Miłość romantyczna. Dlaczego nie powinniśmy się do niej przywiązywać?

Avatar photo
Autorka:
08.02.2021 · Czas czytania: 4 min
Osoba w majtkach i prześwitującej sukience w jednej dłoni trzyma kwiat stokrotki, a drugą trzyma rękę innej osoby.Osoba w majtkach i prześwitującej sukience w jednej dłoni trzyma kwiat stokrotki, a drugą trzyma rękę innej osoby.

Na początku naszego związku było tak pięknie… – to stwierdzenie nierzadko pada w moim gabinecie. Proszę więc o wyjaśnienie i dopytuję, co takiego wyjątkowego działo się w tym czasie. Odpowiedzi są bardzo zbliżone: „mogliśmy nie wychodzić z łóżka”, „wtedy naprawdę się kochaliśmy”, „nie mogliśmy wytrzymać bez siebie ani minuty”, „było jak w filmie”.

Być może domyślamy się już, że odwołują się one do jednej z pierwszych (zazwyczaj) faz związku, jaką są romantyczne początki. Bogdan Wojciszke, psycholog badający dynamikę relacji, napisał w swojej książce: „Kult miłości romantycznej jako jedynej wartej przedstawienia przez sztukę i przeżywania przez ludzi jest w naszej kulturze równie rozpowszechniony, co niedorzeczny (…).”. Co dokładnie miał on na myśli?

Romantyczne początki – czyli jakie dokładnie?

Zacznijmy od tego, czym charakteryzuje się faza miłości zwana romantycznymi początkami. Zazwyczaj jest to etap związku, który następuje po fazie zakochania. Jest on raczej krótkotrwały, ale bardzo intensywny, obfitujący w gwałtowne rozkosze namiętności. Partnerzy zaczynają spotykać się coraz częściej i otwierają się przed sobą. Gdy się ich rozdzieli – usiłują znów być razem. Zaczynają ich łączyć intymne kontakty fizyczne. Wypracowują swój system porozumiewania się, jak i wspólne cele. Towarzyszy im uczucie, że ich związek jest niemożliwy do zastąpienia, jest czymś wyjątkowym. Rozwijająca się między partnerami intymność (a więc przywiązanie, bliskość, wzajemna zależność) sprawia, że podejmują decyzję o utrzymaniu i rozbudowie swojego związku. Właśnie w tym momencie większość filmów i książek kończy się, pozostawiając nas ze słowami „…i żyli długo i szczęśliwe”. Czy aby na pewno?

Mit miłości romantycznej

Dlaczego kult miłości romantycznej jest niedorzeczny? Wróćmy do zacytowanego na początku artykułu zdania. Kończy się ono słowami „(…) przez większość życia bowiem kochamy swoich partnerów w inny, nieromantyczny sposób”. I o tej miłości prawie w ogóle się nie mówi, jakby była ona tematem tabu! Prawdopodobnie dlatego, że w momencie, w którym miłość przestaje mieć charakter romantyczny (wchodzi więc w tak zwaną fazę związku kompletnego, a następnie przyjacielskiego) przestaje być interesująca, nierzadko także dla samych partnerów. I tu właśnie pojawia się tęsknota za tym, że „na początku było tak pięknie”.

Jedną z konsekwencji płynącą z mitu miłości romantycznej jest przekonanie, że miłość jest czymś, co powinno pojawiać się samo z siebie (podobnie jak w micie dotyczącym spontanicznego pożądania). O ile na samym początku związku miłość rzeczywiście może zrodzić się bez naszego wysiłku, o tyle na kolejnych jego etapach praca nad związkiem jest zadaniem niemal obowiązkowym (a z pewnością bardzo ważnym, jeśli zależy nam na długotrwałej i satysfakcjonującej relacji). Kiedy zaakceptujemy fakt, że związki miłosne podlegają dynamicznym zmianom, mamy szansę poprzez świadome i zamierzone ingerencje pracować nad relacją, która będzie zadowalająca dla obydwu stron. Mimo że nie jest to wizja zbyt romantyczna, z pewnością jest realna. A jak pisze Wojciszke „W rzeczywistości jednak ani realizm, ani rozsądek nie tylko miłości nie zabijają, ale są niezbędne do trwania związku dwojga ludzi i uchronienia go przed katastrofą.”. 

Kiedy namiętność powoli wygasa

Namiętność jest bardzo niestabilnym składnikiem miłości. Badania pokazują (Wojciszke, 2002a), że po około dwóch latach trwania związku zaczyna ona dość gwałtownie spadać. I jest to zjawisko nieuchronne. Związek zaczyna wtedy powoli wchodzić w fazę związku przyjacielskiego, w którym dominują dwa pozostałe składniki miłości: intymność i zobowiązanie. Co ciekawe jest to etap, na który mamy największy wpływ.

Co możemy zrobić dla naszej relacji?

Jak możemy więc pracować nad naszą relacją? Na co zwrócić szczególną uwagę?

  • Robienie razem ekscytujących rzeczy. Wraz z czasem trwania związku staje się on coraz mniejszym źródłem ekscytacji. Po latach bycia razem znamy drugą osobę niemal na wylot. I mimo że każdy z nas ma odmienne zapotrzebowanie na stymulację (a więc bodźce zewnętrzne), raczej nikt dobrze nie znosi jej niedoboru. Pojawiająca się w relacji nuda może więc prowadzić do spadku zainteresowania sobą nawzajem (także w sferze seksualnej). Jest na to jednak rozwiązanie. Badania pokazują (Aron i in., 2000), że osoby, które robią razem ekscytujące rzeczy, są bardziej zadowolone ze swojego związku. Warto więc zastanowić się nad tym, co możemy robić z drugą osobą, aby przełamać rutynę codzienności (np. zapisać się na jakiś kurs, zacząć uprawiać sport, wyjechać w wymarzoną podróż, spróbować nowych smaków).

