Ciałopozytywność, akceptacja ciała i seksualne self-care.

Avatar photo
Autorka:
28.08.2019 · Czas czytania: 5 min
Naga, uśmiechnięta osoba z długimi włosami zasłania piersi trzymanymi w dłoniach dużymi, różowymi kwiatami.Naga, uśmiechnięta osoba z długimi włosami zasłania piersi trzymanymi w dłoniach dużymi, różowymi kwiatami.

W naszym społeczeństwie krytykowanie własnego ciała jest niesłychanie powszechne. Dzieje się tak, ponieważ gonimy za ideałem piękna, który nie jest możliwy do osiągnięcia, gdyż został wykreowany przez komputerowe programy. Powiedzmy sobie szczerze – ciała większości z nas nigdy nie będą takie, jak w kolorowej prasie, telewizji, reklamach czy filmach porno.

Nasze ciała nie są idealne. Nie oznacza to jednak, że nie są piękne. Akceptacja siebie, mimo że jest trudnym zadaniem, pozwala odrzucić ograniczenia, jakie sami na siebie nakładamy i odnaleźć spokój oraz szczęście. Brak akceptacji ciała to też jeden z czynników, który bardzo często uniemożliwia zatracenie się w seksualnej przyjemności.

Ciałopozytywność

Ruch Body Positive, inaczej też Ciałopozytywność, którego korzenie sięgają lat 60., zyskuje na popularności dopiero teraz. Jego założeniem jest afirmowanie nie tylko każdej sylwetki, ale też różnych aspektów cielesności – np. cellulitu, bielactwa, piegów, rozstępów, owłosienia. Podobnie jak pozytywna seksualność, podkreśla on kwestie związane ze zdrowiem. Często zarzuca się mu, że poprzez aprobowanie każdego ciała, przyczynia się do promocji otyłości czy anoreksji. Nie jest to jednak prawda. Ciałopozytywność bowiem, to nie tylko szacunek do ciała, jego akceptacja, ale także dbanie o jego zdrowie. Zobaczmy jednak, co wspólnego ma ona z naszą seksualnością.

Akceptacja ciała a seksualność

Osądzanie swojego ciała, brak jego akceptacji, uważanie, że jest niewystarczająco atrakcyjne to jedne z głównych przyczyn zahamowań w relacjach intymnych – szczególnie wśród kobiet. Panie często rezygnują z seksualnej przyjemności z powodu fałdek na brzuchu czy cellulitu. Nie lubią wyglądu swoich piersi, ponieważ uważają, że podobnie jak ich waginy, nie wyglądają tak, jak powinny. Problem jednak dotyczy także mężczyzn, którzy najczęściej obawiają się o zbyt mały rozmiar swojego penisa. Ale na wyglądzie się nie kończy. Wiele osób wstydzi się też wydzielin swojego ciała czy jego zapachu (nie mam tu jednak na myśli braku higieny) – a więc tego, co jest zupełnie naturalne. Tematy te często urastają do rangi tabu. Warto wiedzieć, że korzystają na tym producenci kosmetyków, a w szczególności żeli do higieny intymnej. Wiele kobiet żyje bowiem w przeświadczeniu, że ich pochwa wymaga szczególnej pielęgnacji. Pochwy jednak nie myjemy, ponieważ ma ona zdolność do samooczyszczania się, dzięki wydzielinie, którą produkuje. To, co myjemy to srom, krocze, odbyt – do ich higieny wystarczy jednak ciepła woda z delikatnym mydłem.

Osądzanie swojego ciała, brak jego akceptacji, uważanie, że jest niewystarczająco atrakcyjne to jedne z głównych przyczyn zahamowań w relacjach intymnych.

Różnorodność jest piękna

Wracając do wyglądu narządów płciowych – w rzeczywistości genitalia znacznie różnią się między sobą. Odmienny może być kolor skóry w miejscach intymnych (ciemniejszy lub jaśniejszy). U kobiet możemy spotkać różny kształt warg sromowych (te wewnętrzne bywają większe niż zewnętrzne; czasem są mocno owłosione, a innym razem zupełnie gładkie). Męskie penisy także różnią się między sobą (kształtem, wielkością, grubością, krzywizną). Jądra z kolei mogą być położone na różnych wysokościach (jedno zazwyczaj jest wyżej od drugiego). Media, ale w szczególności pornografia, dostarczają nam jednak wyidealizowany, cyfrowo zmodyfikowany obraz narządów płciowych, zgodny z panującym kanonem. Narządy wpisujące się w ten kanon są przeważnie idealnie ogolone i mają jednolitą barwę – penisy są duże, a wargi sromowe schowane. I to wpędza nas w kompleksy, bo nasze narządy w porównaniu z tymi “wzorowymi” wydają się zupełnie odmienne. Brak edukacji seksualnej sprawia, że wierzymy w idealny obraz narządów, co przekłada się na naszą samoocenę, poczucie wstydu, odmienności czy zahamowań w sypialni. Nie mamy się jednak czym martwić, ponieważ tak jak pisze Emily Nagoski w książce Ona ma siłę: “prawie żadna wariacja nie jest oznaką dolegliwości czy zwyrodnienia”. A jeśli coś nas niepokoi – warto skonsultować się z lekarzem, który rozwieje nasze obawy.

