Masturbator Tenga Spinner – odkrywanie nowych przyjemności we dwoje

Avatar photo
Autorka:
28.08.2019 · Czas czytania: 5 min
Masturbator Tenga Spinner w opakowaniu w kształcie białej tuby z przezroczystą środkową częścią.Masturbator Tenga Spinner w opakowaniu w kształcie białej tuby z przezroczystą środkową częścią.

Podczas rozwoju mojej świadomości seksualnej, podjęłam decyzję, że chcę wspierać kobiety w odnalezieniu drogi do ich spełnienia. Z partnerem jak i przy samomiłości. Mam już nawet wypracowany schemat rad jakich udzielać, zabawek jakie warto polecić, a także książek, które powinno się przeczytać.

Na własnym doświadczeniu, również opracowałam skrypt, który ma na celu uświadomienie partnera, dlaczego masażer łechtaczki w łóżku to świetny pomysł! I wcale nie oznacza to, że z nim jest coś nie tak, albo robi coś źle. Przekonana o sile swojej wiedzy, ale także o zdolności odpowiedniego podejścia do kobiet jak i mężczyzn, śmiało stwierdziłam, że bez problemu będę w stanie przekonać obecnego partnera do wypróbowania erotycznego gadżetu. Tym razem w imię jego przyjemności oraz otworzenia go na nowe bodźce stymulujące. I faktycznie, akurat tu byłam skuteczna. 

Masturbator od specjalistów w tej dziedzinie

Moim wyborem był masturbator Spinner, bardzo dobrze znanej mi marki Tenga. Chyba żadna inna firma nie posiada tak szerokiego asortymentu, zachowując przy tym niesamowicie dużą różnorodność. Decydując się na konkretny produkt, możemy być pewni, że każdy model będzie odznaczał się czymś szczególnym.

Przezroczysty masturbator w ukośne, turkusowe paski w opakowaniu w kształcie białej tuby z przezroczystą środkową częścią.

Tenga Spinner jest dostępny w trzech wariantach: 01 Tetra – z niebieską spiralą, 02 Hexa – z pomarańczowym wykończeniem i w kolorze zielonym – 03 Shell. Zacznijmy od tego co je łączy. Przychodzą one oryginalnie zafoliowane, z plastikowymi nakładkami na obu końcach masturbatora. Pod jedną z nich możemy znaleźć dedykowany żel Tenga Hole Lotion (zobacz recenzję), na pierwszą przygodę. Oczywiście możemy użyć każdego innego lubrykantu – byle był na bazie wody. Poza tym, wyposażone są w podstawkę (która po umieszczeniu w niej gadżetu, przypomina rakietę kosmiczną). To takie mini sitko mające pomóc w jego suszeniu. Wszystkie wykonane są z miękkiego i przyjemnego w dotyku elastomeru. Przypomina on trochę przezroczystą galaretkę. Jest bardzo plastyczny, ale sprężyna umieszczona w środku zdaje się trzymać jego kształt w niezmiennej formie.

Poza kolorem spirali, modele Tenga Spinner różnią się średnicą otworu do którego wprowadza się penisa, a także sztywnością samego materiału, który trzymamy w ręku oraz wypustkami wewnątrz – czyli praktycznie wszystkim. Tetra jest wykonana z najbardziej miękkiego materiału z dużą dziurką. W środku znajdziemy wzór z geometrycznych płytek z łagodnymi brzegami. Hexa jest zrobiona ze sztywniejszego tworzywa ze średnim wejściem. W tym przypadku, przekrój pokaże nam wzór sześcianów z mocnymi brzegami. Shell – jest najsztywniejszy (ale wciąż przy zachowaniu swojej galaretowatości) i ma małą średnicę. Wnętrze wykonane jest z okrągłych wachlarzy z mocno zaznaczonymi brzegami.

Muszę przyznać, że dawno żaden gadżet nie wywołał u mnie takiej ekscytacji! I chyba pierwszy raz w życiu, bardzo chciałam mieć penisa, tylko po to, żeby móc przetestować Tenga Spinner.

