Kulka gejszy Tickler Trainer Toyfriend – łatwa aplikacja i komfort użytkowania
Kulki gejszy to dobry sposób na większe zaangażowanie i trening mięśni dna miednicy. Choć w internecie można natrafić na różne głosy, to trzeba wyraźnie podkreślić, że badania naukowe potwierdziły skuteczność oraz bezpieczeństwo kulek. Sama je stosuję i pomogły mi w walce z moim problemem kilka lat temu, a był to problem nie lada, bo dotyczył pochwicy.
Kulka, wtedy od Bfit marki B Swish, pozwoliła mi na przełamanie bariery, stopniowe przyzwyczajenie ciała do nowych bodźców i wzmocniła osłabione mięśnie, które również były jedną z przyczyn problemów z samoczynnym napinaniem się (z powodu właśnie ich słabości i zmęczenia).
Pierwsze wrażenia
Trainer Toyfriend od firmy Tickler to jedna z tych kulek, która świetnie nadaje się na pierwszy zakup dla osób, które swoją przygodę z treningiem dopiero chcą zacząć.
Kulka w całości odlana jest z bezpiecznego materiału i nie ma w środku kulek z obciążeniem, by nie powodować uczucia dyskomfortu czy tego, że „wszyscy słyszą jak grzechoczę chodząc”, który może się pojawić.
Przyznam, że zaczęłam trening z Trainer Toyfriend po dłuższej przerwie od poprzednich ćwiczeń. I poczułam to bardzo szybko. Wystarczył spacer do sklepu osiedlowego i trening zaliczony. I tyle wystarczy. Nigdy się nie przemęczajcie, bo mięśnie Kegla to mięśnie jak każde inne i też można je przetrenować.
TO WARTO PRZECZYTAĆ
Informacje o tym jak prawidłowo ćwiczyć z kulkami gejszy znajdziesz w tym artykule: Kulki gejszy – jak dobrać oraz jak używać?
Gładka i wygodna
Trainer Toyfriend jest na początek idealna. Nie odstraszy swoją wielkością, ponieważ wersja Single to pojedyncza kuleczka o łatwym w aplikacji kształcie. Jest bardzo przyjemna w dotyku – dużo gładsza i milsza nawet od moich kulek B Swish.
Wcięcie na palec dodatkowo ułatwia aplikację. Kulkę bardzo łatwo jest czyścić, nie ma żadnych zakamarków, zgrzewów czy szwów, w których mogłyby gromadzić się bakterie czy wyschnięty śluz. To po prostu odlana całość.
Samo uczucie po zaaplikowaniu to oczywiście kwestia indywidualna. Ja czułam się dobrze. Przy pierwszym użyciu było wręcz bardzo komfortowo. Potem końcówka sznureczka się przesunęła i była bardziej wyczuwalna, ale nie powodowała dyskomfortu, jak bywa to w przypadku dużo twardszego kółeczka na końcu kulki Bfit B Swish. Uwaga, element humorystyczny: dodano funkcję antystresową! Mogę się bez przerw gapić na wibrujący po naciągnięciu palcem i puszczeniu sznureczek od kulki. 😉
Niepozorne opakowanie
Do wad produktu zaliczyłabym właściwie tylko opakowanie. To kartonowe pudełeczko z instrukcją w kilku językach i produktem w środku. Odklejenie kawałka plastiku z zaczepką (który nie mam pojęcia, po co do kartonika został doczepiony, skoro blokował jego otwarcie) kosztowało mnie prawie ułamany paznokieć. 🙁 Sama kulka Trainer Toyfriend jest w plastikowym pojemniku z przezroczystą nakładką. Nie dodano woreczka do przechowywania. W kontekście dobrej jakości samej kulki sprawia to wrażenie takiego „ukrywanego potencjału” i nieco zniechęca tym lekkim plastikowym kiczem.
Większych wrażeń estetycznych zatem brak. Jeżeli wybierać Trainer Toyfriend jako prezent, to zdecydowanie potrzebuje dodatkowego zapakowania w ładny papier albo może po prostu robić za dodatek do czegoś jeszcze.
Dobra propozycja dla początkujących
Główne zalety:
- doskonała dla początkujących,
- gładka powierzchnia,
- brak obciążników w środku,
- kształt ułatwiający aplikację.
Główne wady:
- bardzo standardowe opakowanie, bez efektu „wow” po otwarciu przesyłki.
Trainer Toyfriend jest drugą kulką, którą testuję, ale zdecydowanie lepszą od poprzedniczki, jeśli chodzi o aplikację, przyjemność w dotyku i komfort użytkowania. Jako początek przygody z treningami mięśni Kegla – po prostu idealna, a do tego w przystępnej cenie. Jako prezent? Opakowanie do podretuszowania, ale na pewno warto, jeśli wiemy, że obdarowana osoba chce wypróbować taki gadżet.
AKTUALIZACJA
Kulka gejszy Tickler Trainer Toyfriend jest już niedostępna w sprzedaży.