Oszałamiające zapachy i bogactwo doznań – nowa odsłona serii Bijoux Indiscrets Slow Sex

Avatar photo
Autorka:
04.07.2024 · Czas czytania: 6 min

Oferta zarówno akcesoriów, jak i kosmetyków erotycznych hiszpańskiej marki Bijoux Indiscrets jest już bardzo szeroka i ciągle pojawiają się w niej nowe pozycje. Ale to wcale nie oznacza, że jej kolejne produkty są wtórne czy zbędne!

Akurat po tej firmie widać chęć do eksperymentowania, tworzenia zupełnie nowych standardów, kosmetyków jednocześnie jakościowych, naturalnych, jak i pięknie zapakowanych. Czy trzy nowe specyfiki uzupełniające elegancką kolekcję Slow Sex mogą się pochwalić tymi wszystkimi cechami?

Wybitna estetyka

Cała seria Slow Sex opiera się na kosmetykach o delikatnych składach, zapakowanych w sposób przyjazny dla środowiska oraz przeznaczonych do niekoniecznie oczywistych aktywności. I chociaż olejki do seksu oralnego czy stymulujące łechtaczkę oraz świeca do masażu nie brzmią może jak najbardziej kreatywne produkty, to akurat te konkretne jednocześnie zdecydowanie wyróżniają się na tle konkurencji, jak i spójnie dopasowują do istniejącej już kolekcji Slow Sex.

Ich kartoniki zachwycają zmysłowymi zdjęciami części ciała adekwatnych do przeznaczenia produktów np. wizerunkiem rozchylonych ust przy specyfiku do seksu oralnego. Ukryte w pudełeczkach minimalistyczne białe buteleczki i słoiczek wyglądają elegancko i, poza dużym napisem SLOW SEX, nawet dosyć niewinnie (ale przez ten napis trudno powiedzieć, że dyskretnie).

Proseksualne przesłanie

Oprócz opisów konkretnych produktów wszystkie kartoniki prezentują również wspólne przesłanie wzywające do porzucenia lęków, osądów i porównań, a skupienia się na miłości i szacunku do siebie, samoakceptacji i samowiedzy. „Przyjemność nie zwraca uwagi na płeć i wolność seksualna też nie powinna”.

Mnie się to podoba, chociaż jednocześnie podkreśliłabym też dużą rolę intymności i relacji między dwoma osobami, bowiem spora część produktów z tej serii służy do używania z kimś. Ale rozumiem, że może zbyt wiele osób uważa, że powinno zadowolić przede wszystkim drugą osobę, dlatego warto doceniać zadbanie o swoje potrzeby najpierw.

No dobrze, ale czy te śliczne opakowania z podniosłym wezwaniem okazują się wygodne? I czy kosmetyki działają tak dobrze, jak wyglądają? Niżej opiszę po kolei, jak oceniam każdy z nich.

Świeca jak kokosowy balsam

Gdy piszę te słowa, wieczory są wciąż chłodne, więc dotyk ciepłej świecy podczas masażu okazał się niezwykle przydatny. 50 g kosmetyku o porządnym składzie opartym na oleju ze słodkich migdałów, kokosa i maśle shea znajduje się w niedużej metalowej puszce (czyli jest ekologicznie). Jej zamknięcie jest szczelne, więc świetnie nadaje się w podróże. Niestety, przy wylewaniu świecy łatwo zostawić resztki na zewnętrznej ściance i wtedy polecam je dokładnie wytrzeć, żeby potem nie zrobić tłustych plam na powierzchniach dotykających opakowania.

Świeca Slow Sex ma bardzo intensywny, słodki, kokosowy aromat (moja kotka właśnie chodzi po biurku i niucha, szukając źródła zapachu tuż po tym, jak otwierałam opakowanie). Dla mnie nieco za mocny, mój mąż porównał go do Raffaello. Pewnie dla fanów kokosa będzie w porządku. Jak zwykle wolałabym, żeby świeczka roztapiała się szybciej, ale nie jest tak źle: już po kilku minutach na jej powierzchni jest tyle płynnego olejku, że wystarczy na rozsmarowanie cienkiej warstwy na karku. Na masaż większej powierzchni trzeba poczekać dłużej.

