Je Joue Mio wibrujący pierścień dla par do używania podczas seksu 

Avatar photo
Autorka:
09.01.2018 · Czas czytania: 3 min
Na liliowym tle owłosiona ręka trzyma czarny pierścień erekcyjny Je Joue Mio.Na liliowym tle owłosiona ręka trzyma czarny pierścień erekcyjny Je Joue Mio.

Pamiętam, jak zobaczyłam kiedyś pierwszy wibrujący ring i pomyślałam, że to musi być świetna sprawa. W mojej wyobraźni wszystko wyglądało idealnie, wyobrażałam sobie, że ring przylega, jak powinien i zapewnia mi super doznania w trakcie seksu. Niestety wyobraźnia i rzeczywistość nie zawsze idą ze sobą w parze i tak też było w tym przypadku.

Jak znaleźć idealny pierścień?

Pierwszy zakupiony przeze mnie ring okazał się być tandetny i żelowy, a w dodatku rozciągał się tak mocno, że bez problemu można go było założyć sobie na szyję. Na penisie przesuwał się przy każdym intensywniejszym ruchu, a z wibracji to czułam jedynie irytujące, głośne brzęczenie. Totalna klapa. Jeden z pierwszych gadżetów erotycznych i spore rozczarowanie.

Kilka lat później dowiedziałam się, że ring ringowi nie równy, że są inne, lepsze, postanowiłam więc znaleźć taki, który zatrze to nieprzyjemne wspomnienie z pierwszej próby.

Czarny, wibrujący pierścień Mio z logo Je Joue na wibrującej części i trzema przyciskami u góry.Na szczęście kilka lat później dowiedziałam się, że ring ringowi nie równy, że są inne, lepsze, postanowiłam więc znaleźć taki, który zatrze to nieprzyjemne wspomnienie z pierwszej próby. Udało się to zrobić bardzo szybko, bo w zasadzie każdy ring silikonowy będzie lepszy od tego, który wtedy wpadł nam w ręce. Jednak nadal nie znalazłam takiego, który chciałabym zatrzymać na dłużej i regularnie po niego sięgać.

Gdy tylko usłyszałam o pierścieniu Mio od Je Joue, pomyślałam, że jest nadzieja! Jest to jedna z tych marek, które bardzo lubię i na której jeszcze nigdy się nie zawiodłam.

Firma Je Joue powstała w Londynie w 2008 roku, a w ich kolekcji znaleźć można zarówno gadżety dla kobiet, mężczyzn i par. Wyróżniają się minimalistycznym, ale jednocześnie bardzo charakterystycznym stylem.

Pierwsze wrażenie

Jako pierwsze uwagę przykuwa oczywiście opakowanie Mio, które jest całkiem spore biorąc pod uwagę jego zawartość. Mocne, tekturowe pudełko z pięknym motywem piór, które początkowo wzięłam za liście, sugerując się kolorem. W środku znajdziemy kolejne pudełko, tym razem czarne, ozdobione jedynie delikatnym logo marki. W nim skrywa się gadżet, ładnie wyeksponowany po jednej ze stron. Po otwarciu drugiej strony znajdziemy ładowarkę wraz z instrukcja obsługi.

Intuicyjne sterowanie

Sam ring zrobiony został oczywiście z silikonu medycznego, w dotyku jest gładki i bardzo delikatny. Na górze umiejscowiony jest panel sterowania z trzema przyciskami. Plusem uruchamiamy ring (dłużej przytrzymując przycisk) i zmieniamy intensywność wibracji, analogicznie minus służy do zmniejszania intensywności i wyłączenia gadżetu. Guzikiem znajdującym się pośrodku możemy zmieniać rodzaje wibracji, których Mio ma do zaoferowania siedem. Panel sterowania to jednocześnie miejsce, do którego przykładamy magnetyczną ładowarkę. Ring po otwarciu nie był niestety naładowany. Po podłączeniu do ładowarki maleńkie serduszko w „nadrukowanym” logo zaczyna migać na czerwono. Dwie godziny później miganie przechodzi w ciągłe światło, oznaczające pełne naładowanie.

To pierwszy ring w mojej kolekcji, który posiada głębokie, dudniące wibracje typu Rumbly i jest to natychmiast wyczuwalne.

Głębokie wibracje

Dłoń trzyma nieduży, czarny pierścień Je Joue Mio między kciukiem a palcem wskazującym. Widać na nim logo marki.Przyznaję, że wibracje zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie! To pierwszy ring w mojej kolekcji, który posiada głębokie, dudniące wibracje typu Rumbly i jest to natychmiast wyczuwalne.

Zaczęliśmy od najbardziej klasycznego użycia ringu, czyli stymulacja łechtaczki podczas stosunku. Przy dużym podnieceniu wystarczy kilka minut, aby wibracje zapewniły mi orgazm, co z innymi ringami było niespotykane. Dodam też, że ani razu się nie zsunął i nie przekręcił, co można uznać za całkiem dobrą rekomendację Mio.

Przyjemność w parze i solo

Mimo, że wibracje skierowane są ku górze to partner również odczuwa przyjemność z tak intensywnych drgań. Oczywiście można go również skierować wibracjami w dół, tak aby stymulowały one mosznę. Pierścień Mio jest na tyle rozciągliwy, że można objąć nim nie tylko penisa, ale także jądra. Zapewni to zupełnie nowe doznania i sprawi, że erekcja będzie mocniejsza. Ring należy wtedy założyć jeszcze przed wzwodem. Nie polecam tej metody jednak osobom, które z pierścieniami dopiero zaczynają przygodę. Lepiej najpierw nabrać wprawy.

Oczywiście ring to nie tylko zabawa dla dwojga i bez problemu można go wykorzystać także w pojedynkę podczas masturbacji! Założony na dwa palce można użyć jako masażer łechtaczki i stref erogennych w seksie solo (ale także podczas gry wstępnej!), do czego bardzo zachęcam.

Skuteczny, choć niedyskretny

Jedynym, drobnym minusem jest dla mnie duża głośność Mio. Wszędzie piszą o nim, że jest całkiem cichy, więc ciężko mi stwierdzić czy to problem tylko mojego egzemplarza, ale do cichych bym go nie zaliczyła. Nie, żeby mi to szczególnie przeszkadzało, bo przy takiej ilości plusów, ten drobny minus jest do zaakceptowania.

Mio od Je Joue to ring, który sprawił, że uwierzyłam w to, że tego typu gadżet może dać większą przyjemność! Nie wiem, czy to ten jedyny, ale wiem, że jeszcze nie raz umili nam wspólną zabawę.

Zaciekawiła Cię recenzja? Sprawdź dokładne informacje o pierścieniu Mio w naszym sklepie.

Avatar photo

O autorce:

Natalia Trybus

Nazywam się Natalia Trybus i jestem edukatorką seksualną. Dla sklepu Secret Delivery tworzę cykl poradników „Wiedza o gadżetach”, w którym piszę o tym na co zwracać uwagę przy zakupie zabawek erotycznych oraz radzę, jak dobrać odpowiednie dla siebie produkty. Na blogu sklepu dzielę się z Wami także moimi recenzjami gadżetów. Moją misją jest przekazywanie wiedzy i pozytywnego podejścia do seksualności. Możecie mnie również znać z mojego kanału na YouTube „Pink Candy” poświęconego edukacji seksualnej, który prowadzę od 2015 roku.