Ekscytująca i dyskretna nowość

Muszę przyznać, że dawno żaden gadżet nie wywołał u mnie takiej ekscytacji! I chyba pierwszy raz w życiu, bardzo chciałam mieć penisa, tylko po to, żeby móc go przetestować. (Masturbator nie samego członka!) Niestety musiałam ograniczyć się do wsunięcia palców i wybadania wnętrza zabawki.

Masturbator Tenga Spinner w ukośne, turkusowe paski stoi na przezroczystym stojaku.

Nawiasem wspomnę, że dobrałam się do Tenga Spinner na siłowni. Byłam wtedy z moim kolegą, który po zobaczeniu gadżetu, zmarszczył brwi i powiedział, że strasznie męską tę lampkę sobie kupiłam. To tylko potwierdza, jak bardzo dyskretne są produkty marki Tenga. A myślę, że to spory plus. W końcu, gdy ktoś niepowołany zobaczy przy łóżku naszą zabawkę to ostatnie o czym pomyśli to, że właśnie widzi masturbator. Szczególnie, że te nadal kojarzą się ze sztuczną pochwą wepchniętą do puszki po piwie.

„Pożycz mi swojego penisa”

Ale wracając do testów – nie ma co ukrywać, palce to nie penis. Tu była potrzebna męska ingerencja. Dlatego zwróciłam się do mojego partnera z pytaniem „Co ty na to, żebyśmy przetestowali coś nowego?”. Żartuję, tak naprawdę powiedziałam „Pożycz mi swojego penisa!”. I pożyczył! Jesteście ciekawi co było dalej? 

Ten wieczór nie rozpoczął się długą grą wstępną. Wręcz przeciwnie – po tygodniu celibatu rzuciliśmy się na siebie jak wygłodniałe zwierzaki. I tak naprawdę o tym, że zabrałam ze sobą masturbator, przypomniałam sobie dopiero po kilku godzinach. Oczywiście od razu zaproponowałam sprawdzenie nowego nabytku.

Stresujące początki

Z początku sama zabrałam się za próbę wprowadzenia członka w wyznaczony otwór. I przyznaję – poległam. Dziurka wydawała mi się stanowczo za mała.

Dłoń trzyma nieduży masturbator Tenga Spinner, który jest oblewany wodą.Jak się potem okazało – z nią było wszystko w porządku, to ja miałam dwie lewe ręce. Mój partner poradził sobie z tym w dwie sekundy. A potem przekazał mi kontrolę. Po kilku dość nieudolnych ruchach, penis zmiękł i wręcz wyślizgnął się z otworu. Przejęłam winę na siebie, w końcu też się dopiero uczyłam. Ale tym razem właścicielowi członka nie poszło lepiej. I szczerze mówiąc pierwszy raz poczuliśmy… stres i napięcie? Lekki dyskomfort, trochę jak przy pierwszym razie. Nie wiedzieliśmy co robimy i czy robimy to dobrze. Jakby nie patrzeć, w sumie faktycznie to był nasz pierwszy raz z masturbatorem. Po chwili usłyszałam od partnera, że dziwnie się z tym czuje. Ja też odnosiłam wrażenie, że to chyba nie był najlepszy pomysł. Dlatego odłożyłam Tenga Spinner na szafkę nocną. I został on tam do samego rana.

Przed powrotem do domu, poprosiłam chłopaka, żeby tym razem spróbował beze mnie. Może pójdzie mu sprawniej. Zgodził się, a ja nie musiałam długo czekać na feedback. Już po kilku godzinach dostałam wiadomość z informacją, że nadal pchanie penisa w gumowy otwór, który ma symulować pochwę jest niekomfortowe. Byłam zawiedziona. Przecież miało być fajnie!

Nowego gadżetu trzeba się nauczyć

Pomyślałam o gadżetach, które przewinęły się przez moje ręce. Nie każdy był cudem techniki, a praktycznie każdego musiałam uczyć się od nowa. Bardzo łatwo w końcu nam się przyswajać do jednego stylu samomiłości. A różne zabawki, dają nam różne odczucia. Dlaczego więc, w tym przypadku miałoby być inaczej? Było to coś odmiennego od tego co znamy. Zwróciłam się z prośbą o kilka kolejnych prób. Po trzech dniach dostałam nową wiadomość – TO DZIAŁA! 

