturą

Zaś najdroższy i najnowocześniejszy Fleshlight to Vibro. Jak sama nazwa wskazuje, posiada on wibrujące naboje, które stanowią dodatkową stymulację obok nietypowych wypustek.

Warto dodać, że wewnętrzne struktury masturbatorów są projektowane niezależnie od wyglądu otworu i są raczej dość abstrakcyjne, nie przypominają prawdziwej pochwy/odbytu (także w przypadku serii Girls). W Secret Delivery przekrój struktury danego Fleshlighta można zobaczyć na poglądowych zdjęciach, już na etapie wyszukiwania interesującego modelu.

Fleshlight Vibro masturbator – Touch 299,90 zł
KUP TERAZ

Bezpieczny materiał i praktyczne rozwiązania

Wkład wszystkich masturbatorów zrobiony jest oczywiście z opisanego wyżej tworzywa SuperSkin™, które przypomina w dotyku ludzką skórę. Z produktem otrzymujemy gratis saszetkę lubrykantu, ale można z nim bezpiecznie używać różnych żeli na bazie wody.

Pełnowymiarowe masturbatory posiadają obudowy z antypoślizgowym uchwytem. Wszystkie modele są wielokrotnego użytku, co uważam za ekologiczne podejście, chociaż może to utrudniać decyzję o pierwszych zakupie, kiedy najtańszy model kosztuje 129 zł. Fleshlighty można myć i suszyć, jednak użytkownicy czasem zwracają uwagę na trudność dokładnego czyszczenia materiału, a przede wszystkim wstyd przed suszeniem sztucznej pochwy na widoku. Jak wspomniałam, modele na polski rynek wytwarzane są w Hiszpanii, co czyni je pewnie trochę bardziej etycznym wyborem niż produkty wytwarzane w Chinach.

Wyjątkowe akcesoria i nieheteronormatywne opcje

Oprócz samych masturbatorów marka proponuje użytkownikom dodatkowe akcesoria:

Jako ciekawostkę dodam, że obok heteronormatywnej Fleshlight istnieje też odrębna marka dla gejów: FleshJack od tego samego producenta, która ma w ofercie m.in. masturbatory z otworami w kształcie odbytów, ust i pośladków. Czy może za jakiś czas producent podejmie decyzję o przekształceniu marki Fleshlight w bardziej inkluzywną i likwidacji FleshJack? Zobaczymy.

Masturbatory o uzasadnionej popularności

Mimo że Fleshlighty to zabawki zdecydowanie nie w moim stylu i kupując partnerowi prezent, najprawdopodobniej wybrałabym inną markę, to nie można im odmówić popularności. Wielu osobom widocznie podoba się ta estetyka oraz częściowa dyskrecja Fleshlightów i są gotowi zapłacić więcej za wyjątkowo realistyczny, bardzo przyjemny materiał czy masturbator będący dodatkowo fantazją o lubianej aktorce porno. Wspomniana na początku historyczka seksualności Hallie Liebermann stwierdza, że ciężko ocenić, jaki wpływ na społeczeństwo miało pojawienie się Fleshlightów, ale skoro dają orgazmy, a orgazmy uprzyjemniają ludziom życie, to niewątpliwie Fleshlighty czynią społeczeństwo szczęśliwszym. Zaś Ci, którzy tak jak ja mają pewne obiekcje wobec estetyki i misji Fleshlight, spokojnie znajdą alternatywę w postaci szerokiej oferty bardziej abstrakcyjnych masturbatorów Tenga czy zaawansowanych wibrujących modeli od Satisfyer, Fun Factory, Svakom, MYHIXEL, Kiiroo i innych marek.

Jeśli chcesz przyjrzeć się szerokiej ofercie kultowych już masturbatorów-latarek Fleshlight, szukaj ich w naszym sklepie.


Źródła:

Avatar photo

O autorce:

Asia Lewicka

Cześć, jestem Asia! Jestem psycholożką, edukatorką seksualną i absolwentką studiów seksuologicznych. W Secret Delivery ubieram w słowa różne treści, dzięki którym pragniemy przybliżać Wam świat gadżetów erotycznych. Na blogu tworzę cykl artykułów „Wiedza o markach”, w którym opowiadam o historii i produktach najciekawszych firm z branży erotycznej. Dzielę się z Wami również moimi recenzjami gadżetów i kosmetyków oraz kontynuuję cykle „Wiedza o gadżetach” i „Seks-porady dla par”, pisząc poradniki dotyczące zabawek i dbania o życie erotyczne w związku.