Womanizer – historia gadżetów, które dają orgazm
Genialny pomysł, opatentowana technologia, gwarancja przyjemności. Womanizer to wyjątkowy gadżet, który pozwolił wielu osobom po raz pierwszy przeżyć orgazm! Jako że to produkt jedyny w swoim rodzaju, to i historia jego powstania jest nietuzinkowa. Okazuje się, że akwariowa pompka i gumowy wąż mogą razem tworzyć cuda…
Michael Lenke – wszechstronny wynalazca
Twórca Womanizera 70-letni Niemiec, Michael Lenke, być może jeszcze kilkanaście lat temu nie miał doświadczenia w branży zabawek erotycznych, ale od kilkudziesięciu lat był wynalazcą-samoukiem. Już jako 15-nastolatek demontował wszystkie urządzenia, jakie wpadły mu w ręce, a kiedy mówił o jednym pomyśle, zaraz do głowy przychodziły mu kolejne. W wieku 27 lat opatentował technologię Happy Bonsai, która pozwalała na zmniejszanie roślin bez ingerowania w ich DNA. Uczyniło go to milionerem i pozwoliło na rozwój dalszych pomysłów takich jak urządzenie do terapii kataru siennego czy system ostrzegający przed trzęsieniem ziemi.
Potencjał w urządzeniach służących przyjemności Lenke odkrył przypadkiem jeszcze przed próbami stworzenia Womanizera. Kiedy wprowadził na rynek Magic Finger, wibrujące urządzenie służące do wmasowania kremów w twarz, produkt zupełnie się nie przyjął, a kanał z telezakupami chciał się go pozbyć z anteny. Lenke nalegał, by Magic Finger pozostał w sprzedaży i zaproponował zmianę prezenterki. W kolejnej wersji reklamy nowa prezenterka sugestywnie przekonywała, że produkt świetnie masuje, a sprzedaż wystrzeliła w górę. Widząc, że Magic Finger sprzedaje się lepiej jako masażer niż aplikator kremu, Lenke zmienił nazwę produktu na Tantra Beam, a ten stał się bestsellerem w Europie.
Rewolucyjna odpowiedź na niedobór kobiecych orgazmów
W powstaniu Womanizera ważną rolę odgrywa tzw. orgasm gap, czyli luka w częstości doznawania orgazmów pomiędzy kobietami i mężczyznami: mężczyźni w heteroseksualnych parach zawsze lub często szczytują przy ponad 90% stosunków, kobiety w takich relacjach tylko przy 65% stosunków. Kiedy Lenke poznał te wyniki badań, postanowił stworzyć urządzenie, które ułatwi kobietom osiąganie orgazmów. W pracę nad prototypem zaangażował swoją żonę, Brigitte, z którą od 30 lat mieszka w bawarskim miasteczku Metten, nad Dunajem (oprócz Womanizera znanym głównie z klasztoru Benedyktynów z ósmego wieku).
Michael opowiadał Brigitte o swoich pomysłach przy kuchennym stole. Ona z miejsca odrzuciła połowę, ale kiedy Michael zaproponował wykorzystanie ciśnienia powietrza, Brigitte dostrzegła w tym potencjał. Pierwszy prototyp Womanizera Michael zrobił z pompki do akwarium i gumowego węża. Pierwotnie jego moc była zdecydowanie za duża dla wrażliwej łechtaczki, Brigitte testowała więc wiele kolejnych wersji, aż w końcu po dwóch latach prób i błędów w 2013 roku powstał idealny masażer łechtaczki.
Pierwszy prototyp Womanizera Michael zrobił z pompki do akwarium i gumowego węża. Pierwotnie jego moc była zdecydowanie za duża dla wrażliwej łechtaczki, Brigitte testowała więc wiele kolejnych wersji, aż w końcu po dwóch latach prób i błędów w 2013 roku powstał idealny masażer łechtaczki.
Gadżet okazał się oczywiście absolutnym hitem i w pewien sposób zrewolucjonizował myślenie o tym, jak powinna wyglądać zabawka erotyczna. Dotąd chyba wszystkie gadżety do stymulacji łechtaczki opierały się na mocniejszych lub delikatniejszych wibracjach, dopiero Michael wpadł na to, że inny rodzaj stymulacji, nie bezpośredniej, a tzw. bezdotykowej, za pomocą ssania i wibracji powietrza sprawdzi się znacznie lepiej. Technologię opatentował pod nazwą Pleasure Air.