Temperatura rozgrzanej świecy jest przyjemnie ciepła, a jeśli chodzi o konsystencję, jestem wprost zachwycona: olejek rozprowadza się łatwo, a po zaschnięciu zmienia się w coś w rodzaju balsamu czy masła do ciała. Inne świece po zaschnięciu tworzą raczej twardszą skorupkę na powierzchni ciała, której koniecznie muszę się potem pozbyć pod prysznicem. Mam wrażenie, że ten produkt po rozsmarowaniu łatwiej wnika w skórę, pozostawiając ją nawilżoną. Gdyby tylko zapach miała delikatniejszy albo np. ziołowy czy kwiatowy, to zostałaby moją absolutnie ulubioną, ale nawet z obecnym aromatem oceniam ją jako top świeczek, jakich próbowałam.

Jeśli chodzi o konsystencję, jestem wprost zachwycona: olejek rozprowadza się łatwo, a po zaschnięciu zmienia się w coś w rodzaju balsamu czy masła do ciała. Inne świece po zaschnięciu tworzą raczej twardszą skorupkę na powierzchni ciała, której koniecznie muszę się potem pozbyć pod prysznicem. Mam wrażenie, że ten produkt po rozsmarowaniu łatwiej wnika w skórę, pozostawiając ją nawilżoną.

Aksamitny, chłodzący olejek

Chłodzący olejek do seksu oralnego z CBD to kolejny produkt o dobrym składzie na bazie naturalnych olejków i o wygodnym opakowaniu w formie buteleczki z pipetą. Ma miły, miętowy zapach, wyczuwalny, ale nie przytłaczający.

W smaku mięta jest bardziej intensywna, ale nie to jest największym problemem. Chociaż oparty na olejach, które są jadalne, olejek jest dla mnie po prostu niesmaczny, zupełnie jakbym miała w ustach kosmetyk, którego nie powinno się jeść. Dziwi mnie, że specyfik o takim smaku nazwano olejkiem do seksu oralnego, bo mam wrażenie, że to nie jest obszar, w którym sprawdza się najlepiej.

Jeśli nie seks oralny, to co?

Jest świetny do nawilżania penisa przy masturbacji czy zabawach ręką i pozostawia skórę członka niezwykle aksamitną w dotyku.

Natomiast mąż nie zauważył zbytnio jego chłodzącego działania. No i olejku nie można używać z prezerwatywami – to może dyskwalifikować ten produkt do używania przy wstępie do penetracji.

Ja po nałożeniu olejku na łechtaczkę obserwuję odczucie chłodu przez krótki czas, do kilku minut. Pozostawia miłe wrażenie, ale nie widzę, żeby miało znaczący efekt dla mojej przyjemności. Podejrzewam, że można go użyć jako wyjątkowo delikatnego środka do stymulacji łechtaczki, kiedy większość kosmetyków na rynku okazuje się zbyt intensywna.

Dodam też, że buteleczka jest mała, 15 ml i chociaż olejek jest dość wydajny, to jednak trochę za mała objętość do używania na penisie. Polecam go więc głównie wrażliwym łechtaczkom.

Botaniczny, stymulujący olejek z CBD

Ostatnim recenzowanym przeze mnie produktem jest olejek stymulujący łechtaczkę z ekstraktem CBD, który kryje się w mega wygodnej buteleczce z pompką i zatyczką. Jego bezpieczne opakowanie doskonale sprawdzi się w podróży, ale i pięknie prezentuje się na nocnym stoliku

W tym przypadku najdłużej zatrzymam się przy składzie, bo i jest najdłuższy z tych trzech kosmetyków, ale to wcale nie znaczy, że pełno w nim syntetycznych substancji. Wręcz przeciwnie, jest napakowany naturalnymi olejami: rycynowym, jojoba, arganowym, abisyńskim, z gorzkiej pomarańczy, goździkowym i lawendowym oraz ekstraktami: z owoców dzikiej róży, z wąkroty azjatyckiej, nagietka, rumianku oraz CBD z konopi (i to nawet nie są wszystkie składniki!).

Nie starczy mi przestrzeni, żeby tutaj opisać dobroczynne działanie tych substancji, ale w skrócie olejek ma zarówno stymulować, zwiększać nawilżenie, rozluźniać, jak i regenerować łechtaczkę i jej okolice.

Intensywna stymulacja o cudownym zapachu

Ten koktajl organicznych, botanicznych wyciągów i olejków ma niesamowicie piękny zapach! Dokładnie taki kwiatowo-ziołowy, jak lubię. Ciężko powiedzieć, jakie nuty dokładnie da się w nim wyczuć, bo, jak widać wyżej, kandydatów jest wiele, ale ja na pewno wyczuwam nieco lawendy. Tu z kolei aż mi szkoda, że taki zapach ma kosmetyk do łechtaczki, a nie całego ciała, bo chciałabym go mieć bliżej nosa.