Badania pokazują, że osoby, które robią razem ekscytujące rzeczy, są bardziej zadowolone ze swojego związku.

via GIPHY
  • Świadomość asymetrii dobra i zła. Ludzie dużo łatwiej zauważają zmiany na gorsze, niż na lepsze. Dzieje się tak, ponieważ to właśnie unikanie „niebezpieczeństwa” pomogło nam przetrwać jako gatunkowi. Natomiast okoliczności sprzyjające miały raczej neutralny wpływ na życie naszych praprzodków (w każdym razie nie wymagały od nich natychmiastowej reakcji). Współcześnie wciąż reagujemy tak samo – zwracamy większą uwagę na „zło” niż na „dobro”. A to odbija się także na naszych relacjach. Mimo starań drugiej osoby, my i tak prawdopodobnie prędzej zauważymy jej jedną „wpadkę” niż pięć dobrych uczynków. Warto mieć tego świadomość!
  • Unikanie pułapek intymności. Wyróżniamy kilka tzw. pułapek intymności. Są to działania, które z pozoru mogą wydać się korzystne dla naszej relacji, ale wcale takie nie są. Jedną z nich jest pułapka bezkonfliktowości. Nierzadko jesteśmy przekonani, że unikanie sprzeczek wyjdzie nam na dobre. Zamiatanie problemów pod dywan daje nam bowiem poczucie „świętego spokoju”. Z czasem jednak ten święty spokój paradoksalnie sprawia, że coraz bardziej się od siebie oddalamy. Kolejną pułapką, jest pułapka dobroczynności. Polega ona na tym, że im bardziej ofiarowujemy sobie dobro (jednocześnie unikając krzywd), tym trudniej jest nam, wraz z czasem trwania związku, sprawić drugiej osobie przyjemność (a łatwiej ból). Możemy wyróżnić też pułapkę obowiązku, która przestrzega nas przed tym, aby nie opierać związku na poczuciu powinności, ponieważ może to prowadzić do zaniku uczuć do drugiej osoby. W końcu mamy też pułapkę sprawiedliwości. Polega ona na odwzajemnianiu takich samych zachowań, jakie druga osoba kieruje względem nas. Inaczej mówiąc, jeśli partner/ka sprawił/a nam krzywdę, my z dużym prawdopodobieństwem odpłacimy się tym samym (a więc „oko za oko, ząb za ząb”). 

A co z seksem?

Seks w długotrwałych relacjach, gdy namiętność nie gra już pierwszych skrzypiec, nierzadko schodzi na dalszy plan. Zdarza się jednak, że brak spontanicznej i częstej ochoty na seks mylimy z problemami z libido. A w wielu przypadkach nie chodzi o to, że na seks w ogóle nie mamy ochoty. W długotrwałej relacji dużo częściej potrzebujemy jednak stworzyć tzw. erotyczną przestrzeń dla związku, aby seks mógł się wydarzyć. Inaczej mówiąc – konieczne jest jego zaplanowanie. Nie powinien być on jednak traktowany jak obowiązek – seks w zaplanowany dzień może, ale oczywiście nie musi się wydarzyć. Jest jedynie pewną możliwością, która pozwala zintegrować go z codziennym życiem, zachować jego regularność, a także daje szansę na rozwinięcie się pożądania responsywnego. 

TO WARTO PRZECZYTAĆ

Dowiedz się więcej o pożądaniu responsywnym: Dlaczego kobiety nie inicjują seksu? Jakie są typy pożądania seksualnego i dlaczego warto znać swój.

Warto także pamiętać, że w seksie zazwyczaj dużo większe znaczenie ma jakość niż ilość. Doświadczanie satysfakcjonującego dla obydwu stron seksu może sprawić, że będziemy mieć na niego większą ochotę. Co jednak zrobić, aby był on dla nas zadowalający? Na przykład rozmawiać o nim.

TO WARTO PRZECZYTAĆ

Dowiedz się jak rozmawiać o seksie: Jak urozmaicić życie intymne? Rozmawiając o nim!

Nie przywiązujmy się do miłości romantycznej

Mimo że faza miłości romantycznej jest niezwykle przyjemnym etapem związku, nie przywiązujmy się do niej za bardzo. To naturalne, że namiętność w końcu osłabnie – nie jesteśmy w stanie nic na to poradzić. Warto mieć jednak świadomość, że to od naszych starań zależy, jak będzie wyglądać nasza relacja na kolejnych jej etapach. Miłość wymaga bowiem pracy, ale to właśnie ta praca może nam pozwolić na stworzenie długotrwałego i satysfakcjonującego związku.

Tekst: Joanna Niedziela
Ilustracja: Nikola Hahn

Literatura: Bogdan Wojciszke (2010). Psychologia miłości. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.

Avatar photo

O autorce:

Joanna Niedziela

Nazywam się Joanna Niedziela i jestem psychologiem-seksuologiem. Dla sklepu Secret Delivery tworzę cykl artykułów „Okiem Seksuologa”. Moim celem jest zwiększanie świadomości i otwartości Polaków w sprawach seksu poprzez przekazywanie rzetelnej i aktualnej wiedzy oraz oswajanie tematów tabu. Prowadzę swojego bloga „Seksuolog bez tabu”. Współpracuję z Fundacją Trans-Fuzja. Jestem sojusznikiem osób LGBT+. Bliska jest mi idea pozytywnej seksualności.