Zawsze należałam do tego grona kobiet, które stawiały na zabawki erotyczne w postaci wibratorów lub pozycji w typie Womanizera – po prostu lubię te dodatkowe doznania, tak różne od dotyku choćby palcami. Jednak czysta ciekawość w końcu przezwyciężyła i zdecydowałam się na pierwsze w swojej kolekcji dildo.
Gadżety erotyczne
Dział „Gadżety erotyczne” zawiera artykuły z naszych trzech gadżetowych cykli blogowych, czyli: „Recenzje gadżetów”, „Wiedza o gadżetach” oraz „Wiedza o markach”. To prawdziwa kopalnia wiedzy o współczesnym świecie zabawek i kosmetyków erotycznych.
Odnoszę wrażenie, że kosmetyki erotyczne to niedoceniany dział wśród produktów, które urozmaicają nasze łóżkowe poczynania. A szkoda! Jestem ogromną fanką zarówno kosmetyków jak i pozostałych produktów z drogerii erotycznej Secret Delivery i mam nadzieję, że uda mi się Was przekonać do sięgnięcia po nie!
Wyraz “dildo” zawsze wydawał mi się dziwaczny. Moje pierwsze skojarzenie z tym słowem to realistyczna zabawka, bardzo zbliżona kształtem i kolorem do prawdziwego penisa. Oczywiście, wiem, że dilda mogą być silikonowe, szklane, drewniane czy metalowe.
Swój pierwszy w życiu lubrykant kupiłam w bardzo konkretnym celu – do aplikacji kulek gejszy, swojego (ówcześnie) jedynego gadżetu erotycznego. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby wykorzystać go podczas seksu, wydawało mi się to całkowicie zbędne – przecież nigdy nie miałam problemu z nawilżeniem pochwy.
Niemal od zawsze wydawało mi się, że lubrykant to jest coś, z czego korzystają głównie kobiety dojrzałe. Dzięki serialowi „Grace i Frankie” w pełni zdałam sobie sprawę, że w trakcie przechodzenia przez menopauzę naturalne nawilżenie pochwy jednak bywa kapryśne.
Gadżety erotyczne mogę nazwać swoimi małymi przyjaciółmi – szczególnie te z funkcją wibracji. Towarzyszą mi od wielu lat i wciąż pomagają w odkrywaniu coraz to nowych form przyjemności. Jednak z wiekiem rozwija się również świadomość własnego ciała i zdanie na temat tego, co naprawdę jest drogą do spełnienia.
Nawet w swoim krótkim opisie, który możecie przeczytać pod każdą recenzją mojego autorstwa wspomniałam, że kocham ładne rzeczy. Cały czas zachwyca mnie jak różnorodny jest świat gadżetów erotycznych. Od materiałów, z jakich są one wykonane, po ich przeznaczenie, styl, kolor, fakturę, funkcję, rozmiar i kształt.
Pjur to marka działająca na rynku od prawie ćwierćwiecza. Ich zakłady produkcyjne mieszczą się na terenie Niemiec, a siedziba główna w Luksemburgu. Dziś na tapet wezmę lubrykant na bazie wody Pjur Sensitive Glide.
Zgłębianie tajemnic ludzkiej seksualności od zawsze mnie fascynowało. Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, jak skryte fantazje jesteśmy w stanie realizować, tylko po to, aby spróbować wznieść się na wyższy poziom przyjemności.
Mogłoby się wydawać, że w świecie gadżetów erotycznych powstało już wszystko i pozostało jedynie bawienie się kształtem, designem czy trybami i mocą wibracji. Aż tu nagle wchodzi on, obiecując orgazmy o jakich nam się nie śniło (clitorally mindblowing – tak brzmiało hasło reklamowe na zachodzie!).
Spokojny, relaksujący piątkowy wieczór. Po ciężkim tygodniu w pracy, przez kiepską pogodę, przez kłótnię, rozczarowanie, nieudany plan… Albo po prostu w ramach wolnego dnia. Każdy z tych powodów jest równie dobry, by dać sobie chwilę relaksu w domowym zaciszu.
Bycie kawoszem zobowiązuje! Do konieczności kupowania kawy przed porannym wykładem na uczelni, do sugerowania się dodatkiem kawy w deserach i ciastach. Ale co może mieć wspólnego z seksualnością?