Wibrator Rave od We-Vibe pulsacyjne rytmy i sterowanie telefonem

Zapewne jak wielu z Was, okropnie brakuje mi w obecnych czasach szalonych, ravewowych imprez. Z nieskrywanym żalem wspominam z partnerką ostatnią potupaję. Ekscytację (ekstazę?), dzikość i szybki rytm rozlewające się po całym ciele ciepłymi, aksamitnymi wibracjami. Rezonowanie muzyki w trzewiach z każdym uderzeniem oraz ekspresja wywołanej tańcem ekscytacji były doświadczeniami, których tam poszukiwałyśmy. Pieszczoty setów i spazmy ciała w odpowiedzi.
Teraz wyobraźcie sobie takiego rave’a w skali mikro. W skali Waszego pokoju? Nie, jeszcze mniejszej. Wyobraźcie sobie rave’a w swojej dłoni lub dłoni Waszego/j partnera/ki. Wycelowane tam, gdzie najbardziej lubicie; tam, gdzie rytmiczne wibracje zaczną rezonować z taką siłą, że mimo uginających się kolan, będziecie kontynuować rozkoszny taniec. Aż zadacie sobie jedno, najważniejsze pytanie: może pora na aftera?
Lekkie załamanie w środkowej partii, nadające mu formę bumerangu, składało obietnicę precyzji i wygody użytkowania.
Pierwsze wrażenia
Wibrator Rave firmy We-Vibe przyszedł do nas w dyskretnym, minimalistycznym opakowaniu. Niepozorne pudełko okazało się skrywać bardzo dizajnerskie cacko.

Przyjemne bity do zabawy solo
Oczywiście piękno to nie wszystko. Natychmiast więc rozbudziłyśmy uśpione serce naszego nowego gadżetu i z zachwytem odkryłyśmy, jak rozkoszne bity może nam zagrać. Jako posiadaczka bardzo wrażliwej na dotyk łechtaczki, szybko doceniłam tryby o zmiennej mocy. Zwykle wibratory pulsacyjne drażniły ją, często psując mi łechtaczkową stymulację. Rozbudowane, pulsacyjne rytmy Rave całkowicie zapobiegają przestymulowaniu najwrażliwszych partii, natomiast zmienna siła wibracji gwarantuje indywidualne dopasowanie intensywności pieszczot.

Wystarczy narysować dowolny szlaczek na ekranie telefonu: aplikacja przetworzy go na autorskie bity, gotowe podbić serce Twoje lub Twojej/go wybranki/ka.
Kreatywne zabawy na odległość
Niewątpliwym jednak plusem wibratora Rave jest możliwość tworzenia własnych trybów wibracji. Proces jest dziecinnie prosty: wystarczy narysować dowolny szlaczek na ekranie telefonu: aplikacja przetworzy go na autorskie bity, gotowe podbić serce Twoje lub Twojej/go wybranki/ka.

Niestety do miejsc w których można użyć Rave nie zalicza się wanna: szaleństwa w wodzie odpadają, ponieważ ładowarka nie jest dotykowa (trzeba ją wpiąć w łożysko). Silikonowa ochronią sprawia jedynie, że gadżet jest anti-splash.
Dla kogo?
Jak sami widzicie, doszukałam się zarówno wielu plusów jak i minusów. Bez wątpienia to cacuszko wydobywa z siebie najprzyjemniejsze wibracje, jakich doznała moja cipka. Jednak bardzo cenię sobie wygodę użytkowania i niestety tutaj w mojej opinii gadżet nie sprawdził się najlepiej. Czy polecam? Zależy od potrzeb: nie jest to najlepsza zabawka do użytku w trakcie seksu partnerskiego, jaka wpadła mi w ręce. Jednak naprawdę dobrze będzie się nadawać na solówki lub zabawy na odległość z partnerem/ką. Jeśli tego właśnie szukasz, go for it 🙂
AKTUALIZACJA
Wibrator Rave jest już niedostępny w sprzedaży. Zastąpiła go nowa wersja We-Vibe Rave 2.