Pulsator Fun Factory Stronic Surf, gadżet inny niż wszystkie

Avatar photo
Autorka:
13.12.2018 · Czas czytania: 3 min
Na puchatym kocu leży czarny pulsator z prążkowanym trzonem oraz szyszki i orzechy. W tle widać światełka i filiżankę.Na puchatym kocu leży czarny pulsator z prążkowanym trzonem oraz szyszki i orzechy. W tle widać światełka i filiżankę.

Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie jaki gadżet koniecznie chciałabym mieć w swojej, dość licznej, kolekcji, to bez wątpienia powiedziałabym, że pulsator! Myślę, że zrozumie to każdy, kto choć raz trzymał go w rękach. I nie kupiłam go chyba jeszcze tylko dlatego, że sama do końca nie wiedziałam czy to gadżet dla mnie, zdecydowanie bardziej kochającej stymulację łechtaczki niż penetrację.

Czym jest pulsator?

Nie jest to produkt, który można porównać z jakimś innym i najłatwiej chyba opisać go słowami: To nie jest wibrator, to gadżet, który imituje stosunek seksualny naśladując ruchy frykcyjne (posuwisto-zwrotne). W tej kwestii od samego początku marka Fun Factory nie miała sobie równych i po ogromnym sukcesie pierwszych modeli przyszła pora na nową generację tych gadżetów pod nazwą Pulsator II. Przed Wami pulsator Stronic Surf inspirowany morskimi falami. Do wyboru mamy 3 kolory: pomarańczowy, turkusowy i czarny. Ja zdecydowałam się na ten ostatni.

Nie jest to produkt, który można porównać z jakimś innym i najłatwiej chyba opisać go słowami: To nie jest wibrator, to gadżet, który imituje stosunek seksualny naśladując ruchy frykcyjne (posuwisto-zwrotne).

Pierwsze wrażenia

Stronic Surf zapakowany jest w charakterystyczny dla całej serii pulsatorów czarne pudełko z grafiką odzwierciedlającą rzeczywisty rozmiar gadżetu.

Pulsator Fun Factory Stronic Surf z czarnym trzonem w prążki i szarym uchwytem z trzema przyciskami: plus, minus i Fun.W środku oprócz samego pulsatora znajduje się jeszcze instrukcja obsługi i magnetyczna ładowarka USB. Pulsator wykonany jest z bezpiecznego dla ciała silikonu medycznego, podobnie jak pozostałe gadżety marki. Jest także wodoodporny i wspólne kąpiele mu nie straszne.

„Na zdjęciu nie wydawał się aż tak duży!” – przeszło mi przez myśl gdy pierwszy raz wyjęłam go z pudełka. Stronic Surf zdecydowanie robi wrażenie. I mimo iż jego długość użytkowa nie jest przerażająca, bo to 14,2 cm, to średnica już trochę tak. W najszerszym miejscu, w wystającej części tuż przy uchwycie, jest to bowiem prawie 5 cm!

Nielekki gadżet dla cierpliwych

To, na co jeszcze warto zwrócić uwagę to jego waga. To nie jest lekki gadżet! I ciężko, żeby był, bo przy tak potężnej mocy akumulator musi być całkiem spory. 

Dłoń trzyma nieduży, czarny pulsator Fun Factory Stronic Surf na tle biurka z kubkiem kawy i otwartym albumem.Podobnie jak przy wszystkich innych gadżetach Fun Factory na ładowarkę, tak i tutaj istnieje opcja blokady przycisków, co jest wygodne w trakcie podróży i w przypadku gdy gadżet wpadnie w niepowołane ręce.

Producent radzi, aby przed pierwszym użyciem maksymalnie naładować produkt, więc tak właśnie zrobiłam. Od razu zaznaczę, że warto uzbroić się w cierpliwość, bo czas ładowania to ponad 7 godzin. Pulsator jest naładowany gdy wszystkie przyciski przestaną migać, a podświetlona będzie jedynie ładowarka.