ZOBACZ KONIECZNIE

Aby poznać różnorodność narządów płciowych odwiedź takie profile jak @the.vulva.gallery czy zobacz galerię penisów na stronie The book of man.

Jak zaakceptować swoje ciało?

Akceptacja ciała może przyczynić się do większego zadowolenia z życia seksualnego – bardziej intensywnego przeżywania pożądania czy orgazmów, możności zatracenia się w akcie seksualnym. Bycie tu i teraz, zapomnienie się jest szczególnie istotne z punktu widzenia kobiecego szczytowania – często bywa warunkiem koniecznym, aby orgazm w ogóle mógł się pojawić. Jak jednak akceptować swoje ciało, kiedy codzienne przekazy medialne przyczyniają się do tego, że nasz poziom samokrytycyzmu wzrasta? Przede wszystkim pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, że obraz ciała przedstawiany w gazetach czy telewizji jest obrazem wręcz niemożliwym do osiągnięcia. Drugim natomiast, świadomy wybór mediów, które sprawiają, że czujemy się dobrze, a ograniczenie tych, które mają negatywny wpływ na nasze samopoczucie.

REFLEKSJA

Pomyśl jak się czujesz przeglądając obserwowane przez siebie konta na Instagramie lub Facebooku. Jakie myśli się pojawiają? A jakie emocje? Warto pamiętać, że to od nas zależy, kogo obserwujemy, a co za tym idzie, jakie treści pojawiają się w naszym newsfeedzie. Jeśli jakieś konta powodują pojawienie się negatywnych myśli czy trudnych emocji – przestańmy je obserwować. W social mediach możemy znaleźć wiele profili promujących ciałopozytywność, np. @cialopozytyw_polska oraz wiele ciałopozytywnych treści pod tagami #ciałopozytywność i #bodypositive.

Oswoić swojego krytyka

Dr Shakti Mari Malan, autorka książki Seksualne przebudzenie kobiet i zajęć dla pań, zauważyła, że dla wielu uczestniczek jej grup, przyznanie się do krytykowania swojego ciała i opowiedzenie o tym innym osobom jest zarazem przerażające, ale i uwalniające. Mówiąc o tym, kobiety zauważają jak bardzo są wobec siebie krytyczne, a to wprawia je w zawstydzenie.

Leżąca osoba zasłania twarz kwiatem trzymanym w dłoni.Dr Shakti Mari Malan uważa, że pierwszym krokiem do akceptacji ciała jest nawiązanie relacji ze swoim wewnętrznym krytykiem. Aby to zrobić należy najpierw stworzyć jego wizerunek. Myślę, że jest w tym wiele prawdy. Podczas mojej terapii własnej (terapia własna jest wskazana dla osób pracujących w zawodzie psychologa, seksuologa, psychoterapeuty) także miałam okazję zwizualizować trudność, z jaką się zmagałam. Z początku, gdy terapeutka podała mi kartkę i kredki, podeszłam do tego pomysłu z ogromnym dystansem. Okazało się jednak, że była to kluczowa sesja podczas mojej terapii. Dlaczego o tym pisze? Ponieważ czasem odrzucamy pewne ćwiczenia, z góry zakładając, że nic nie zmienią, zamiast po prostu spróbować i otworzyć się na samego siebie.

ĆWICZENIE

Stworzenie wizerunku wewnętrznego krytyka (zadanie inspirowane ćwiczeniem z książki „Seksualne przebudzenie kobiet”). Celem tego ćwiczenia jest zauważenie w wewnętrznym krytyku swojego sprzymierzeńca i nawiązanie z nim relacji. Do tego ćwiczenia potrzebujesz materiałów, z których stworzysz swojego krytyka – może to być plastelina, glina, kredki, farby, tkaniny (wybierz to, co najbardziej Ci odpowiada). Kolejnym krokiem jest rozpoczęcie pracy – niech prowadzi Cię Twoja intuicja. Krytyk może mieć abstrakcyjną formę, ale może też przybrać postać osoby, którą znasz. Kiedy skończysz pracę przeznacz trochę czasu na refleksję. Jak wygląda Twój krytyk? Co chce Ci powiedzieć? Możesz zadawać mu pytania i z nim rozmawiać. Wracaj do niego co jakiś czas, szczególnie wtedy, kiedy zaczynasz siebie krytykować. Celem ćwiczenia jest to, aby odkryć dar, jaki ma dla nas wewnętrzny krytyk, jego pozytywną stronę. Z początku może się nam to wydawać niemożliwe, jednak warto uważnie go posłuchać.