Okazało się, że była to kwestia pewnego schematu i blokady w głowie. A na samym początku też mojej obecności. Nie zawsze jesteśmy gotowi uczyć się czerpania przyjemności w nowy sposób przy drugiej osobie. I to całkowicie normalne. Miałam podobnie ze stymulacją analną – najpierw wolałam przetestować jak to będzie w zaciszu własnego pokoju.

Partner przekazał, że Tenga Spinner potrafi dać zaskakująco dużo przyjemności. Ma sporą przewagę nad ręką. Głównie ze względu na wypustki które znajdują się w środku, ale także lubrykant, który nie wchłania się tak szybko jak w dłoń.

Przyjemne wypustki

Partner przekazał, że Tenga Spinner potrafi dać zaskakująco dużo przyjemności. I faktycznie – ma sporą przewagę nad ręką. Głównie ze względu na wypustki które znajdują się w środku, ale także lubrykant, który nie wchłania się tak szybko jak w dłoń.

Dłonie trzymają dolną, białą część opakowania masturbatora z napisem Tenga oraz przezroczystą podstawkę.Do tego przy ruchu przywodzącym, spirala skręcała się, stymulując dodatkowo penisa. I w bardzo prosty sposób można było regulować nacisk na członek.

Minusem (nie dla wszystkich, bo tu pojawia się kwestia preferencji) było to, że na samym początku masturbator trzeba rozgrzać. Czyli wykonać kilka ruchów na zimno. Dodatkowo, podczas bardzo energicznej samomiłości, góra gadżetu trochę zaczęła… pękać przy naciąganiu. Ale nie przebiła się. Tutaj zwracam uwagę, że był to pierwszy gadżet mojego partnera więc też nie wiedział jak dostosowywać nacisk i na ile można sobie pozwolić. Ostatnią uwagą, która została mi przekazana było to, że nie da się masturbatora wywinąć na drugą stronę i go umyć. Natomiast do zestawu została dołączona podstawka, która służy do łatwego przepływu powietrza i umożliwia wyciekanie wody. 

Do seksu solo i w parze

Po przekazanych wnioskach i zaangażowaniu partnera, podjęliśmy próbę ponownego trójkąta z gadżetem od Tenga. Tym razem nie rzuciłam się w nieznane, przekonana, że wiem wszystko. Tylko poprosiłam, żeby to mój partner mną pokierował. I było to na swój sposób naprawdę wyjątkowe. Tenga Spinner pozwolił nam przeżyć na nowo nasz wspólny pierwszy raz. Przypomniał mi jak ważna jest wymiana zdań i poznawania siebie. I niezakładania z góry, że pozjadało się już wszystkie rozumy! Oczywiście nie obyło się bez dodatkowego śmiechu – ale my już tak mamy. Sam masturbator stał się fajnym dodatkiem.

Myślę, że to bardzo dobry prezent dla każdego faceta. Po pierwsze daje on fantastyczne doświadczenia. A po drugie otwiera przed nami możliwość porozmawiania o własnej seksualności. I skorzystania ze świetnego rozwiązania na grę wstępną! Czyli powiedzenie „Pokaż mi, jak sprawiasz sobie przyjemność”. To może być bardziej podniecające niż może Wam się wydawać. Sprawdźcie to koniecznie!

Recenzja pozostawia niedosyt? Szczegółowy opis Tenga Spinner sprawdzisz w naszym sklepie.

Avatar photo

O autorce:

Karolina

Witajcie, z tej strony Karolina. Od zawsze pasjonował mnie temat relacji międzyludzkich, szczególnie pod względem tworzenia erotycznego napięcia. Promuję również zdrowe podejście do seksualności oraz bezwarunkową miłość i szacunek do własnego ciała, czym mam nadzieję was zarażać.