Co poszło nie tak?
Trzeba niestety jednak wspomnieć o dwóch zgrzytach. Po pierwsze: nazwa, Womanizer – po polsku kobieciarz. To był akurat pomysł Brigitte, która chciała w ten sposób podkreślić, że produkt jest zrobiony specjalnie dla kobiet. Zakładam, że mieszkając w niewielkim miasteczku w konserwatywnej, katolickiej Bawarii, można nie zdawać sobie sprawy, że nie tylko kobiety mają łechtaczkę. Ale nawet pomijając kwestię nieinkluzywności, nazywanie gadżetu babiarzem brzmi jakoś niezbyt sekspozytywnie. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć: dobrze, że przynajmniej nie nazwali go po niemiecku…
Drugi zgrzyt: na początku Womanizer wyglądał jak zabawka z bazarku. Oblepiony dżetami i ozdobiony tandetnymi wzorkami absolutnie nie prezentował się jak produkt za 100-200 euro. Klientek to nie zraziło i kupowały go pomimo jego prezencji (bo raczej nie ze względu na nią). Nowe modele na szczęście są o wiele bardziej minimalistyczne i eleganckie, a na stronie żenuje mnie już tylko hasło w sekcji O nas: Jesteśmy pierwszymi Niemcami, z którymi zechcesz pójść do łóżka! (przy tworzeniu tego hasła chyba zapomnieli o istnieniu Michaela Fassbendera…). Obecnie marka idzie w dobrą stronę i wyróżnia się już nie tylko świetną, niemiecką technologią, ale również coraz lepszym marketingiem.
Misja: gwarancja orgazmu
Cel istnienia Womanizera jest prosty i już o nim wspomniałam: służy dawaniu orgazmu. Marka nie komunikuje misji edukowania klientek o seksualności, ekologicznego, zrównoważonego podejścia ani zwiększania dostępności ciekawych gadżetów erotycznych na rynku. Marketing marki opiera się chyba tylko na orgazmie. Ale czemu by nie? Istnieje przecież wiele innych pięknych, zaawansowanych technologicznie, ekologicznych i oryginalnych gadżetów dla łechtaczek i wulw, które niestety niekoniecznie są efektywne w dawaniu orgazmu. Skuteczność Womanizera w tym zakresie jest zdecydowanie jego największą zaletą – niektóre użytkowniczki narzekają wręcz, że powoduje orgazm zbyt szybko!
Istnieje wiele pięknych, zaawansowanych technologicznie, ekologicznych i oryginalnych gadżetów dla łechtaczek i wulw, które niestety niekoniecznie są efektywne w dawaniu orgazmu. Skuteczność Womanizera w tym zakresie jest zdecydowanie jego największą zaletą – niektóre użytkowniczki narzekają wręcz, że powoduje orgazm zbyt szybko!
Orgazm prawem człowieka
W ostatnich latach marka promuje się chwytliwym hasłem Orgasm is a human right (Orgazm to prawo człowieka), które może nie jest zgodne z deklaracją praw człowieka, ale już w deklaracji praw seksualnych WHO jak najbardziej znajdziemy prawo do przyjemności seksualnej. Można by się kłócić, czy to motto nie wspiera patriarchalnej presji na doświadczanie orgazmu. Natomiast trzeba przyznać, że produkty Womanizer były pewnego rodzaju rewolucją, a marka bezsprzecznie efektywnie działa w kierunku zwalczania orgasm gap, chociaż większość produktów Womanizer nie jest tania, więc i nie są szeroko dostępne.
Najwyższa jakość w każdym aspekcie produktu
Większość modeli Womanizera to zdecydowanie gadżety z wyższej półki, a ich jakość odpowiada cenie. Są lekkie, wytworzone z wysokiej jakości tworzywa ABS i silikonu, zasilane ładowarką USB, dyskretnie ciche oraz w pełni wodoodporne, dzięki czemu można z nich korzystać w wannie czy pod prysznicem. No i w końcu są naprawdę ładne! Ich minimalistyczna i elegancka paleta barw, delikatne zdobienia, opływowe kształty i łatwo dostępne przyciski łączą estetykę i ergonomikę.