Seksualne self-care

Mówiąc o ciele nie można pominąć tematu self-care, które jest hasłem coraz częściej pojawiającym się w prasie, na blogach i portalach internetowych. Self-care są to aktywności poprawiające nasze samopoczucie, zarówno psychiczne, jak i fizyczne, które wykonujemy dla nas samych, dla naszej przyjemności. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zastosować je także w obszarze seksualności. Seksualny self-care byłby działaniami, które sprawiają, że dobrze czujemy się z naszą seksualnością. Dla każdego z nas będzie to jednak co innego, dlatego warto szukać własnych strategii i aktywności. Dbanie o sferę seksualną może przyczynić się do akceptacji ciała, obdarzenia go uwagą i miłością – ale i vice versa – akceptacja ciała korzystnie wpływa na sferę intymną.

Dbanie o sferę seksualną może przyczynić się do akceptacji ciała, obdarzenia go uwagą i miłością – ale i vice versa – akceptacja ciała korzystnie wpływa na sferę intymną.

Oto kilka inspiracji seksualnego i cielesnego self-care:

  • Samomiłość, inaczej też solo seks czy masturbacja – podczas niej mamy szansę spotkać się z samymi sobą, sprawić sobie przyjemność, zaspokoić swoje potrzeby, poznać swoje ciało, obdarzyć je miłością. O zaletach samomiłości przeczytasz więcej w artykule: Randka z samym sobą, czyli jak rozwijać swoją seksualność w pojedynkę.
  • Codzienne pielęgnacyjne rytuały – dbanie o ciało, jeśli robimy to świadomie, pozwala nawiązać z nim relację i poczuć się lepiej we własnej skórze. Takim rytuałem może być codzienne wcieranie pachnącego balsamu – z miłością i czułością.
  • Aktywność fizyczna – nie tylko poprawia samopoczucie, kondycję i wygląd ciała, ale ma także korzystny wpływ na libido. Pozwala ponadto odzyskać kontakt z ciałem. Tutaj szczególnie warto pomyśleć o jodze czy tańcu, ale możemy wybrać też taki sport, który najbardziej nam odpowiada.
  • Sięganie po poradniki dotyczące seksualności – pozwalają lepiej poznać swoją seksualność i zobaczyć, że wszystko jest z nami w porządku.
  • Spanie nago – obniża temperaturę ciała, przez co poprawia jakość snu (sen także ma korzystny wpływ na libido). Pozwala także poczuć się lepiej ze swoim ciałem.

Przeciwstawić się kanonowi

Zaakceptowanie swojego ciała jest niełatwym zadaniem, szczególnie w czasach, w których sylwetki “w kanonie” atakują nas z każdej strony. Warto jednak przestać gonić za ideałem piękna, który jest nieosiągalny i zbudować zdrową relację ze swoim ciałem. Jeśli jest to dla nas trudne – nie wstydźmy się poprosić o pomoc specjalistę – psychoterapeutę, psychologa czy seksuologa.

POLECANA LEKTURA

Nasze myśli i głęboko zakorzenione przekonania (np. jestem gruba/gruby; z takim wyglądem nic nie osiągnę) mają ogromny wpływ na nasze emocje, działania, jak i reakcje fizjologiczne. Zmieniając sposób myślenia mamy szansę wprowadzić trwałe zmiany w naszym życiu. W tym celu warto sięgnąć do podręcznika pełnego ćwiczeń “Umysł ponad nastrojem” (Christiten A. Padesky, Dennis Greenberger), który pomoże nam tego dokonać.

Tekst: Joanna Niedziela
Ilustracja: Nikola Hahn

Avatar photo

O autorce:

Joanna Niedziela

Nazywam się Joanna Niedziela i jestem psychologiem-seksuologiem. Dla sklepu Secret Delivery tworzę cykl artykułów „Okiem Seksuologa”. Moim celem jest zwiększanie świadomości i otwartości Polaków w sprawach seksu poprzez przekazywanie rzetelnej i aktualnej wiedzy oraz oswajanie tematów tabu. Prowadzę swojego bloga „Seksuolog bez tabu”. Współpracuję z Fundacją Trans-Fuzja. Jestem sojusznikiem osób LGBT+. Bliska jest mi idea pozytywnej seksualności.