Ten koktajl organicznych, botanicznych wyciągów i olejków ma niesamowicie piękny zapach! Dokładnie taki kwiatowo-ziołowy, jak lubię.

W przypadku tego olejku działanie stymulujące jest silniejsze i raczej rozgrzewające. Wrażenia przypominają mi specyfiki z argininą czy ekstraktem z ostrej papryki – taki rodzaj intensywnych doznań, że momentami na granicy bólu. Ciężko powiedzieć, jaki składnik czy kombinacja substancji odpowiada za ten efekt, ale nie polecam zbyt wrażliwym osobom.

Dla mnie ogólnie używanie olejku było przyjemne, zwiększało nawilżenie i doznania, a może nawet trochę przyspieszało orgazm. Jednocześnie jest na tyle intensywne, że nie lubię używać go codziennie i optymalnie używałabym go tylko raz na dłuższy czas, a do codziennej masturbacji wybierała raczej delikatnie stymulujący intymny żel rewitalizujący z kolekcji Sex Au Naturel.

Co z tym CBD?

Na koniec powiem jeszcze nieco o składniku, który jest mocno eksponowany na opakowaniach recenzowanych olejków. CBD to skrót od cannabidiol i jest on kannabinoidem, czyli organiczną substancją występującą w konopiach. Nie ma działania psychoaktywnego, dlatego jest w pełni legalny.

Intensywnie bada się jego zastosowania w różnych dziedzinach, a większość badań pokazuje jego (ograniczoną) skuteczność w redukcji bólu. Natomiast w wielu innych zastosowaniach (np. redukcji stresu) jego efektywność nie została potwierdzona, więc warto sceptycznie traktować obietnice producentów, którzy nierzadko bezpodstawnie opisują CBD jako składnik działający cuda.

Czy w przypadku tych dwóch olejków zawartość 1% CBD wpływa na działanie produktów? Być może. Czy warto je kupić akurat dlatego że zawierają CBD? Uważam, że nie. Natomiast warto kupić olejek stymulujący łechtaczkę, bo doskonale spełnia swoją funkcję i w tym zestawieniu trzech kosmetyków został zdecydowanie moim ulubieńcem.

Kuszące, eleganckie kosmetyki

Podsumowując, te dwa olejki z CBD i kokosowa świeca, moim zdaniem, bardzo zgrabnie dopełniają kolekcję Slow Sex. Co prawda olejki są względnie drogie, chociaż nawet w naszym sklepie nie najdroższe, no i zawierają one modny składnik. Nie wiem, na ile drogie jest wytwarzanie kosmetyków z CBD, ale obserwuję, że jego zawartość mocno podbija zazwyczaj koszt produktu. Cenę świecy oceniam zaś jako w pełni adekwatną za bardzo porządny kosmetyk w eleganckim i wygodnym opakowaniu.

Każdy z tych produktów ma szansę znaleźć swoje_ich amatorki_ów. Stymulujący olejek pokochają wielbicielki_e silnych doznań i kwiatowych aromatów, olejek oralny spodoba się poszukującym delikatnie chłodzących środków, a świecę polubią fani_ki kokosa i maseł do ciała. Do tego cała ta trójka idealnie nada się na prezent dla bliskiej osoby, zarówno pojedynczo, jak i w komplecie.

Zaciekawiła Cię recenzja? Szczegółowy opis kosmetyków z serii Slow Sex sprawdzisz w naszym sklepie. 

Avatar photo

O autorce:

Asia Lewicka

Cześć, jestem Asia! Jestem psycholożką, edukatorką seksualną i absolwentką studiów seksuologicznych. W Secret Delivery ubieram w słowa różne treści, dzięki którym pragniemy przybliżać Wam świat gadżetów erotycznych. Na blogu tworzę cykl artykułów „Wiedza o markach”, w którym opowiadam o historii i produktach najciekawszych firm z branży erotycznej. Dzielę się z Wami również moimi recenzjami gadżetów i kosmetyków oraz kontynuuję cykle „Wiedza o gadżetach” i „Seks-porady dla par”, pisząc poradniki dotyczące zabawek i dbania o życie erotyczne w związku.