Womanizer: model podstawowy i podróżny
Obecnie najtańszy model, jaki znajdziemy w ofercie marki, to Starlet 2 (zobacz recenzję). Jest najlżejszy i oferuje najmniej trybów intensywności wibracji, czyli 4. Co niekoniecznie oznacza, że ma znacznie mniejszą moc niż droższe modele, a raczej, że różnica między poszczególnymi poziomami jest większa niż w przypadku Womanizerów o 12 poziomach intensywności. Dostępny jest w kolorach szafirowym i koralowym.
Kolejny model to Liberty. Jak sama nazwa wskazuje, daje on więcej możliwości, przede wszystkim w kwestii transportu, jako że jest najbardziej kompaktowy i posiada magnetyczną przykrywkę oraz satynowy woreczek, które ułatwiają również dyskretne i bezpieczne przechowywanie. Oferuje 6 poziomów intensywności wibracji i jest dostępny w 4 kolorach: czerwonego wina, metalicznego różu, liliowym i pudrowego błękitu.
W sprzedaży dostępna jest także specjalna edycja modelu Liberty by Lily Allen. To efekt współpracy marki Womanizer i gwiazdy muzyki pop, Lily Allen. Model ten, łączący intensywny róż z energetycznym pomarańczem, zaprojektowany został przez samą Lily Allen. Jasne i nasycone kolory emanują pozytywnymi wibracjami i siłą. Misją Lily Allen jest normalizacja masturbacji oraz promowanie miłości do siebie. „Womanizer całkowicie zmienił moje orgazmiczne doświadczenia. Gdy chcę mieć gwarantowany orgazm, sięgam właśnie po niego.” – mówi gwiazda.
Womanizer w wersji premium
Najbardziej zaawansowanym klasycznym modelem marki jest Womanizer Premium 2 z 14 poziomami intensywności, większy i najbardziej elegancki. Posiada również 2 wyjątkowe funkcje: Autopilot, losowo dobierającą tryb wibracji oraz Smart Silence, która sprawia, że masażer zaczyna działać dopiero po przyłożeniu do skóry, a odłożony na bok przechodzi w stan czuwania, co oszczędza baterię i zapewnia dyskrecję. W zestawie zawiera też satynowy woreczek do wygodnego przechowywania. Dostępny jest w 5 wersjach kolorystycznych: czerwono-złotej, czarno-złotej, biało-srebrnej, niebiesko-srebrnej i malinowo-srebrnej.
Ostatni, bardziej wymyślny model Womanizera to Duo 2 o budowie króliczka. Jak sama nazwa wskazuje, ma on podwójną funkcję: standardowa końcówka ssąca stymuluje łechtaczkę, oferując 14 poziomów ssania, a wygięte ramię pozwala na umiejscowienie w pochwie i masaż za pomocą jednego z 10 trybów wibracji. Trybami ssania i wibracji można sterować oddzielnie, co daje mnóstwo kombinacji stymulacji i ułatwia znalezienie ustawień dopasowanych do swoich preferencji. Dzięki opcji wibracji ten model umożliwia stymulację wszelkich zewnętrznych stref erogennych. Ponadto Womanizer Duo 2, tak jak Premium 2, posiada opcję Smart Silence. Duo dostępny jest w 5 eleganckich wersjach.
Innowacja, która stała się standardem
Produkty Womanizer są więc piękne, łatwo się ich używa i naprawdę zrewolucjonizowały rynek zabawek erotycznych. Marka jest pionierem bezdotykowych masażerów łechtaczki, które po kilku latach od wprowadzenia pierwszego Womanizera stają się powoli coraz bardziej standardowym typem zabawek erotycznych i coraz więcej firm wprowadza do oferty swój odpowiednik tego produktu. Niewątpliwie za tą pierwotną oryginalnością oraz za latami prób i błędów w tworzeniu tego wynalazku idzie wysoka cena, ale jednocześnie naprawdę wysoka jakość, gwarancja zadowolenia, a u wielu użytkowniczek i użytkowników miano ulubionego gadżetu.
Przepięknym masażerom Womanizer możesz przyjrzeć się bliżej w naszym sklepie.