Obfite wypełnienie i pole do kreatywności

Jeszcze przed użyciem przygotowałam jeden z moich ulubionych lubrykantów – PjurMed Reapir Glide (zobacz recenzję) i zaopatrzona we wszystko co niezbędne, przeszłam do testowania.

Już na początku przekonałam się, że jego średnica jest naprawdę spora i przez cały czas czułam głębokie wypełnienie. Nierównomierna powierzchnia była przyjemnie wyczuwalna, zwłaszcza tuż za wejściem do pochwy. Nie jest to jednak gadżet, który zapewniłby mi orgazm poprzez masaż punktu G, a w zasadzie nie jest to ten model. Myślę, że przy innym modelu, Stronic G Spot, mogłoby się to sprawdzić.

W moim przypadku ostatnia fala zawsze pozostawała na zewnątrz i przy mojej budowie trafiała w obszar tuż pod łechtaczką, co nie dawało większej przyjemności, a jednocześnie utrudniało masaż łechtaczki za pomocą dłoni czy miniwibratora. Postanowiłam jednak odwrócić pulsator i to był strzał w dziesiątkę! Łechtaczka w pełni dostępna, nadal przyjemne wypełnienie i w dodatku przyjemny masaż perineum dzięki ostatniej fali. Jednak to, co mnie tu najbardziej ciekawiło to czy pulsator faktycznie można używać bez pomocy rąk. Otóż MOŻNA i to jest niesamowite! Producent radzi, aby użyć poduszki w miejscu, gdzie pulsator ma się odbijać, ale i bez niej to się bardzo dobrze sprawdza! Przeglądanie social mediów może być od teraz jeszcze przyjemniejsze 😉

To, co mnie najbardziej ciekawiło to czy pulsator faktycznie można używać bez pomocy rąk. Otóż MOŻNA i to jest niesamowite!

Różnorodne wibracje

Stronic Surf posiada aż 10 trybów pulsacji. Po uruchomieniu (czerwonym przyciskiem) automatycznie włącza się tryb Perfect Start.

Czarny pulsator Fun Factory Stronic Surf leży na białym tle obok szyszek i gałązki iglastego drzewa.Przy użyciu przycisku „+” możemy kolejno przejść przez 3 rytmy stałych, równomiernych pulsacji, ale o różnym natężeniu. Dalej mamy 3 rytmy dynamiczne, które zapętlają się od powolnych pulsacji po coraz szybsze. Z kolei gdy po uruchomieniu gadżetu wybierzemy przycisk „-” przejdziemy do 3 trybów algorytmicznych, które określiłabym jako coś pomiędzy rytmami stałymi, a dynamicznymi. I o ile w przypadku wibratorów najbardziej lubię rytmy stałe, tak w przypadku pulsatora zdecydowanie bardziej zaprzyjaźniłam się z tymi dynamicznymi, a w szczególności z trybem Rumba.

Dla tych, co lubią intensywność

Tak jak wspomniałam, nie jest to gadżet, który sam w sobie zapewniłby mi orgazm. Natomiast w połączeniu z masażem łechtaczki to jest jakiś kosmos, a zaciskające się na pulsatorze mięśnie w trakcie szczytowania to coś, co zdecydowanie warto przeżyć samemu! Myślę, że kobiety lubiące intensywną stymulację pochwy pokochają go od pierwszego użycia!

Zaciekawiła Cię recenzja? Sprawdź dokładne informacje o pulsatorze w naszym sklepie.

Avatar photo

O autorce:

Natalia Trybus

Nazywam się Natalia Trybus i jestem edukatorką seksualną. Dla sklepu Secret Delivery tworzę cykl poradników „Wiedza o gadżetach”, w którym piszę o tym na co zwracać uwagę przy zakupie zabawek erotycznych oraz radzę, jak dobrać odpowiednie dla siebie produkty. Na blogu sklepu dzielę się z Wami także moimi recenzjami gadżetów. Moją misją jest przekazywanie wiedzy i pozytywnego podejścia do seksualności. Możecie mnie również znać z mojego kanału na YouTube „Pink Candy” poświęconego edukacji seksualnej, który prowadzę od 2015 roku.